publikacja 10.11.2016 00:00
Z prof. Franco Nembrinim o wychowywaniu bez zasad i o tym, że trzeba popełniać błędy, rozmawia Joanna Bątkiewicz- Brożek.
Joanna Bątkiewicz-Brożek: Jako dyrektor szkoły La Traccia rozesłał Pan raz wśród nauczycieli list 15-letniego chłopca
Franco Nembrini: Ten list, jeden z setek, jakie otrzymuję od rodziców z prośbą o pomoc, wysłał do mnie pewien ojciec z pytaniem: „I co ja mam teraz zrobić?”.
15-latek pisze do taty: „Wy wiecie zawsze lepiej. Kiedy siedzę i myślę, to »coś ze mną nie tak«. Wy od razu musicie rozwiązać problem. Boli cię głowa – aspiryna i po problemie. Tak odbieracie nam odpowiedzialność za to, co robimy. Mam być jak przedmiot, i to uśmiechnięty. Nie liczy się pokój w sercu, ale mina. Mam mieć wzrok wpatrzony w cel ”.
Między wierszami można tu wyczytać ważne informacje. Chłopak sygnalizuje, że rodzice swoją nadopiekuńczością odbierają mu prawo do wysiłku i błędów. A człowiek stworzony na podobieństwo Boga staje się wielki tylko przez wysiłek i trud.
„Wierzę, tato, że Jezus nie kochał swoich braci, licząc na to, że nie będą już grzeszyć. Wierzę, że Jezus kocha nas po prostu i nam przebacza”.
To zdanie tak mną wstrząsnęło, że zechciałem poznać jego autora. Jest dojrzałym nastolatkiem. Te kilka jego zdań jest jak krzyk całego pokolenia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.