Wolność słowa po niemiecku

PAP

publikacja 20.01.2016 13:52

Politycy Alternatywy dla Niemiec zostali wykluczeni przez niemiecką telewizję publiczną z dyskusji przed marcowymi wyborami w trzech krajach związkowych: Badenii-Wirtembergii, Nadrenii Północnej-Westfalii i Saksonii-Anhalcie.

Wolność słowa po niemiecku Logo Alternative fuer Deutschland (AfD) Olaf Kosinsky/Skillshare.eu / CC 3.0

O decyzji stacji SWR i MDR nadających w południowych Niemczech i należących do ogólnoniemieckiej sieci pierwszego programu telewizji publicznej ARD informuje w środę niemiecka prasa.

Obie redakcje uzasadniły decyzję sprzeciwem wobec obecności w studiu polityków AfD partii rządzących w tych trzech landach - Zielonych i SPD. Gazety cytują szefa SWR Petera Boudgousta, że przyjął do wiadomości stanowisko obu partii "z zaciśniętymi zębami". Stacja uważa postawę socjaldemokratów i Zielonych za błąd - dodał. Zaznaczył, że redakcja "nie miała innego wyjścia, jak tylko zrezygnować z pierwotnej koncepcji, przewidującej udział w przedwyborczych dyskusjach także przedstawicieli AfD i Lewicy".

Politycy partii rządzących zaprzeczają, jakoby wywierali presję na SWR i twierdzą, że decyzję podjęły władze stacji.

W przedwyborczych pojedynkach udział wezmą jedynie politycy partii reprezentowanych w lokalnych parlamentach trzech landów - Zielonych, SPD, CDU i FDP.

Eurosceptyczna AfD domaga się zamknięcia niemieckich granic dla imigrantów, szczególnie dla osób z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, a także dymisji kanclerz Angeli Merkel, którą obarcza odpowiedzialnością za fiasko polityki migracyjnej. Zdaniem partii islam stanowi zagrożenie dla Niemiec.

Kryzys migracyjny spowodował wzrost poparcia dla AfD. Z sondaży wynika, że jej kandydaci wejdą do wszystkich trzech parlamentów, a w Saksonii-Anhalcie mogą dostać nawet 15 proc. głosów.

Decyzję o wykluczeniu AfD z debat telewizyjnych krytykują niemieccy komentatorzy. "Swoim posłuszeństwem (wobec władz) SWR nie mogła zrobić większej przysługi AfD" - pisze Ulf Poschard w "Die Welt", dodając, że SWR "robi kampanię wyborczą" dla populistów. "To tchórzliwa i kiepska decyzja, która pokazuje, co należy sądzić w przypadku niektórych stacji o ich niezależności od państwa" - krytykuje komentator.