Ryk skał

Marcin Jakimowicz


|

GN 13/2016

publikacja 24.03.2016 00:15

Byliśmy pogrzebani żywcem. Niewielu wierzyło w to, że jeszcze żyjemy. 70 dni 700 metrów pod ziemią. Wstaliśmy z martwych.


José Henríquez przez 70 dni przebywania pod ziemią animował modlitwy José Henríquez przez 70 dni przebywania pod ziemią animował modlitwy
Alex Ibanez /Handout/ABACAPRESS.COM/east news

To była najsłynniejsza akcja ratownicza świata. Brawurową ekspedycję śledziło na ekranach telewizorów ponad 300 mln telewidzów. Kamery rejestrowały każde posunięcie ekipy ratunkowej, niesamowitą walkę, aby odkopać 33 górników ukrytych w czeluściach ziemi. Trzeba było pokonać rumowisko o grubości kilometra i sprowadzić ciężki sprzęt, który znajdował się w odległości 30 km od Copiapó. „Także my, ludzie uwięzieni głęboko w podziemnych korytarzach kopalni San José, z przejęciem śledziliśmy każdy szczegół” – opowiada José Henríquez. Przez cały czas przebywania pod ziemią animował modlitwy, głosił górnikom słowo Boże, pocieszał ich, podnosił na duchu. Górnicy modlili się wspólnie w południe i wieczorem. Jego opublikowane przez wydawnictwo eSPe świadectwo „Cud w kopalni” czyta się jednym tchem. To poruszająca opowieść o Bogu, „do którego należą głębiny ziemi”. To zresztą cytat z psalmu, który górnicy mieli wypisany na koszulkach, gdy po 70 dniach zostali wydobyci na powierzchnię. Gdy ujrzeli światło dzienne, wszyscy, jak jeden mąż, opowiadali: nasze ocalenie jest cudem.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.