Ciotka wszystkich Polaków

Franciszek Kucharczak

Skoro uważacie, że 500+ to pomyłka, czemu chcecie tę pomyłkę rozdąć i doprowadzić do skrajności?

Ciotka wszystkich Polaków

W czasie parlamentarnej debaty nad programem „Rodzina 500+” rządząca do niedawna PO objawiła się jako dobra ciotka wszystkich Polaków. W imieniu ciotki wypowiedział się m.in. Sławomir Neumann z PO. „Niech to będzie prawdziwe 500 zł na każde dziecko – nie dzielcie dzieci na lepsze i gorsze” – wzywał.

A pewnie, niech w ogóle wszyscy dostaną  po 500 złotych. Nie dzielmy Polaków na dzieci i dorosłych – niech to będzie prawdziwe 500 zł na Polaka. I zapamiętajcie rodacy, że domagam się dla was tego ja, Jarzą… no, znaczy się członek Platformy. I ja, ja! – wołają zza pleców członkowie Nowoczesnej, bo nowoczesność nowoczesnością, ale politycznie żyć trzeba.

Ciężkie czasy nadeszły na obóz byłej władzy i jej ideowych sojuszników, skoro chce przelicytować nawet program „Rodzina 500+”. A przecież dopiero co słyszeliśmy, że plan PiS to socjalizm i Polski na to nie stać. Słyszeliśmy, że Polacy te pieniądze przepiją i pogrążą się w nieróbstwie.

No to czego chcecie? Skoro uważacie, że PiS się myli, to czemu chcecie jego pomyłkę jeszcze rozdąć i doprowadzić do skrajności? Ma być więcej pijaków i nierobów? To na tym ma polegać wasza troska o Polskę?

Minister Elżbieta Rafalska, zwracając się do oponentów, powiedziała: „GUS przewiduje, że jeśli nic nie zrobimy, w 2050 będzie nas niespełna 34 milionów”. A potem: „Po raz pierwszy po 1989 roku zaproponowaliśmy program, o jakim się wam nie śniło”.

Oba te zdania są prawdziwe. Można się kłócić o szczegóły, ale nie da się zaprzeczyć, że wreszcie ktoś w Polsce przestał ględzić, że „rodzina jest ważna”, a zaczął coś konkretnego w tym kierunku robić.

Platforma Obywatelska przez osiem lat rządów potrafiła pochylać się głównie nad rodziną „w jej najbardziej kruchej postaci, jak lesbijki czy geje z dzieckiem” (min. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz). Potrafiła forsować nawet wśród dzieci bezpłciową ideologię gender i klaskać standardom WHO, zalecającym naukę masturbacji dla przedszkolaków.

Ale teraz się obudzili. Zorientowali się, że już nic nie da krzyk przeciw programowi, więc teraz trzeba być „za” tym programem, tylko jeszcze bardziej, do granic absurdu. Wszystko jedno, czy to realne. Niech nas naród doceni, że my tak kochamy rodzinę, że my kochamy każde dziecko, każde, każde, każde. A nie jak ta nienawistna władza, co kocha tylko drugie dziecko i to do osiemnastki tego pierwszego. Władza nie myśli o tym, co będzie, gdy drugie dziecko nie podzieli się z pierwszym i wszystko wyda na cukierki. Jakie to niewychowawcze.