Nie stawiaj Boga pod ścianą

GN 46/2016

publikacja 10.11.2016 00:00

O życiowym zwrocie o 180 stopni opowiada ks. Krzysztof Kralka, pallotyn.

Nie stawiaj Boga pod ścianą Henryk Przondziono /foto gość

Marcin Jakimowicz: Kiedy Krzysztof Kralka usłyszał po raz pierwszy: „Tyś jest mój syn umiłowany, w tobie mam upodobanie”? Czyli: „Krzysiek, kocham cię. Podobasz mi się”.

Ojciec Krzysztof Kralka: W 2002 roku. Przed ekranem telewizora w rodzinnym domu w Kielcach. W czasie ostatniej pielgrzymki Jana Pawła II. Papież głosił właśnie kerygmat miłosierdzia, a ja zostałem przez Pana Boga przyciągnięty przed ekran. Miałem przekonanie, że mam tego słuchać. Porwały mnie te słowa papieża.

Tego samego, o którym Kralka, antyklerykał, mówił: „Czekaliśmy, aż umrze, a wtedy wreszcie będziemy mieli postępowy Zachód”.

Obracałem się w takim środowisku – antyklerykałów, ludzi, którzy nie chcieli mieć nic wspólnego z Kościołem. Pamiętam do dziś klimat wypowiedzi papieża. Doświadczyłem wówczas, że Bóg mnie kocha za darmo, że jest w stanie mi wszystko przebaczyć. Poczułem się przy Nim niesamowicie bezpieczny. To zaowocowało decyzją: „Wracam do Ciebie. Wracam do Kościoła, do modlitwy”. To nie wszystko. Jakieś wewnętrzne przekonanie podpowiedziało mi: „Wracaj. Ale jako ksiądz”. Kosmos. Powiedziałem: „Nie! Nie będę księdzem. Nigdy o tym nie myślałem. Nie dam się wkręcić”. Usłyszałem jednak wewnętrzny głos: „Jeśli chcesz być naprawdę szczęśliwy, to mam dla ciebie kapłaństwo. Chcesz pełni życia? Chcesz wolności? Tak? Mam dla ciebie kapłaństwo”. To była szybka kalkulacja, trwała kilkadziesiąt sekund: albo wiodę życie takie jak do tej pory (było, nie ukrywajmy, zanurzeniem w grzechu), albo wybieram życie w świetle. Jako kapłan. To nie był wybór między „mniejszym lub większym dobrem”. Nie! To był wybór między życiem a śmiercią.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.