Dźwignia pokory

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 35/2016

Ile w naszych środowiskach, firmach, rodzinach walki o to, by potwierdzić swoją wartość przez zewnętrzne oznaki władzy, bogactwa, prestiżu? Także w Kościele!

ks. Tomasz Jaklewicz ks. Tomasz Jaklewicz

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:

«Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by przypadkiem ktoś znamienitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”, a wtedy musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. A gdy przyjdzie ten, który cię zaprosił, powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».

Do tego zaś, który Go zaprosił, mówił także: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».


1. „Zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali”. Kiedy Pan Bóg przygląda się nam, zapewne także widzi podobne „gierki”. Duch rywalizacji, walka o swoje, przepychanie się łokciami, życie jako bitwa o lepsze miejsce przy… stole. Ile w naszych środowiskach, firmach, rodzinach walki o to, by potwierdzić swoją wartość przez zewnętrzne oznaki władzy, bogactwa, prestiżu? Także w Kościele! To normalne, że szukamy swojego miejsca w życiu. Co więcej, nie ma w tym nic złego, że chcemy dla siebie tego, co najlepsze. Sęk w tym, że sami nie wiemy, co jest dla nas najlepsze. Nie jest bowiem wcale tak, że jest to na przykład miejsce pierwsze. Warto przyjrzeć się swoim wyborom, swojej rywalizacji… Kogo traktuję jako zagrożenie? Co chcę sobie i światu udowodnić?

2. Aby odnaleźć dobre miejsce w życiu, konieczna jest pokora. Choć to słowo nie pada wprost, ale właśnie ta cnota jest tematem pierwszej części dzisiejszej Ewangelii. Pokora to zgoda na prawdę o sobie. Nie poznasz siebie, patrząc w siebie jak w lustro. Prawdę o sobie odkrywamy w spotkaniu z innymi, w spotkaniu z Bogiem. Ucztę można odczytać jako metaforę życia. Czasem spotykają nas upokorzenia, musimy zająć niższe miejsce, przychodzi jakaś kompromitacja, degradacja. Czasem ktoś powie nam: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”, czyli awans, docenienie, zaszczyt. Bóg wie, co jest dla mnie najlepsze. Te różne sytuacje, gdy idę w górę lub spadam w dół, są potrzebne, aby odkryć prawdę o sobie. Aby pogodzić się ze sobą i dać się poprowadzić Bogu.

3. „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”. To jest pointa nauczania Jezusa w kwestii pokory. On sam dał jej przykład. Pisze o tym św. Paweł: „On istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,6-8). „Krzyż jako waga, jako dźwignia” – pisała Simone Weil. „Zejście, warunek wstąpienia. Niebo, schodząc na ziemię, podnosi ziemię do nieba”. Nie da się zdobyć nieba, posługując się logiką ziemskiej kariery, walki o swoje. Do nieba prowadzi droga zgodna z logiką krzyża. Konieczne jest zejście w dół, czyli rezygnacja ze swojego, służba, uniżenie, ofiarna miłość. Kto się tak uniża, będzie wywyższony.

4. „Kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy…”. Zejście w dół oznacza dostrzeżenie ludzi wyrzuconych poza margines wspólnoty, żyjących poniżej mojego poziomu materialnego, intelektualnego, zdrowotnego. Zaprosić tych, którzy nie mają się jak odwdzięczyć, zgodzić się stracić dla nich czas i pieniądze. Papież Franciszek mobilizuje nas do większej wrażliwości na świat ludzi odtrąconych, ubogich, cierpiących. Ludzka bieda ma zawsze konkretną twarz człowieka – sąsiada, przechodnia, żebraka, dziecka, chorego w szpitalu. Jezus w nich czeka na mnie. Kogo chcę zaprosić do siebie? •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.