Z Zelnika nici

Franciszek Kucharczak

Gazeta wzięła aktora w obronę, że niewinny, a aktor: "Już przepraszam".

Z Zelnika nici

 „Zostawcie Zelnika w spokoju!” – zakrzyknęli dużym tytułem na drugiej stronie „Wyborczej” Agnieszka Kublik i Wojciech Czuchnowski. I dalejże bronić aktora przed wstrętnymi lustratorami z teczkami w zębach. A bronią go nie dlatego, że Zelnik ich – bo on nie ich – ale dlatego, że znalazły się na niego jakieś rzeczy w IPN. A to automatycznie zbliża do Salonu nawet najzagorzalszych jego przeciwników. A dokładniej – to Salon się do nich zbliża, obejmując ich swymi przebaczającymi i chroniącymi ramionami. Nieważne, czy Zelnik chce od „Wyborczej” pomocy, wystarczy, że jego sprawę chce opisać ten straszny Cezary Gmyz, „który ma ocenić ciężar winy” (jak szydzi GW). Nic to, że Zelnik nie wykazuje tym faktem oburzenia w rozmowie z „Wyborczą” – sprawa dotyczy lustracji, a skoro tak, to trzeba wszcząć histerię. Ciągle jeszcze bowiem dla Salonu lustracja jest bolesna i ciągle czymś grozi. Wciąż, choć tyle lat minęło, czegoś gdzieś tam ktoś się obawia. A że środowisko to na tej fali wzięło się "odbolkować" Wałęsę, to i Zelnika też wypada "odagencić".

A tu Zelnik zrobił Salonowi świństwo, bo oznajmił: „Ze swej strony zapewniam, że stanę w tej sprawie w prawdzie. Już teraz proszę o wybaczenie osoby, które mogłem skrzywdzić” (więcej TUTAJ).

Jak widać, sam Zelnik nie przyłącza się do apelu, żeby zostawić Zelnika w spokoju. Generalnie więc wychodzi na to, że Jerzy Zelnik, jeśli zrobił coś głupiego w młodości, to nie zamierza udawać, że to było mądre, i to do tego stopnia, że tego w ogóle nie było.

Przy takiej postawie już teraz mogę się założyć, że cokolwiek tam jest, Polacy mu to wybaczą. I dobrze.

A do „Wyborczej” taki apel: To wy zostawcie Zelnika w spokoju. Chce stanąć w prawdzie – więc zupełnie do was nie pasuje.