Pomóc nieszczęśnikom z Orlando

Franciszek Kucharczak

Prawdziwą homofobię wykazują ci, którzy dyskredytują jedyną pomoc, jaką można okazać zabitym.

Pomóc nieszczęśnikom z Orlando

To straszne, co stało się w Orlando. Prawie 50 nieszczęśników, po których śmierć przyszła jak złodziej, i jeden nieszczęśnik, który im – i sobie – tę śmierć przyniósł. Nie wygląda na to, żeby ktokolwiek z zabitych był na to przygotowany. Klub gejowski, podobnie jak dom publiczny, to nie jest dobre miejsce na umieranie. Na życie zresztą też nie – cokolwiek by o tym twierdzili macherzy od takich interesów. Nie można dobrze żyć tam, gdzie się szczęśliwie nie umiera. Dlatego to straszne.

Ale to nie tak, jakoby tych ludzi spotkała kara Boża. Bóg nie chce śmierci grzesznika. To zupełnie kto inny natchnął zabójcę do „wypleniania zła” za pomocą jeszcze większego zła. Bóg jednak traktuje nas poważnie i pozwala nam ponosić konsekwencje, nawet wieczne, własnych wyborów.

Oczywiście to Bóg zna człowieka i tylko On wie, jakie koleje losu pchnęły tych ludzi w takie, a nie inne miejsce. Tylko Bóg może właściwie osądzić człowieka, bo zna wszystkie wektory wyznaczające kierunki, które obierają ludzie. Dlatego, na szczęście, zewnętrzne okoliczności, choćby najgorsze, nie są przesądzające. I pozostaje nadzieja, że ofiary, choćby na progu wieczności, zawołały o miłosierdzie.

To z powodu chrześcijańskiej nadziei papież deklaruje modlitwę za ludzi z Orlando i dlatego wzywa chrześcijan, żeby się też modlili. Bo to jest jedyna rzecz, a przy tym znakomita, którą można w tej sytuacji realnie zmarłym pomóc. Świat nic tu nie może. Świat się oburza, załamuje ręce, analizuje, próbuje dojść przyczyn – ale to guzik teraz dla tych ludzi znaczy.

Tu się pokazuje w całej okazałości, jak marne jest to, co definitywnie kończy się w miejscu, w którym człowiek wydaje ostatnie tchnienie. Bo właśnie wtedy dzieją się sprawy najważniejsze. To miejsce ostateczne i chwila ostateczna. Tu się rozstrzyga, czy dalej będzie prawdziwe życie lub prawdziwa śmierć. Dlatego prawdziwym homofobem jest ten, kto, zamiast się w intencji zabitych zwrócić do Boga, rozsiewa zwątpienie i prowadzi propagandę grzechu.