Mejd in Czajna

Joanna Bątkiewicz-Brożek

publikacja 28.07.2016 00:00

Boga nie ma – wmawiają nam. 
Zrywają krzyże z wież kościołów. Widziałam, jak ludzie giną, stawiając je 
na nowo – opowiada s. Katarzyna z Chin. 
 – Tutaj mogę nosić medalik na ulicy i czytać Biblię, gdzie chcę. Przyjechałam nabrać sił i spotkać waszą św. Faustynę. Ona też nie miała łatwo – dodaje Maria z grupy Chińczyków, którzy są naszymi gośćmi na ŚDM.

Uczestnicy ŚDM z Chin to głównie studenci. – Takie zgromadzenia wierzących w Chrystusa w Chinach są nie do pomyślenia, a my bardzo chcemy doświadczyć bycia we wspólnocie Kościoła – mówią. Uczestnicy ŚDM z Chin to głównie studenci. – Takie zgromadzenia wierzących w Chrystusa w Chinach są nie do pomyślenia, a my bardzo chcemy doświadczyć bycia we wspólnocie Kościoła – mówią.
henryk przondziono /foto gość

Z Pekinu do Warszawy z przesiadką w Moskwie, a potem pociągiem do Katowic. Prawie 20 godzin w podróży. – Jestem tu, by naładować akumulatory, pogłębić wiarę i spotkać papieża Franciszka, którego bardzo w Chinach kochamy! – mówi Stanisław, lat 22.

– I żeby zobaczyć, że jesteśmy wszyscy jedną rodziną, a rodzina się wspiera – dodaje Maria, lat 23. – Jesteście szczęśliwi w Polsce, nikt wam nie zabrania chodzić do kościoła. My, katolicy w Chinach, jesteśmy podziemiem, niczego nam nie wolno, wszystko nam zabierają, nawet krzyże. Biblii, jak nam ktoś nie przywiezie cudem, to nie masz. Aplikacje na telefonie – zapomnij. Jestem tutaj, bo potrzebuję tego jak wody! – mówi. Chińczycy są uśmiechnięci i szczerzy. Złaknieni spotkania z innymi, dotknięcia żywego Kościoła. Są stęsknieni za poczuciem wspólnoty wokół Chrystusa. Brzmi patetycznie – ale to jest w ich oczach. Kilkadziesiąt osób spotykamy w Tychach. To głównie studenci, jest też siedmiu księży oraz zakonnice. Przez kilka dni są pod skrzydłami parafii św. Jadwigi. Potem, jak inni, na spotkanie z Franciszkiem wyjadą do Krakowa.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.