Franciszek w Meksyku - podsumowanie

KAI

publikacja 18.02.2016 15:23

Msze św. w bazylice Matki Bożej z Guadalupe, Ecatepec, dla Indian stanu Chiapas w San Cristóbal de Las Casas i w Ciudad Juárez, spotkania z rodzinami w Tuxtla Gutiérrez, młodzieżą w Morelii oraz światem pracy w Ciudad Juárez, wizyty w szpitalu pediatrycznym im. Federica Gómeza w Mieście Meksyk i w więzieniu w Ciudad Juárez - to główne wydarzenia wizyty apostolskiej Franciszka w Meksyku, 120-milionowym kraju, którego 90 proc. mieszkańców wyznaje katolicyzm.

Franciszek w Meksyku - podsumowanie ALESSANDRO DI MEO /PAP/EPA

Hasłem 12. zagranicznej podróży apostolskiej papieża z Argentyny w dniach 12-17 lutego były słowa: „Misjonarz miłosierdzia i pokoju”.

Franciszek przybył do stolicy Meksyku z Hawany, gdzie po raz pierwszy w historii rzymski papież spotkał się z patriarchą Moskwy i całej Rusi Cyrylem, zwierzchnikiem Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

W ciągu sześciu dni papież był w sześciu miastach. Każdego dnia witało go entuzjastycznie w każdym z miejsc spotkań i na ulicach co najmniej milion osób. Papież był w jednym z najbardziej katolickich krajów świata i zarazem na "peryferiach świata" spotykając się ze środowiskami ludzi zepchniętych na margines. W kontekście trwającego Jubileuszu Miłosierdzia poruszył wiele społecznych problemów dotyczących nie tylko Meksyku, ale będących też największymi tragediami współczesnego świata: ubóstwa rodzącego przemoc, handlu narkotykami i narkomanii, korupcji, tortur, przestępczości zorganizowanej, handlu ludźmi i migracji.

W przemówieniu powitalnym Franciszek wskazując na kulturowe bogactwo Meksyku, zachęcił, aby je „cenić, pobudzać i strzec”. Podkreślił, że „przyszłość wykuwa w dniu dzisiejszym ludzi sprawiedliwych, uczciwych, zdolnych do angażowania się w imię dobra wspólnego, tego «dobra wspólnego», które w obecnym, XXI wieku nie jest w cenie”.

Papież zachęcał Meksykanów, aby uczynili z błogosławionej ziemi meksykańskiej ziemię możliwości, z której nie trzeba emigrować, aby marzyć; gdzie nie trzeba być wyzyskiwanym, aby pracować; gdzie rozpacz i ubóstwo wielu nie musi skłaniać do oportunizmu nielicznych.

Franciszek apelował, aby dzisiejszy świat ograbiony przez kulturę odrzucenia chronił Indian Meksyku. Przypomniał, że na przestrzeni wieków ludy indiańskie były w sposób systematyczny i strukturalny niezrozumiane oraz wykluczane ze społeczeństwa. Wezwał do rachunku sumienia i przeproszenia za pozbawianie ich ziem i wyniszczanie.

Przemawiając do przedstawicieli meksykańskich rodzin w podkreślił, że dziś usiłuje się osłabić i podważyć rodzinę, twierdząc, że jest to wzorzec przestarzały, dla którego nie ma miejsca w naszych społeczeństwach. Wyznał, że woli rodzinę poranioną, która stara się na co dzień żyć miłość, niż społeczeństwo chore z powodu zamykania się i wygodnictwa ze strachu przed miłością, rodzinę, która ciągle próbuje rozpoczynać na nowo, od społeczeństwa narcystycznego i mającego obsesję na punkcie luksusu i wygody, rodzinę o obliczu zmęczonym z powodu poświęceń od twarzy upiększonych, które nie mają pojęcia o czułej trosce i współczuciu.

Podczas spotkania z meksykańskim duchowieństwem Franciszek wezwał do ciągłego przyzywania Boga słowami „Ojcze nasz”, aby nie ulec pokusie rezygnacji, będącej jednym z ulubionych oręży diabła i zaznaczył, że nie są oni „funkcjonariuszami tego, co boskie”, ani „urzędnikami Boga”.

Podczas spotkania z młodzieżą kilkakrotnie powtórzył, że jest ona bogactwem Meksyku. Zaznaczył, że nie można być "bogactwem narodu", gdy jest się nieustannie narażonym na utratę przyjaciół lub krewnych z rąk handlarzy narkotykami, organizacji przestępczych, nie mając godnej pracy, możliwości nauki i kształcenia się, kiedy ze względu na swą młodość jest się wykorzystywanym do nędznych interesów, kuszonym fałszywymi obietnicami.

Spotykając się z więźniami papież podkreślił, że miłosierdzie Boże przypomina nam, że więzienia są oznaką tego, jacy jesteśmy jako społeczeństwo, są oznaką w wielu przypadkach przemilczeń i zaniedbań, które sprowokowały kulturę odrzucenia. Są oznaką kultury, która przestała stawiać na życie; społeczeństwa, które porzuciło swe dzieci.

Przemawiając do przedstawicieli świata pracy zachęcał do budowania Meksyku, na który zasługują przyszłe pokolenia, w którym nie ma osób pierwszej, drugiej czy czwartej kategorii, ale jest jeden Meksyk, który umie rozpoznać w innym godność dziecka Bożego. Przestrzegł przed pozostawianiem przyszłości kraju w rękach korupcji, brutalności, braku równości.

W homilii wygłoszonej podczas Mszy św. na granicy meksykańsko-amerykańskiej Franciszek zaapelował: "Nigdy więcej śmierci i wykorzystywania! Zawsze jest czas, aby się zmienić, zawsze jest droga wyjścia i szansy, zawsze jest czas, aby błagać o miłosierdzie Boga i odniósł się do kryzysu humanitarnego związanego z globalnym zjawiskiem przymusowej migracji. Kryzys ten, który można zmierzyć liczbami, my chcemy mierzyć imionami, historiami, rodzinami" - podkreślił Franciszek.

Jednym z najbardziej poruszających wydarzeń papieskiej wizyty było spotkanie z dziećmi w szpitalu pediatrycznym w stolicy kraju, a szczególnie „Ave Maria” wykonane pięknym głosem przez jedną z młodych pacjentek oddziału chemioterapii, w chuście na głowie. Franciszek i towarzyszące mu osoby nie kryły wielkiego wzruszenia...

Gorące powitanie

Późnym popołudniem 12 lutego samolot A 330 włoskich linii lotniczych Alitalia „Giotto” z papieżem na pokładzie wylądował na międzynarodowym lotnisku Benito Juárez w mieście Meksyk. U stóp samolotu Franciszka powitał prezydent Meksyku Enrique Peña Nieto wraz z małżonką. Czworo dzieci w tradycyjnych strojach wręczyło Ojcu Świętemu wiązankę kwiatów.

Obecni byli – jak zwykle – przedstawiciele władz państwowych, członkowie prezydium oraz Rady Stałej Episkopatu Meksyku, a także grupa wiernych, w tym zespoły muzyczne. Tłumy krzyczały: „Franciszku, bracie, jesteś Meksykaninem”. Papież otrzymał sombrero, pobłogosławił dzieci, w tym niepełnosprawne.

Na kilkunastokilometrowym odcinku do Nuncjaturze Apostolskiej Franciszka witały dziesiątki tysięcy mieszkańców stolicy, pozdrawiając go światłem swoich telefonów komórkowych.

Przybywam jako misjonarz miłosierdzia i pokoju

13 lutego w sobotę przed południem Franciszek spotkał się z władzami, społeczeństwem cywilnym i korpusem dyplomatycznym w Pałacu Narodowym. Wcześniej oficjalnie powitał go prezydent Enrique Peña Nieto, któremu towarzyszyła żona.

Gdy jechał tam papamobilem z eskortą policyjną, znów witały go entuzjastycznie tysiące ludzi. W pałacu przyjęto go z honorami wojskowymi i odegrano hymny Meksyku i Watykanu. Po rozmowie papież z prezydentem wyszli do tłumu zgromadzonego na Patio Centralnym, gdzie wygłosili przemówienia.

– Mieszkańcy Meksyku kochają Cię za Twą szczerość, otwartość i dobroć – zapewnił prezydent. Zwrócił uwagę, że powitanie to odbywa się po raz pierwszy w Pałacu Narodowym (wcześniej Jan Paweł II – ze względu na radykalną świeckość państwa – był podejmowany w innych budynkach). Pałac Narodowy (prezydencki) zajmuje szczególne i symboliczne miejsce w dziejach Meksyku, wiąże się bowiem bezpośrednio z rewolucją z 1910 r., która miała charakter silnie antyklerykalny i antykatolicki.

W przemówieniu Franciszek wskazując na kulturowe bogactwo Meksyku, zachęcił, aby je „cenić, pobudzać i strzec”. Ostrzegł, by nie szukać drogi przywilejów lub korzyści nielicznych ze szkodą dla dobra wszystkich, bo wtedy wcześniej czy później życie w społeczeństwie staje się żyznym gruntem dla korupcji, handlu narkotykami, wykluczenia kultur, przemocy, a nawet dla handlu ludźmi, porwań i śmierci, powodując cierpienia i hamując rozwój.

Papież wezwał przywódców życia społecznego, kulturalnego i politycznego do pracy nad udostępnieniem wszystkim obywatelom niezbędnych dóbr materialnych i duchowych, stworzeniem stosownych warunków życia, godnej pracy, wyżywienia, rzeczywistej sprawiedliwości, skutecznego bezpieczeństwa oraz do zdrowego i pokojowego środowiska naturalnego.

Spojrzenie czułej troski

W stołecznej katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny Franciszek spotkał się z meksykańskimi biskupami z 93 diecezji. Na placu powitało go 80 tys. osób. Przed świątynią czekał na Franciszka także burmistrz Meksyku Miguel Angel Mancer, który wręczył mu klucze do miasta. W katedrze Ojciec Święty długo modlił się przed ołtarzem Przebaczenia z Najświętszym Sakramentem.

Kard. Rivera przypomniał, że wcześniej tę świątynię odwiedził św. Jan Paweł II. To tu w styczniu 1979 r. odprawił swą pierwszą Mszę św. na ziemi meksykańskiej.

– Nie mogłem tu nie przybyć! Czyż Następca Piotra, wezwany z dalekiego Południa Ameryki Łacińskiej, mógłby nie spojrzeć na „Virgen Morenita” [Czarną Panienkę]? – powiedział w Franciszek w bardzo osobistym i poetyckim przemówieniu. Przypomniał długie i bolesne dzieje Meksyku połączone przelewem krwi, gwałtownymi i niszczycielskimi wstrząsami, z przemocą i nieporozumieniami. Zachęcił biskupów, aby z mocą manifestowali chrześcijańską tożsamość, gdyż tylko dzięki niej będą mogli pomóc Meksykanom „pojednać przeszłość, często naznaczoną osamotnieniem, izolacją i marginalizacją, z przyszłością ciągle spychaną na jutro, które się wymyka”.

- Uważajcie, aby wasze spojrzenia nie pokrywały się półcieniami mroków światowości, nie dajcie się zepsuć trywialnym materializmem ani kuszącymi złudzeniami porozumień zawieranych pod stołem, nie pokładajcie zaufania w „rydwanach i koniach” dzisiejszych faraonów – zachęcał papież i wskazał na potrzebę „świętego krzyku”, że Bóg istnieje i jest blisko przez Jezusa.

Meksykańskich biskupów zachęcał, by byli świadkami Jezusa, gdyż inaczej słowa, którymi „wspominamy o Nim są jedynie pustymi figurami retorycznymi”. Wskazał na konieczność opieki nad młodymi i zaapelował, by nie lekceważyć wyzwania etycznego i antycywilizacyjnego, jakie stanowi dla całego społeczeństwa meksykańskiego, łącznie z Kościołem, handel narkotykami.

Prosił biskupów o opiekę nad ludami tubylczymi oraz ich fascynującymi, a nierzadko zmasakrowanymi kulturami i wskazał na konieczność pokonywania pokus dystansu i klerykalizmu, chłodu i obojętności, zachowania triumfalnego i autoreferencyjności. Zaapelował do biskupów, by zachowali komunię i jedność między sobą i podkreślił, że „nie trzeba «książąt», ale wspólnoty świadków Pana”.

Bądźmy posłańcami Maryi

Najważniejszym punktem drugiego dnia wizyty była Msza św. w bazylice Matki Bożej z Guadalupe, centrum życia religijnego kraju i największego sanktuarium maryjnym świata, odwiedzanym rocznie przez 20 mln pielgrzymów (same obchody jej liturgicznego święta, 12 grudnia, gromadzą co najmniej 5 mln ludzi). Eucharystię śledziły na telebimach dziesiątki tysięcy wiernych zgromadzonych przed bazyliką. Ojciec Święty ukoronował wizerunek Matki Bożej.

W homilii Franciszek nawiązał do fragmentu Ewangelii mówiącego o spotkaniu Maryi z Elżbietą. Zwrócił uwagę, że Maryja tak jak towarzyszyła brzemiennej Elżbiecie, tak też towarzyszyła i towarzyszy „brzemionom” tej błogosławionej ziemi meksykańskiej. Nawiązując do budowy sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe, wskazał na potrzebę budowaniu innego sanktuarium – sanktuarium życia. Podkreślił, że w Maryi Matce i z Nią „Bóg staje się bratem i towarzyszem drogi, dźwiga z nami krzyże, aby nie przygniotły nas nasze boleści”. – Maryja mówi nam: "Wystarczy, abyś poszedł na drogi swej wioski, swej wspólnoty, swej parafii jako mój wysłannik; wznoś sanktuaria, ciesząc się tym, że wiesz, iż nie jesteśmy sami, że Ona idzie z nami. Bądź moim posłańcem – mówi nam – dając jeść głodnemu, pić spragnionemu, miejsce potrzebującemu, przyodziej nagiego i odwiedź chorego".

Franciszek prosił wcześniej o możliwość dłuższej modlitwy osobistej przed wizerunkiem Matki Bożej. Spełniając tę prośbę zaprowadzono papieża do pomieszczenia znajdującego się za obrazem. Sam wizerunek, który umieszczony jest w pancernej kasecie, został przeniesiony z sanktuarium do tego właśnie pomieszczenia, gdzie postawiono dla Ojca Świętego krzesło i klęcznik, urządzając tam małe oratorium. Tuż obok położono poświęconą wcześniej koronę i bukiet żółtych kwiatów. Franciszek modlił się przed wizerunkiem Matki Bożej w przeszywającej ciszy ponad 20 minut, a wraz z nim wszyscy wierni zebrani w bazylice i na placu przed nią.

Opowiedzieliśmy się za Jezusem, a nie za szatanem

W niedzielę 14 lutego Franciszek udał się helikopterem do położonego niedaleko od stolicy Meksyku miasta Ecatepec, liczącego 1,7 mln mieszkańców. Po drodze przeleciał nad słynnymi prekolumbijskimi piramidami w Teotihuacán. Na lądowisku w Ecatepec burmistrz wręczył mu symboliczny klucz do miasta. Na terenie Ośrodka Studiów z udziałem 3 tys. księży i 300 tys. wiernych odprawił Mszę św. U stóp ołtarza przygotowano typowe dla tej części świata barwne, kwietne dywany.

W homilii Ojciec Święty przypomniał, że Wielki Post jest czasem nawrócenia, gdyż codziennie przeżywamy w swoim życiu doświadczenie, jak to marzenie jest nieustannie zagrożone przez ojca kłamstwa, przez tego, który próbuje nas rozdzielić, tworząc społeczeństwo podzielone i skłócone, „społeczeństwo niewielu i dla niewielu”. Wskazał na trzy wielkie pokusy, które „niszczą i dzielą obraz, jaki Bóg zechciał ukształtować”: bogactwo, próżność i pychę. – Trzy pokusy, które próbują poniżyć, zniszczyć i zabrać radość i świeżość Ewangelii; które zamykają nas w kręgu zniszczenia i grzechu – podkreślił papież i przypomniał, że jako chrześcijanie opowiedzieliśmy się za Jezusem, a nie za szatanem i chcemy kroczyć Jego drogami, wiemy jednak, że nie jest to łatwe. – Wiemy, co oznacza być kuszonym przez pieniądze, sławę i władzę. Dlatego Kościół obdarza nas tym czasem, wzywa nas do nawrócenia, mając jedną tylko pewność: to On na nas czeka i chce uzdrowić nasze serca z tego wszystkiego, co je poniża, degradując się lub degradując. To Bóg nosi imię: Miłosierdzie – powiedział papież.

Przed końcowym błogosławieństwem papież odmówił z wiernymi modlitwę „Anioł Pański”. Poprzedził ją dłuższym rozważaniem, w którym prosił zebranych, by uczynili z Meksyku „ziemię możliwości, z której nie trzeba emigrować, aby marzyć; gdzie nie trzeba być wyzyskiwanym, aby pracować; gdzie nie rozpacz i ubóstwo wielu nie musi skłaniać do oportunizmu nielicznych”. Ziemię, „która nie musi opłakiwać mężczyzn i kobiet, młodzieży i dzieci, wpadających w ręce i niszczonych przez handlarzy śmierci”.

Uczmy się dziękczynienia i błogosławienia

Szereg wzruszających spotkań z małymi pacjentami oraz ich rodzicami, którym Ojciec Święty dodawał otuchy w zmaganiach z ciężką chorobą zdominowały wizytę Franciszka w szpitalu pediatrycznym im. Federica Gomeza w stolicy Meksyku 14 lutego po południu.

Papież podszedł do każdego z małych pacjentów i ucałował zamieniając kilka słów. Wręczając i błogosławiąc różaniec jednego z dzieci prosił o modlitwę także w swojej intencji, gdy będzie miało wolną chwilę. One natomiast ofiarowywały mu w zamian wykonane przez siebie rysunki, w tym kartki walentynkowe.

Po słowach powitania pierwszej damy Meksyku, Angéliki Rivery Hurtado głos zabrał Franciszek. Papież podziękował za możliwość dzielenia "małej chwilki życia" z pensjonariuszami i personelem szpitala. Nawiązał do fragmentu Ewangelii, opowiadającym o ofiarowaniu Jezusa w świątyni gdy starzec Symeon wziął Go w ramiona i zaczął błogosławić Boga. Zaznaczył, że Symeon jest „dziadkiem”, który uczy nas dwóch podstawowych rzeczy: dziękczynienia, a następnie błogosławienia.

Ojciec Święty wyznał, że po przekroczeniu drzwi szpitala i ujrzeniu oczu, uśmiechów oraz twarzy dzieci zrodziła się w nim chęć dziękczynienia. Przypomniał Indianina św. Jana Diego i jego wujka, który został uzdrowiony z choroby dzięki wstawiennictwu Matki Bożej z Guadalupe. "Mamy swoją Matkę, prośmy Ją, aby podarowała nam swego Syna Jezusa" - powiedział Ojciec Święty i odmówił ze zgromadzonymi modlitwę „Zdrowaś, Mario...”

Ojciec Święty pomógł jednemu z małych pacjentów przyjąć lekarstwo, za co otrzymał serdeczny uścisk małego pacjenta. Złożył też kwiaty pod figurą św. Franciszka z Asyżu na dziedzińcu szpitala i udał się na oddział chemioterapii pozdrawiając po kolei każde z przebywających tam dzieci. Jedna z młodych pacjentek, w chuście na głowie zaśpiewała pięknym jasnym głosem „Ave Maria”. Franciszek nie krył swego wzruszenia.

Indianie świat was potrzebuje

15 lutego Franciszek przyleciał do Tuxtla Gutiérrez, stolicy stanu Chiapas, znanego z wysokiego odsetka ludności tubylczej. Ten tropikalny region w południowo-wschodniej części Meksyku jest również uważany za najbiedniejszy w kraju, w którym 76 proc. mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa. Ze względu na swoje położenie na granicy z Gwatemalą boryka się też z napływem rzesz migrantów z Ameryki Środkowej i Południowej.

Na lotnisku czekało na niego tysiąc dzieci w strojach ludowych oraz ośmioro dzieci z zespołem Downa, które na typowych dla tego regionu świata instrumentach marimba zagrały popularne piosenki meksykańskie. Z lotniska papież odleciał helikopterem do miejskiego ośrodka sportowego w San Cristóbal de Las Casas, gdzie odprawił Mszę św. z udziałem 150 tys. wiernych. Wcześniej długo objeżdżał sektory, błogosławiąc i całując podawane mu dzieci.

W homilii Franciszek przypomniał że Prawo Pańskie jest prawem, które lud Izraela otrzymał z rąk Mojżesza, w którym „objawia się oblicze Boga, oblicze Ojca cierpiącego w obliczu bólu, męki, nierówności w życiu swych dzieci a Jego Słowo, Jego prawo staje się symbolem wolności, symbolem radości, mądrości i pokoju”. W tym kontekście zacytował fragment świętej księgi narodu Kicze z cywilizacji Majów, „Popol Vuh” (Księgi Wspólnoty): „Nadszedł świt nad wszystkimi zjednoczonymi plemionami. Oblicze ziemi zostało natychmiast osuszone przez słońce”. Franciszek wskazał na stojące przed światem wyzwania ekologiczne, które wymagają odpowiedzi. - Nie możemy już pozostawać głuchymi w obliczu jednego z największych kryzysów środowiska w dziejach - powiedział papież i dodał: „Pod tym względem możecie nas wiele nauczyć”.

Papież przypomniał, że często ludy indiańskie były w sposób systematyczny i strukturalny niezrozumiane i wykluczane ze społeczeństwa. - Niektórzy uważali za gorsze wasze wartości, waszą kulturę i wasze tradycje. Inni, kierowani żądzą władzy, pieniędzmi i prawami rynku, pozbawiali was waszych ziem lub prowadzili działania, które was niszczyły - powiedział papież i dodał: „Jakież to smutne! Ileż dobrego dałoby nam wszystkim dokonanie rachunku sumienia i nauczenie się mówienia: przepraszam! Świat dzisiejszy, ograbiony przez kulturę odrzucenia, potrzebuje was!”.

W czasie procesji z darami przyniesiono m.in. efekt zbiórki pieniędzy z okazji Jubileuszu Miłosierdzia, z których zostaną zbudowane dwa schroniska dla imigrantów.

Dziękczynieniem po komunii świętej był indiański taniec rytualny, w który włączyli się także miejscowi biskupi, po czym w swoich językach przemówili przedstawiciele Indian. Podziękowali papieżowi za umocnienie w wierze i formę, w jakiej to robi i poprosili, by zaraził ich radością Ewangelii i pomógł troszczyć się o „ siostrę-matkę ziemię”, którą im dał Bóg. Podziękowali za wizytę na ziemi potomków Majów i zgodę na posługę indiańskich diakonów stałych i zaaprobowanie używania ich języków w liturgii, bo dzięki temu mogą słuchać i rozumieć słowo Boga i rozmawiać z Nim we własnym języku.

Przed końcowym błogosławieństwem Franciszek otrzymał od Indian egzemplarze Biblii przetłumaczonej na języki tzotzil i tzeltal, którymi posługuje się około 350 tys. potomków Majów. Czytania, pieśni i modlitwy mszalne odmawiane i śpiewane były po hiszpańsku, w tzotzil, chol i tzeltal. Oprawę muzyczną zapewnił 300-osobowy zespół złożony z muzyków typowych meksykańskich orkiestr, tzw. mariachi, oraz chór dziecięcy ludu Misteków ze stanu Oaxaca.

W katedrze z chorymi

Po Eucharystii papież zjadł obiad z przedstawicielami Indian i udał się do miejscowej katedry, gdzie spotkał się z ludźmi chorymi i starymi.

W głównej świątyni diecezji zebrało się ponad 400 osób, głównie chorych, starców i ich rodzin. "Pomódlmy się wszyscy za chorych. Dźwigają oni kawałek krzyża Jezusa, pomagając Jezusowi dźwigać Jego krzyż. Pomódlmy się do Jezusa, aby był ich siłą, aby ich pocieszył i pomódlmy się Dziewicy, naszej Matki, aby się nimi opiekowała oraz udzieliła im wiele pokoju w sercu" - powiedział Ojciec Święty.

Franciszek też oddał hołd zmarłemu w 2011 r. bp. Samuelowi Ruizowi Garcíi – obrońcy Indian, który przez 40 lat był ordynariuszem diecezji San Cristóbal de Las Casas. Uważany jest on za następcę bp. Bartolomeo de Las Casas (1474-1566), legendarnego obrońcy Indian w czasach konkwisty.

Wolę rodzinę poranioną

Po południu papież przybył śmigłowcem do Tuxtla Gutiérrez, aby spotkać się z przedstawicielami rodzin. Na stadionie im. Victora Manuela Reyny gubernator stanu Chiapas przekazał papieżowi klucze do miasta. Swoje świadectwa przedstawiły cztery rodziny. Jako pierwszy głos zabrał 14-letni młody człowiek niepełnosprawny, z dystrofią mięśniową mówiąc o tym jak znajdował wsparcie ze strony swoich rodziców. Poprosił o modlitwę za wszystkich swoich rówieśników oraz ich problemy. Z kolei zabrała głos rodzina z diecezji Tapachula. Mówiła o znaczeniu wierności małżeńskiej i rodziny wielopokoleniowej, przekazującej wiarę i wartości. Następnie małżeństwo niesakramentalne, mówiło o swoim zaangażowaniu w działalność charytatywną i społeczną Kościoła. Jako ostatnia głos zabrała pielęgniarka, samotna matka, która na skutek trudnych warunków społecznych w swej rodzinie, będąc młodą cudzołożyła, ale wbrew presji, by dopuścić się aborcji, przyjęła swoje dzieci. Poprosiła Ojca Świętego, by umocnił tysiące kobiet stojących w obliczu pokusy zabicia swoich nienarodzonych dzieci.

Widząc, że wysoko w tłumie wznoszone jest dziecko na wózku inwalidzkim Ojciec Święty z pomocą towarzyszących mu osób podszedł i uścisnął je.

Papież podziękował zgromadzonym za przedstawione przez nich świadectwa, które pozwoliły mu symbolicznie uczestniczyć w ich życiu rodzinnym. Zwrócił uwagę, że dziś usiłuje się osłabić i podważyć rodzinę, twierdząc, że jest to wzorzec przestarzały, dla którego nie ma miejsca w naszych społeczeństwach. Podkreślił, że jesteśmy dziś świadkami kolonizacji ideologicznej, niszczącej rodzinę. Zaznaczył, że woli rodzinę, która ciągle próbuje rozpoczynać na nowo, od społeczeństwa narcystycznego i mającego obsesję na punkcie luksusu i wygody, rodzinę o obliczu zmęczonym z powodu poświęceń od twarzy upiększonych, które nie mają pojęcia o czułej trosce i współczuciu.

Na zakończenie zaprosił wszystkich do złączenia rąk i wspólnego odmówienia modlitwy do Matki Bożej z Guadalupe. Następnie zgromadzeni małżonkowie odnowili swoją przysięgę małżeńską.

Nie bądźcie "urzędnikami Boga"

16 lutego Franciszek odprawił Mszę św. dla 20 tys. meksykańskich kapłanów, osób konsekrowanych i seminarzystów na stadionie im. Venustiano Carranzy w Morelii, stolicy stanu Michoacán, o którym od kilku lat jest głośno w związku z przemocą narkotykową. Tylko w ciągu trzech ostatnich miesięcy w walkach między kartelami zamordowanych zostało sto osób.

W homilii Franciszek nawiązując do słów św. Pawła: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” podkreślił, że Jezus wezwał nas do udziału w Jego życiu, w życiu Bożym. Zwrócił uwagę, że osoby duchowne nie są „funkcjonariuszami tego, co boskie”, „urzędnikami Boga”, ale są wezwane „do wejścia w Jego serce, serce, które modli się i żyje, mówiąc: Ojcze nasz”.

Franciszek zachęcił, aby nie ulegać pokusom, jakie mogą spotkać duchownych ze strony środowisk często opanowanych przez przemoc, korupcję, handel narkotykami, pogardę dla godności osoby, obojętność na cierpienie i sytuację niepewności. Prosił aby w obliczu rzeczywistości nie ulegać rezygnacji, która jest jednym z ulubionych oręży diabła i która paraliżuje; rezygnacją, która nie tylko nas przeraża, ale okopuje nas w naszych „zakrystiach” i pozornym bezpieczeństwie; rezygnacją, która uniemożliwia nam nie tylko głoszenie słowa Bożego, ale wysławianie Boga; rezygnacją, która uniemożliwia nam nie tylko planowanie, ale również podjęcie ryzyka i przemianę rzeczywistości.

Franciszek przywołał postać pierwszego biskupa diecezji Morelia, Vasco Vázqueza de Quirogi (1470-1565), znanego także jako „Tato Vasco”. Ten „Hiszpan, który stał się Indianinem” przeszedł do historii jako wielki promotor dzieł miłosierdzia na rzecz Indian Purépecha. - Ból z powodu cierpienia jego braci stał się modlitwą, a modlitwa stała się odpowiedzią. Zyskało mu to wśród Indian przydomek „Tato Vasco”, co w języku purepecha oznacza: "tato. Ojciec, tato, abba" - powiedział Franciszek.

Po Komunii św. odśpiewano ulubioną pieśń św. Jana Pawła II - „Barkę”. Jej oryginalny tytuł brzmi „Pescador de hombres” (Rybak ludzi), a jej autorem i kompozytorem jest hiszpański ksiądz Cesáreo Gabarain. Pieśń ta jest bardzo popularna w krajach Ameryki Łacińskiej.

W katedrze - z dziećmi

Po południu Franciszek przybył do katedry w Morelii, w której zgromadzone były dzieci szkolne, uczestniczące w katechezie przygotowującej do I Komunii św. Była wśród nich dziewczynka cudownie uzdrowiona przez bł. Józefa Sancheza del Río (1913-1928), meksykańskiego chłopca, męczennika za wiarę z czasów powstania Cristeros, który niebawem będzie kanonizowany. Papież modlił się przy jego relikwiach.

Pomimo, że nie przewidziano żadnych przemówień Franciszek w improwizowanych słowach przypomniał dzieciom o największym przykazaniu miłowania Boga i bliźniego. „Będę prosił Jezusa, by pozwolił wam wzrastać w wielkiej miłości, w tak wielkiej miłości jaką On sam miał. Z wielką miłością można być chrześcijaninem na serio, by wypełnić to przykazanie, które Jezus nam dał: będziesz miłował Boga ponad wszystko, a bliźniego tak, jak Jezus umiłował, jak kochamy nas samych, albo jeszcze więcej: tak jak On nas umiłował" - mówił papież. Zaapelował do dzieci, by uczyły się miłowania nieprzyjaciół.

Przy wyjściu z katedry Ojciec Święty wysłuchał wykonanego przez miejscowy chór specjalnie skomponowanej na jego cześć pieśni.

Jesteście bogactwem Meksyku

Po wizycie w katedrze Franciszek przybył na stadion im. José Marii Morelo y Pavona, a tam w wózku golfowym, przy akompaniamencie śpiewów i tańców regionalnych, przejechał wśród zgromadzonych prawie 30 tys. młodych Meksykanów. Szczególną uwagę poświęcił osobom niepełnosprawnym. Młodzi złożyli w darze kwiaty, pięknie przyozdobiony krzyż a także makietę żaglowca.

Następnie czworo przedstawicieli młodzieży złożyło swoje świadectwa. Mówili oni o pragnieniu budowania prawdziwej rodziny, prawdziwego pokoju, zaangażowania się na rzecz życiem Ewangelii w świecie naznaczonym przemocą i poprosili papieża, by umocnił ich nadzieję. Ich wypowiedziom towarzyszyły entuzjastyczne okrzyki młodych, którzy wyznawali, że są pokoleniem Franciszka.

Ojciec Święty w znacznej mierze improwizowanym przemówieniu zaznaczył, że młodzi są jednym z największych skarbów meksykańskiej ziemi. Wskazał na główne zagrożenia dla nadziei młodych ludzi: poczucie drugoplanowości, zepchnięcie na margines, obojętność, które zabijają, unicestwiają i są bramą do wielkiego cierpienia. Zwrócił też uwagę na inne oblicze zagrożenia nadziei z wiarą w swoje znaczenie, gdy młody człowiek przebiera się w najmodniejsze stroje, marki, gdy zyskuje prestiż i znaczenie dlatego, że ma pieniądze i musi je mieć, aby kupić wszystko, nawet miłość innych i że mając wielką „brykę”, jest szczęśliwy.

Ojciec Święty zastrzegł, że trudno czuć się "bogactwem narodu", gdy jest się nieustannie narażonym na utratę przyjaciół lub krewnych z rąk handlarzy narkotyków, organizacji przestępczych, siejących terror, nie mając możliwości godnej pracy, nauki i kształcenia się, kiedy ze względu na swą młodość jest się wykorzystywanym do nędznych interesów, kuszonym fałszywymi obietnicami.

Odpowiadając na prośbę młodych Meksykanów aby dać im nadzieję Ojciec Święty wskazał na Jezusa Chrystusa i zaapelował, aby "w imię Jezusa" nie dali się wykluczyć, nie pozwolili, by nimi pogardzano, nie pozwolili się traktować siebie jako towar.

Franciszek pobłogosławił krzyże, które będą pielgrzymowały po Meksyku, a młodzi obiecywali, że będą się angażować w dzieło ewangelizacji swej ojczyzny. Ale święto młodzieży trwało dalej. Przedstawiała swoje tańce, wyrażała entuzjazm.

Więzienia oznaką jakie jest społeczeństwo

17 lutego Franciszek przybył do Ciudad Juárez, które było ostatnim etapem jego podróży apostolskiej do Meksyku. Z lotniska przejechał w papamobile do Ośrodka Readaptacji Społecznej nr 3 (CeReSo n. 3). Najpierw długo witał się z rodzinami osadzonych, a potem modlił się w kaplicy, w której znajduje się m.in. obraz św. Maksymiliana Kolbego. Podarował dla kaplicy kryształowy krucyfiks, dzieło włoskiego artysty Pierluigiego Morimanno.

Na placu przed kaplicą papież spotkał się z około 700 więźniami. Było wśród nich 500 mężczyzn i 200 kobiet. Na powitanie Franciszka odczytano pozdrowienia od chorego bp. Andrésa Vargasa Peñii, odpowiedzialnego w Konferencji Episkopatu Meksyku za duszpasterstwo więzienne. Poinformował on, że w Meksyku jest około 400 więzień, w których przebywa 250 tys. osadzonych, w tym 8 tys. kobiet.

Swe świadectwo przedstawiła też jedna z więźniarek, Edina Quintana Molina, która podkreśliła, że wobec Boga wszyscy są równi i że wielką pociechą dla osadzonych jest posługa religijna. Do Franciszka podeszło 30 mężczyzn i 20 kobiet osadzonych w CeReSo n. 3, którzy wyróżnili się dobrym sprawowaniem. Papież przywitał się i zamienił kilka słów z każdą z tych osób. Otrzymał od nich m.in. drewniany pastorał. W tym czasie więzienna orkiestra grała słynne meksykańskie piosenki „Besame mucho” i „Cielito lindo” oraz tango „La Cumparsita”.

W swoim przemówieniu Ojciec Święty zaznaczył, że jego wizyta wpisuje się w obchody Jubileuszu Miłosierdzia i podkreślił, że nie ma miejsca, do którego miłosierdzie Boże nie może dotrzeć, nie ma takiej przestrzeni ani osoby, której nie może ono dotknąć. Wskazał na konieczność przerwania błędnego koła przemocy i przestępczości. W kontekście miłosierdzia przypomniał, że więzienia są oznaką tego, jacy jesteśmy jako społeczeństwo, są oznaką w wielu przypadkach przemilczeń i zaniedbań, które sprowokowały kulturę odrzucenia.

Franciszek zwrócił uwagę, że niekiedy ma się wrażenie, że więzienia stawiają sobie za cel bardziej postawienie ludzi w sytuacji dalszego popełniania przestępstw, aniżeli krzewienia procesów resocjalizacji, pozwalających wsłuchiwać się w problemy społeczne, psychologiczne i rodzinne, które doprowadziły daną osobę do określonej postawy. Ojciec Święty przestrzegł, by nie pozostawać więźniami przeszłości i zachęcił więźniów aby uwierzyli w siłę miłosierdzia Bożego i walczyli o odwrócenie tych sytuacji, które rodzą dalsze wykluczenie.

Budujcie Meksyk na miarę przyszłych pokoleń

Przybywającego do wielkiej auli kolegium Bachilleres stanu Chihuahua papieża przyjęli entuzjastycznie liczni zgromadzeni tam przedstawiciele świata pracy: pracownicy i pracodawcy. Franciszka pozdrowili małżonkowie Daisy Flores Gámez i Jesús Arturo Gurrola Varela z dwójką dzieci a w imieniu ludzi pracy Juan Pablo Castanón - ogólnokrajowy przewodniczący Rady Koordynacyjnej Przedsiębiorców. Papież otrzymał też kilka darów, m.in. od małżeństwa przedsiębiorców metalową rzeźbę z 5 różami, symbolizującymi 5 Eucharystii, jakie odprawił w Meksyku w czasie swej wizyty.

Franciszek w przemówieniu wskazał na ich wspólną odpowiedzialność za stworzenie szans na pracę godną i prawdziwie użyteczną dla społeczeństwa, szczególnie dla młodych ludzi. Przypomniał, że młodzież bez możliwości kształcenia i pracy umożliwiającej utrzymanie się popada w ubóstwo, ono zaś sprzyja tworzeniu się spirali handlu narkotykami i przemocy. Potępił tych, którzy zniewalają ludzi w naszych czasach i wezwał do uczynienia wszystko, co w naszej mocy, aby takie sytuacje już się więcej nie powtórzyły. "Przepływ kapitału nie może określać przepływu i życia osób" - zaznaczył papież. Przestrzegł przed pozostawianiem przyszłości w rękach korupcji, brutalności, braku równości. Stwierdził, że rywalizujący świat nie może wyznaczać losu narodów. "Zysk i kapitał nie są dobrami stojącymi ponad człowiekiem, ale są w służbie dobra wspólnego. A gdy dobro wspólne ulega, służąc zyskowi i kapitałowi i możliwy jest jedynie zysk, to mamy do czynienia z wykluczeniem" - oświadczył papież i zachęcił do "snucia marzeń i budowania Meksyku", na który zasługują przyszłe pokolenia. "Meksyku, w którym nie ma osób pierwszej, drugiej czy czwartej kategorii, ale jest jeden Meksyk, który umie rozpoznać w innym godność dziecka Bożego" - powiedział Franciszek.

Nigdy więcej śmierci i wykorzystywania!

Ok. 200 tys. wiernych wzięło udział we Mszy św. sprawowanej przez Franciszka na terenach targowych w Ciudad Juárez, zaledwie 80 metrów od granicy z USA. Było to ostatnie spotkanie publiczne Ojca Świętego podczas jego 12 podróży apostolskiej.

Tereny targowe położone są przy granicy z USA w pobliżu teksańskiego miasta El Paso. Przejechawszy między wiernymi oraz w pobliżu granicy państwowej między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi oznaczoną siatką drucianą, papież zatrzymał się na krótko, pomodlił się i złożył kwiaty pod krzyżem, upamiętniającym osoby, które zginęły próbując przekroczyć granicę. W tym czasie chór śpiewał: „Chwalimy Ciebie i błogosławimy Ciebie, boś przez krzyż swój święty świat odkupić raczył”. Ojciec Święty zwrócił się ku północy i pobłogosławił wiernych po drugiej stronie granicy.

W Eucharystii wzięli udział m. in. biskupi z USA, z przewodniczącym episkopatu, abp. Josephem Kurtzem i kard. Seanem O’Malleyem z Bostonu.

W homilii Franciszek wskazał na Ciudad Juárez i inne strefy przygraniczne skupiające tysiące migrantów z Meksyku, Ameryki Środkowej i z innych krajów, którzy próbują przedostać się do Stanów Zjednoczonych, a także na kryzys humanitarny związany z globalnym zjawiskiem przymusowej migracji, która jest "ludzką tragedią". "Kryzys ten, który można zmierzyć liczbami, my chcemy mierzyć imionami, historiami, rodzinami" - podkreślił Franciszek, wyliczając na jego przyczyny: ubóstwo, przemoc, handel narkotykami i zorganizowana przestępczość.

Zwrócił uwagę, że migranci cierpią nie tylko z powodu biedy, ale przede wszystkim z powodu różnych form niesprawiedliwości, która radykalizuje się w młodych. "To oni niczym mięso armatnie są prześladowani i zagrożeni, gdy próbują wyjść ze spirali przemocy i piekła narkotyków" - zwrócił uwagę papież.

Wezwał do modlitwy o dar nawrócenia. "Nigdy więcej śmierci i wykorzystywania! Zawsze jest czas, aby się zmienić, zawsze jest droga wyjścia i szansy, zawsze jest czas, aby błagać o miłosierdzie Ojca" - zaapelował Franciszek.

Pozdrowił ponad 50 tys. wiernych po drugiej stronie granicy, a zwłaszcza tych, którzy się zgromadzili na stadionie Uniwersytetu w El Paso, znanym jako Sun Bowl, pod przewodnictwem swojego biskupa, Marka Seitza. "Z pomocą technologii możemy wspólnie modlić się, śpiewać i celebrować tę miłość miłosierną, jaką daje nam Bóg i w której dzieleniu żadna granica nie może nam przeszkodzić" - powiedział Franciszek.

Na zakończenie podziękował władzom państwowym, lokalnym, Kościołowi oraz "anonimowym sługom, którzy w milczeniu dali z siebie to, co najlepsze" za organizację jego pielgrzymki, która była "świętem rodzinnym". Wyznał, że w czasie wizyty mógł zobaczyć w wielu Meksykanach "obecność Boga". "Wielu mężczyzn i kobiet swym codziennym wysiłkiem umożliwia to, że to społeczeństwo meksykańskie nie trwa w ciemnościach. Są oni prorokami jutra, są znakiem nowego świtu" - powiedział Ojciec Święty zawierzając kraj Matce Bożej z Guadalupe, która pomaga Meksykanom być "misjonarzami i świadkami miłosierdzia i pojednania".

Po Eucharystii Franciszek udał się na międzynarodowe lotnisko w Ciudad Juárez, z którego - żegnany przez prezydenta Meksyku z małżonką i tysiące Meksykanów - wyruszył w drogę powrotną do Rzymu.