10 IV 2016. Wracamy do normalności

Barbara Fedyszak-Radziejowska

|

16/2016

publikacja 14.04.2016 00:00

Po 6 trudnych latach pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej przestaje być prywatna, rodzinna, środowiskowa i partyjna, a staje się pamięcią obywatelską oraz państwową.

10 IV 2016. Wracamy do normalności

Szósta rocznica katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem to przełom w procesie wychodzenia z traumy, w której tkwimy wszyscy, także ci, którzy sądzą, że w sprawie Smoleńska wiemy już wszystko. Przed miesiącem (2–9 III) CBOS zadał Polakom pytanie: „Jak ocenia Pan(i) aktualną wiedzę na temat przyczyn katastrofy?”. Odpowiedzi podzieliły nas na 3 identyczne grupy: pierwsza (29 proc.) – uważa, że przyczyny katastrofy zostały wyjaśnione, druga (30 proc.) – że wymagają dodatkowych wyjaśnień, trzecia (30 proc.) – że w zasadzie nic jeszcze nie zostało wyjaśnione. Czy trzeba bardziej wyrazistego dowodu, że po 6 latach od tragicznej katastrofy wciąż nie potrafimy wspólnie odpowiedzieć na kluczowe pytanie, dlaczego na terenie Federacji Rosyjskiej zginął prezydent naszego państwa, dowódcy sił zbrojnych wraz z księżmi i biskupami, kapelanami polskiego wojska, a także wicemarszałkowie, posłowie, senatorowie, ministrowie Kancelarii Prezydenta RP oraz rządu, rzecznik praw obywatelskich, prezes NBP, prezes IPN, Anna Walentynowicz, przedstawiciele Rodzin Katyńskich, piloci, załoga samolotu, BOR? W sumie 96 osób.

W książce omawiającej społeczne reakcje na katastrofę smoleńską, wydanej przez IFiS PAN (pod red. P. Glińskiego i J. Wasilewskiego) w 2011 roku, A. Klarkowski i S. Szwalbe opisują przyczyny erozji poczucia wspólnoty Polaków. Ich zdaniem powodem był brak jednoczącego celu, ponieważ śledztwo przejęli i prowadzą do dzisiaj Rosjanie, a polska strona jest bierna i skazana na dobrą wolę drugiej strony. Powodem erozji wspólnoty były także konkretne wydarzenia, np. konflikt wokół pochówku pary prezydenckiej i upamiętnienia ofiar, niepoparte dowodami sugestie o współodpowiedzialności ofiar (np. pilotów, gen. A. Błasika, prezydenta L. Kaczyńskiego). Moim zdaniem równie ważne były słowa D. Tuska z 2011 roku: „Dla Polski lepiej jest znać prawdę i nie mieć wojny niż nie znać prawdy i mieć wojnę”.

W książce „Człowiek w sytuacji granicznej”, opublikowanej w 2015 roku przez Akademię Pedagogiki Specjalnej w Warszawie (pod red. S. Jaronowskiej), piszę o doświadczeniu traumy w naszej tożsamości narodowej, korzystając z teorii prof. P. Sztompki zaprezentowanej na XI Zjeździe Socjologicznym w 2000 roku. Jego koncepcja kulturowej traumy opisuje co prawda konsekwencje „transformacji postkomunistycznej” po „rewolucji 1989”, ale ma charakter uniwersalny. To socjologiczny przewodnik pomocny także w analizie konsekwencji smoleńskiej katastrofy. Zdaniem P. Sztompki radykalna zmiana sytuacji zawsze narusza równowagę społeczną, a zmiany nagłe, gwałtowne, obejmujące duże grupy społeczne i istotne dla nich wartości zawsze są traumatogenne. Nie mam wątpliwości, że katastrofa smoleńska spełnia kryterium gwałtownej, dotykającej istotnych wartości zmiany, a to, co działo się z polskim śledztwem prowadzonym w cieniu rosyjskiego NIET – nie oddamy Polakom wraku i rejestratorów – miało charakter traumatogenny dla naszej wspólnoty.

Zdaniem P. Sztompki traumie kulturowej towarzyszy dysonans poznawczy, dezorganizacja i dezorientacja kulturowa, często izolacja całych grup i środowisk społecznych. „Wokół postrzeganych traum mogą mobilizować się ruchy społeczne, powstawać stowarzyszenia, tematyka traumy podejmowana jest z różnej perspektywy przez partie polityczne. Oczywiście traumy stają się także przedmiotem manipulacji politycznej, są wyolbrzymiane lub tuszowane” (...) Interpretacje zmian, stanów, nastrojów są przedmiotem kontestacji. Ludzie o nich rozmawiają, dyskutują, spierają się. Debata przenosi się do mediów, do publicystyki, czasami do literatury, filmu, teatru (P. Sztompka, „Los i wybór”, „Pamiętnik Zjazdu Socjologów”, s. 76).

Wszystkie wymienione przez prof. P. Sztompkę symptomy pojawiły się w związku ze smoleńską tragedią: zarówno syndrom braku zaufania do instytucji publicznych, jak i syndrom apatii, poczucia bezsilności, swoistej paniki moralnej. Pojawiła się idealizacja dziejów, także lęk, podatność na plotki, mity, konfabulacje oraz gorące, masowe spory i mobilizacja ruchów społecznych. Wyjście z traumy, zdaniem Sztompki, zaczyna się wraz z „wyłonieniem się jednolitego i spoistego systemu wartości, norm, reguł, symboli, przekonań – a nawet artykulacji nowej tożsamości zbiorowej. Jak początkiem traumy jest rozbicie kultury, tak jej zakończeniem jest konsolidacja kultury” (s. 81).

Po 6 trudnych latach zaczynamy wychodzić ze stanu traumy. Dlaczego? Bo pamięć o ofiarach przestaje być prywatna, rodzinna, środowiskowa i partyjna, a staje się pamięcią obywatelską oraz państwową. Wróciły emocje i poczucie wspólnoty z pierwszych dni po katastrofie. Prezydent RP był na Wawelu, przy grobie pary prezydenckiej, przy pomniku i na grobach ofiar na cmentarzu Powązkowskim, w Świątyni Opatrzności Bożej i na uroczystej Mszy św. w warszawskiej archikatedrze. Hołd i wieńce składała premier B. Szydło i minister A. Macierewicz. Na Pałacu odsłonięto tablicę pamięci utrwalającą obywatelski i polityczny dorobek prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Tablice pamięci odsłonięto także w budynku MON i w siedzibie BBN. Ze wszystkich wygłoszonych tego dnia przemówień i wspomnień rodzin ofiar wyłania się zestaw wspólnych wartości; dążenie do prawdy o przyczynach katastrofy, zachowanie pamięci o jej ofiarach oraz sprawiedliwa ocena błędów i zaniedbań polityków. Tak właśnie zaczyna się normalność.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.