Po latach resetów, „niedrażnienia” Rosji i osłabiania własnego potencjału NATO pokazało w Warszawie, że nadal chce być gwarantem bezpieczeństwa dla swoich członków. Nie zapominajmy jednak, że Sojusz tworzą m.in. państwa, które na co dzień interesy z Moskwą stawiają wyżej niż wszelkie gwarancje.
Czas pokaże, czy deklaracje Baracka Obamy, dotyczące obecności wojsk amerykańskich w Polsce, będą aktualne również po zmianie władzy w Waszyngtonie.
jakub szymczuk /foto gość
Cokolwiek o szczycie NATO w Warszawie powiemy (od strony organizacyjnej i autopromocyjnej dla Polski bez zarzutu), musimy pamiętać o jednym: wszystkie podjęte decyzje, a także brak innych, to element skomplikowanej gry – dyplomatycznej, strategicznej i czysto biznesowej. Gry prowadzonej zarówno przez każdego z członków Sojuszu Północnoatlantyckiego z osobna, jak i przez NATO jako całość. Gry, której uczestnikiem jest także druga strona – w tym wypadku głównie Rosja. Ale w szerszej perspektywie (interesującej zwłaszcza Stany Zjednoczone, mocarstwo, które ma globalne interesy) również inni gracze, w tym Chiny i rejon Pacyfiku. Dopiero ta globalna optyka pozwala w pełni ocenić rzeczywistą wagę decyzji, które zapadły na szczycie NATO w Warszawie.
Cztery bataliony
W skrócie ta waga przedstawia się następująco. Z jednej strony, po latach zaniedbań i traktowania wschodniej flanki jako strefy buforowej, NATO wreszcie nazywa po imieniu oczywiste dla nas od dawna zagrożenia i decyduje o umieszczeniu na wschodniej flance 4 batalionów – już nie tylko posiadających zdolności ćwiczeniowe, ale realnie bojowe. I jest to niewątpliwie sukces polskiej dyplomacji i państwa, które nie tylko sprawnie i nowocześnie szczyt zorganizowało, ale też zdołało wywalczyć w wielu stolicach wspólne stanowisko. Z drugiej strony to mimo wszystko tylko symboliczne przesunięcie sił całego NATO (zaledwie 4000 żołnierzy na 4 kraje) w sytuacji, gdy same Stany Zjednoczone od dawna gromadzą potężne siły w rejonie Pacyfiku, przesuwając nawet znaczną część floty z Korei Płd. w rejon Morza Południowochińskiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.