Alicja przy studni

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 21/2016

publikacja 19.05.2016 00:00

Kolejne prywatne objawienia? Bez entuzjazmu zabrałem się za lekturę „Świadectwa”, ale nieufność szybko znikła. „Chcę mówić do każdego” – wyjaśnia Jezus. Więc dlaczego nie do samotnej nauczycielki w Szczecinie?

Alicja Lenczewska z bratanicą Olgą,  Szczecin 1995 r. Alicja Lenczewska z bratanicą Olgą, Szczecin 1995 r.
wydawnictwo agape

Książka została oceniona przez komisję teologiczną i uznana za zgodną z nauczaniem Kościoła katolickiego. Biskup ze Szczecina wyraził zgodę na druk. W miarę lektury moja początkowa nieufność szybko topniała. W jej miejsce pojawiała się myśl, że mam do czynienia ze współczesną świecką „Faustyną”. W zapiskach Alicji Lenczewskiej słowa oznaczone krzyżykiem („+”) wypowiada Pan Jezus. Nie ma w nich żadnych cudowności, wielkich proroctw. Uderza prostota, współbrzmienie ze słowami Jezusa znanymi z Ewangelii. To zapis modlitwy, a ta jest przecież z definicji osobistą rozmową z Jezusem. Więc dlaczego On ma milczeć? Czyż nie można Go usłyszeć i zapisać Jego słów? Czy mistyka jest darem, który dziś nie może już mieć miejsca?

Jestem przy każdym człowieku

Życiorys Alicji nie ma nagłych zwrotów akcji. To zwyczajne, wręcz szare życie. Urodzona w Warszawie w 1934 r., po wojnie z rodzicami i bratem trafiła do Szczecina, miasta na peryferiach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.