A tak naprawdę – przez media społecznościowe, portale, kolorowe gazetki. Plotka z ławeczki przed domem przeniosła się do wielkiego świata...
canstockphoto
Kiedyś jedna pani – drugiej pani. Albo panu – pan. Obecnie mała plotka przeniosła się do wielkiego świata, gdzie ma wielkie pole rażenia. A o ile chyba każdy wie (w teorii): zwyczajna, „mówiona” plotka niszczy i jest etycznie naganna, to jednak nie mamy oporów, by czytać przeróżne „newsy” o gwiazdach, prywatnym życiu polityków czy celebrytów. Czytamy, kupujemy, komentujemy, przekazujemy dalej.
Papież Franciszek wielokrotnie mówił o plotce m.in. tak: „Plotka to po prostu obdzieranie ze skóry, wyrządzanie komuś krzywdy. To tak, jakby się chciało umniejszyć drugą osobę. To jest jak zabić brata”. Czy „zabijają brata” również ci, którzy piszą w plotkarskich portalach? A może raczej czytający?
Pro publico bono?
Redaktor Grzegorz Jankowski przez 11 lat był naczelnym „Faktu”. Po odejściu napisał (tak ciekawą, jak wstrząsającą) książkę pt. „Fakt. Tak było naprawdę”. Opisuje w niej kulisy działania władzy, zachowania polityków. Z książki wyłania się dość przygnębiający obraz polskiej sceny politycznej czy kulturalnej. Po co książka powstała? Czy jako rodzaj rozliczenia redaktora z przeszłością w tabloidzie? – Nic podobnego! Napisałem, bo moje doświadczenie złożyło się na ciekawą historię, która zapewne zainteresuje wielu ludzi – mówi Jankowski. – Mają prawo ją poznać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.