Nie chodzi o habity

Edward Kabiesz

Producenci „Niewinnych” doskonale wiedzą, że w protestach nie chodzi o habity.

Nie chodzi o habity

Producenci filmu „Niewinni” wobec protestów Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych zdecydowali się odpowiedzieć na stawiane im zarzuty „w sprawie wykorzystania kostiumów, sugerujących wskazanie konkretnego zgromadzenia zakonnego’. Doskonale zdają sobie sprawę, że nie chodzi wyłącznie o habity. Siostry z pewnością nie oburzyłby się, gdyby nie sposób przedstawienia klasztoru, a szczególnie matki przełożonej na ekranie. Tym bardziej, że w czołówce filmu znalazła się informacja, że historia została oparta na faktach. Należałoby może doprecyzować, na jakich faktach, bo widz odnosi wrażenie, że cała opowieść, włącznie z mordowaniem niemowląt, jest autentyczna.

W swojej odpowiedzi podnoszą też kwestię gwałtów, chociaż żaden z protestów nie sugeruje, że gwałtów na terenie Polski nie było. Było to zjawisko masowe na Dolnym Śląsku, Warmii, Mazurach i Prusach Wschodnich, czyli terenach uważanych przez czerwonoarmistów za niemieckie.   

Twierdzą też, że „historia ta jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami opisanymi w pamiętnikach Madeleine Pauliac”. Jeżeli tak jest, to dlaczego w filmie zmieniono imię i nazwisko bohaterki. Na czym polegała ta inspiracja?

Kolejna dezinformacja dotyczy rzekomego pokazu filmu dla papieża Franciszka. Według rzecznika episkopatu, wbrew twierdzeniu reżyserki, takiego pokazu nie było. Widział go natomiast redaktor watykańskiego „L'Osservatore Romano”, który zamieścił pozytywną recenzję o filmie.

TAGI: