O księdzu zwiewającym z szufladek i życiu na pełnej petardzie z Piotrem Żyłką.
Piotr Żyłka, redaktor portalu DEON.pl, wraz z ks. Janem Kaczkowskim napisał książkę „Życie na pełnej petardzie”. Laureat Nagrody Dziennikarskiej „Ślad” im. Biskupa Jana Chrapka. Autor facebookowego profilu papieża Franciszka
Roman Koszowski /Foto Gość
Marcin Jakimowicz: Co takiego było w ks. Kaczkowskim, że wszyscy po nim płaczą? Od lewa do prawa
Piotr Żyłka: Rzeczywiście płaczą po nim „wszyscy”. Nie tylko ludzie o pewnej kościelnej wrażliwości, konserwatywni czy ci „do przodu”. Widzę, co się dzieje na Twitterze czy Facebooku. Wspominają go i ludzie lewicy, i ludzie zakochani w Mszy trydenckiej. Spory rozstrzał. Od Cezarego Gmyza i Tomasza Terlikowskiego po dziennikarzy zupełnie z Kościołem niezwiązanych. Co w nim takiego było? Jan próbował szukać człowieka. Tak najkrócej można powiedzieć. Był postacią bardzo nieoczywistą. Z jednej strony chłopakiem wychowanym, jak sam mówił, w bardzo liberalnej rodzinie, z drugiej – kapłanem zafascynowanym tradycyjną liturgią. Ta jego złożoność powodowała, że wymykał się z szufladek. Reakcja na jego śmierć pokazuje, że nie da się go włożyć w żadne nasze schematy i podziały. Jego „celebryckość”, czyli choroba, bardzo zbliżała go do ludzi. Każdy, myślę, „nakładał” ją sobie na swoje trudne doświadczenia.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.