Święty sprzed wieków

GN 23/2016

publikacja 02.06.2016 00:00

Ks. Andrzej Pakuła, przełożony generalny zgromadzenia księży marianów, opowiada o kanonizacji po 300 latach i owocach kultu o. Stanisława Papczyńskiego.

Ks. Andrzej Pakuła MIC Ks. Andrzej Pakuła MIC

Beata Zajączkowska: Czekaliście na kanonizację założyciela trzy wieki. Zastanawiał się Ksiądz, dlaczego będzie kanonizowany właśnie teraz?

Ks. Andrzej Pakuła MIC: Mam tylko jedną odpowiedź: jest Rok Miłosierdzia. Cud, który był potrzebny do beatyfikacji, wydarzył się dokładnie w 300. rocznicę śmierci o. Stanisława. Czas kanonizacji przypomina o konieczności pełnienia miłosierdzia, na które był o. Papczyński bardzo wrażliwy. Możemy powiedzieć, że wyprzedzał w tym swoją epokę. W jego pismach można zauważyć wiele podobieństw do naszej dzisiejszej wrażliwości na miłosierdzie Boże, jakie znajdujemy w „Dzienniczku” s. Faustyny czy w tekstach papieża Franciszka. Uderza szczególnie jego maksyma, że największym czynem miłosierdzia jest modlitwa za zmarłych, ponieważ od nich nie można spodziewać się żadnej namacalnej wdzięczności.

To jednak święty sprzed wieków. Co może mieć do powiedzenia współczesnym ludziom?

Jest to święty na trudne czasy, bo sam żył w trudnych czasach potopu szwedzkiego, wojen z Rosją, wojny domowej zwanej rokoszem Lubomirskiego. Był to też czas wojny z islamem i bitwy pod Wiedniem pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego, którego o. Papczyński był spowiednikiem, czas epidemii i zniszczeń, ogromnego zubożenia. I w tym mrocznym okresie biedy Pan Bóg zapalił światło właśnie przez jego święte życie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.