Jak zostać królem?

Marcin Jakimowicz

Panowie, chodźmy stąd. Bo ich jest dwóch, a my jesteśmy sami.

Jak zostać królem?

Stary kawał, który usłyszałem przed laty w Izraelu. Ośmiu żydów wraca wieczorem z synagogi. Idą ciemną ulicą. Dyskutują. Nagle spostrzegają, że z naprzeciwka zbliża się dwóch mężczyzn. Jeden z żydów rzuca niepewnie: „Panowie, chodźmy stąd. Bo ich jest dwóch, a my… jesteśmy sami”.

Przed kilkoma miesiącami bardzo dotknęły mnie słowa Billa Johnsona, który wołał: „Nie boję się. Bóg i ja stanowimy większość”. Jak się okazało cytował Teresę Wielką, która te słowa uczyniła dewizą swojego życia.

Bóg i ja stanowimy większość.

To zdanie zmienia moje życie. Nawraca mnie. Przemienia mój umysł. Sprawia, że na sprawy nie-do-rozwiązania zaczynam patrzeć z Jego perspektywy. Z perspektywy Królestwa, które nie zna słowa „niemożliwe”. Z miejsca tego, który usłyszał „Dziecko, wszystko, co mam do ciebie należy”.

„Bóg jest z tobą dzielny wojowniku” – usłyszał Gedeon. I te słowa sprawiły, że z „człowieka, który się nie nadaje”, bo trzyma w ręce cep, a nie miecz i w dodatku jest „najmłodszym z rodu Manassesa” stał się lwem, przed którym wrogowie padali jak muchy.

Bóg jest z tobą. Posłał Syna, którego tak właśnie nazwał. Emmanuel.

PS. Widzieliście miny naszych szczypiornistów po tym, jak przegrywaliśmy z Chorwacją kilkoma punktami, a nasi nie strzelili dwóch karnych z rzędu? Obraz nędzy i rozpaczy. Stracili wolę walki. Snuli się po parkiecie z podciętymi skrzydłami. Zabrakło mi wczoraj krzyku Sławka Szmala, który słyszałem w czasie poprzednich potyczek: „Chcemy wygrać ten mecz?”. Uciekali, bo Chorwatów było siedmiu, a oni byli sami.