Jak Wojtek zostanie pisarzem

Agata Puścikowska

|

GN 49/2016

publikacja 01.12.2016 00:00

Czy wyczekany lek na nieuleczalną chorobę genetyczną będzie wkrótce dostępny? Dzieci, ojcowie i matki czekają…

Wojtek ma 6 lat. Choruje na SMA. Na tę chorobę dotąd nie ma skutecznego leku, ale właśnie pojawiła się nadzieja. Trwają prace nad lekiem, który może pomóc Wojtkowi i innym chorym. Żeby tylko udało się go sprowadzić do Polski… Wojtek ma 6 lat. Choruje na SMA. Na tę chorobę dotąd nie ma skutecznego leku, ale właśnie pojawiła się nadzieja. Trwają prace nad lekiem, który może pomóc Wojtkowi i innym chorym. Żeby tylko udało się go sprowadzić do Polski…
Jakub Szymczuk /foto gość

Wojtek, lat 6, wyprostowany jak struna, bo w pionizatorze, z miną poważną jak profesor, pisze swoje dzieło. Klik, klik, palce pracują na klawiaturze. Książka będzie o jego przygodach. Bo przecież ma ich wiele, a marzeń jeszcze więcej. Choćby takie, by móc wybiec na podwórko w butach sportowych. Albo żeby usiąść samodzielnie, bez tej uciążliwej wiotkości, która coraz bardziej daje się we znaki. Wojtek ma SMA 2, czyli rdzeniowy zanik mięśni typu drugiego. Nie wiadomo, czy o SMA będzie w książce. Ale gdyby w końcu znaleźli na chorobę skuteczny lek, to lek stałby się bohaterem. Nie tylko w Wojtka książce.

Nauka

– Mamo, boli – Wojtek odwraca głowę do mamy, Joanny. Mama sprawnie i delikatnie poprawia nóżki syna w pionizatorze. Pionizator został kupiony niedawno, bo z wcześniejszego Wojtek wyrósł. Wszak chłopiec jest już duży, chodzi do zerówki. Czy jest zadowolony z tej kariery zerówkowicza? – Tak – rzuca Wojtek znad klawiatury. W szkole ma asystentkę, która wyręcza go w tym wszystkim, z czym delikatne ciało Wojtka sobie nie poradzi. Nie wyręcza jedynie w nauce, bo z tym akurat Wojtek problemu nie ma. Radzi sobie lepiej niż większość rówieśników. Joanna i Jarosław po narodzinach pierwszej córki Oli prawie 6 lat wyczekiwali kolejnego dziecka. Urodził się Wojtek. – Do czwartego miesiąca jego rozwój przebiegał prawidłowo. Dopiero w czwartym miesiącu zaniepokoiłam się, że syn nie podnosi głowy. Zrobiliśmy badania USG główki – wszystko było w porządku. A że wiotki? Mówili, że trzeba czekać, ćwiczyć. Że takie dziecko – rozwija się we własnym tempie – wspomina mama.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.