Listopad: „Złączyć się z narodem…”

Barbara Fedyszak-Radziejowska

|

GN 48/2016

publikacja 24.11.2016 00:00

Najwyraźniej osobne świętowanie Narodowego Święta Niepodległości stało się naszą nową „świecką” tradycją.

Listopad: „Złączyć się z narodem…”

Listopad był tego roku miesiącem niezwykle bogatym w ważne wydarzenia. W dzień Narodowego Święta Niepodległości z udziałem władz Rzeczypospolitej i tysięcy darczyńców odprawiona została Msza św., która otworzyła Świątynię Opatrzności Bożej w Wilanowie, będącą wotum narodu wdzięcznego za dar Konstytucji 3 maja, niepodległość 1918 roku, pontyfikat św. Jana Pawła II, „Solidarność” 1980 i wolność 1989 roku. Przejmującym zwieńczeniem tej uroczystości było wykonanie oratorium Michała Lorenca „Przymierze”, transmitowane, podobnie jak Msza św., przez telewizję publiczną.

W listopadzie Kościół katolicki uroczyście zakończył Jubileuszowy Rok Miłosierdzia, a w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie- -Łagiewnikach i dzień później w polskich kościołach uroczyście ogłoszono Akt Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana. Treść tego aktu sformułowała Konferencja Episkopatu Polski. Także tę uroczystość i wygłoszone w trakcie Mszy św. homilie, zarówno w łagiewnickim sanktuarium, jak i w archikatedrze św. Jana Ewangelisty w Warszawie, transmitowała telewizja.

Oba wydarzenia połączyły wszystkich, którzy nad doraźne spory potrafią kłaść poczucie więzi, wspólnoty i wiarę chrześcijan. Z szacunkiem przyjęliśmy inicjatywę Episkopatu Polski jednoczącą katolików ponad podziałami. Podobnie jak decyzję władz TVP, która umożliwiła uczestnictwo w tych uroczystościach widzom w całej Polsce.

Nieco inaczej przebiegały uroczystości 11 Listopada. Połączyły nas (transmitowane przez TVP) uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza, w których uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz, z prezydentem RP Andrzejem Dudą na czele, oraz zaproszeni goście. Nie było byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który wraz z politykami opozycji świętował osobno, podobnie jak w ubiegłych latach czynił to dzisiejszy obóz rządzący, gdy był jeszcze opozycją. Najwyraźniej osobne świętowanie Narodowego Święta Niepodległości stało się naszą nową „świecką” tradycją. Dodajmy, że nieprawdopodobna liczba „osobnych marszów” w Warszawie (15) nie zakłóciła radości świętujących. Podobnie jak rok temu, a więc po zmianie obozu rządzącego, nie było burd, bijatyk i prowokacji. W kraju świętowano 11 Listopada radośnie, pokojowo i wspólnie. Nawet uczestnicy osobnych warszawskich marszów, mimo obraźliwych czy wrogich haseł i transparentów, solidarnie powiewali biało-czerwonymi flagami.

W przemówieniu wygłoszonym przed Grobem Nieznanego Żołnierza prezydent Andrzej Duda zaproponował, by przed 100. rocznicą odzyskania niepodległości ustawowo powołać komitet organizacyjny obchodów. Zaprosił do niego przedstawicieli wszystkich sił politycznych, które w ostatnich wyborach otrzymały poparcie co najmniej 3 proc. wyborców.

Opinia publiczna zareagowała sceptycznie, najwyraźniej nie wierząc, że wspólne świętowanie rocznicy jest możliwe. W felietonie „Słownik patriotyczny” („Plus Minus”, dodatek do „Rzeczpospolitej” 19/20 XI) Joanna Szczepkowska krytycznie oceniła prezydencki projekt wspólnego marszu. Uznała, że jest nierealny, bo musiałby połączyć „wieszających i wieszanych”, „złodziei i policjantów”, „hańbiących i zhańbionych”. Mam stuprocentową pewność, że uczestnicy wszystkich rywalizujących ze sobą marszów postrzegają samych siebie wyłącznie jako „wieszanych i zhańbionych”. Nikt nie jest przecież tym, kto „hańbi i wiesza”. Czy więc osobne maszerowanie jest nieuchronne? W homilii wygłoszonej 20 XI w archikatedrze warszawskiej bp R. Markowski na pytanie „Czy jest coś, co może zatrzymać podziały, a czasami rosnącą nienawiść?” odpowiedział: „Nie ustawy, nie konstytucja, lecz dotarcie do serc i umysłów Polaków”.

A jeśli w sercach i umysłach Polaków są już wystarczająco mocne zasoby narodowej tożsamości i wiary, do których można się odwołać? Sugerują to wyniki sondażu CBOS (151/2016) z października tego roku pt. „Między patriotyzmem i nacjonalizmem”. Oto 88 proc. Polaków uważa się za patriotów, 74 proc. odczuwa dumę z bycia Polakami i tylko 7 proc. uznaje się za nacjonalistów. Wszyscy bardzo podobnie (od 90 proc. do 78 proc.) myślimy o patriotyzmie. Naszym zdaniem patriotyzm to wpajanie dzieciom miłości do ojczyzny, pielęgnowanie polskich tradycji, znajomość historii, szacunek dla godła, hymnu i flagi, przestrzeganie prawa, udział w wyborach, gotowość do walki za ojczyznę, kibicowanie czy płacenie podatków. Dlaczego to, że 12 proc. nie uważa się za patriotów, a 24 proc. nie odczuwa dumy z tego, że jest Polakiem, ma być powodem rezygnacji ze wspólnego świętowania rocznicy odzyskania niepodległości? •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.