Być albo nie być

Jacek Dziedzina

|

GN 26/2016

publikacja 23.06.2016 00:00

Brytyjczycy potrzebowali tego referendum. Musieli zdecydować, czy opłaca im się nadal udawać Europejczyków, czy wolą stać się tymi, kim są naprawdę: Brytyjczykami.

Niezależnie od wyniku głosowania – za wyjściem lub pozostaniem w UE – to było historyczne referendum. Niezależnie od wyniku głosowania – za wyjściem lub pozostaniem w UE – to było historyczne referendum.
FACUNDO ARRIZABALAGA /EPA/pap

W chwili gdy Czytelnik trzyma w ręku ten numer GN, prawdopodobnie znany jest już wynik referendum w Wielkiej Brytanii. Na ulicach świętują zwolennicy lub przeciwnicy wyjścia z Unii Europejskiej. Chociaż idę o zakład, że w przypadku zwycięstwa tych drugich nie ma aż tak hucznej fety jak w przypadku wygranej zwolenników Brexitu. Z prostego powodu: nawet jeśli jakimś cudem większość Brytyjczyków ponownie powiedziała „yes” Unii Europejskiej, to bynajmniej nie z miłości. Jeśli zaś – co bardziej prawdopodobne – zwyciężyli jednak eurosceptycy, to świętowanie na ulicach Londynu wydaje się bardziej naturalne. Wielka Brytania nie tyle nie pasuje do Europy, ile do biurokratycznego tworu, jakim w ostatniej dekadzie stała się Unia Europejska.

Patronka Europy

Wielka Brytania od zawsze, a w ostatnich latach szczególnie, pozostaje na zewnątrz procesów integracyjnych kreowanych przez elity w Brukseli. Procesów „integracyjnych”, które w praktyce są zaprzeczeniem tego, co oznaczają dosłownie, bo prowadzą raczej do dezintegracji i rozpadu UE. Nadmierna centralizacja siłą rzeczy musiała doprowadzić do sprzeciwu najbardziej świadome siebie narody. Tymczasem federaliści z Brukseli, chcąc zatrzymać Brytyjczyków w UE, przypominali im często słowa Winstona Churchilla, który jako pierwszy mówił o idei Stanów Zjednoczonych Europy. Zgadza się, mówił. Tylko federaliści nie dodają, że Churchill chciał tego dla Europejczyków z kontynentu, nie dla wyspiarzy Brytyjczyków: „W tym przedsięwzięciu pierwsze skrzypce powinny grać Francja i Niemcy. Natomiast Wielka Brytania, Brytyjska Wspólnota Narodów, potężne Stany Zjednoczone oraz – mam nadzieję – także sowiecka Rosja powinny być przyjaciółmi i patronami nowej Europy, powinny wspierać jej prawo do życia i prawo do dumy ze swoich zdobyczy”. Jak widać, Churchill widział swój kraj w roli patrona równorzędnego innym światowym potęgom, nie zaś jako jeden ze stanów europejskich. Można by nawet powiedzieć, że Churchill wyrażał przekonanie większości Brytyjczyków, że tak naprawdę Wielka Brytania nie jest do końca częścią Europy, jest cywilizacją samą w sobie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.