publikacja 25.08.2016 00:00
O tym, dlaczego Bóg miał słabość do pasterza, o którym zapomniał rodzony ojciec, z Maciejem Wolskim rozmawia Marcin Jakimowicz.
Maciej Wolski, współzałożyciel Domu Modlitwy 24/7 w Warszawie, pracuje w branży finansowej. Ojciec trojga dzieci.
henryk przondziono /foto gość
Marcin Jakimowicz: Człowiek nie żyje od trzech tysięcy lat, a Ty robisz o nim wielką konferencję. Co tak fascynuje Cię w królu Dawidzie?
Maciej Wolski: Jest jedyną postacią, o której Biblia mówi: „to był człowiek według Bożego serca”. A zatem w życiu Dawida musiało być coś takiego, co dotykało serca samego Boga, pochwyciło je, rozbroiło. Jesteśmy pokoleniem, które oczekuje na Boże działanie, pragnie Jego obecności. A Dawid poszukiwał w swym życiu jednej rzeczy. Mówił: „pragnę Boga ponad wszystko”.
Bóg musiał mieć do niego słabość, skoro pozwalał, by Jego własnego Syna nazywano „synem Dawida”.
A wiesz, że te słowa od lat rezonują w moim sercu? Kim musiał być Dawid, skoro Bóg zapowiadał, że Jezus wyjdzie z jego domu? Bóg badał jego serce i uznał: „z twojego rodu wyjdzie Mesjasz, twego potomka posadzę na swym tronie”.
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.