Dyscyplina w portfelu

Joanna Jureczko-Wilk

|

GN 04/2016

publikacja 21.01.2016 00:15

Podobno inteligencję człowieka można poznać po tym, jak zarabia on pieniądze, ale mądrość po tym, jak je wydaje.

Dyscyplina w portfelu Roman Koszowski /foto gość

Tak mówi greckie przysłowie. Choć Grecy obecnie mają kłopoty gospodarcze, okazuje się, że ich gospodarstwa domowe zgromadziły średnio trzy razy tyle oszczędności ci polskie. Racjonalne gospodarowanie wydatkami na pewno pomoże w budowaniu dobrobytu. Bo chociaż jesteśmy przekonani, że trzeba rozsądnie wydawać pieniądze i mieć ich trochę odłożonych „na czarną godzinę”, wcielanie przekonań w życie przychodzi nam z trudem. Przede wszystkim dlatego, że oszczędzanie źle się nam kojarzy: z zaciskaniem pasa, wyrzeczeniami, odmawianiem sobie przyjemności, życiem z ołówkiem w ręku.

Zamiast więc zbierać na wymarzone wakacje, wolimy wyjechać na nie na kredyt. Późniejsze spłacanie rat z odsetkami wydaje się nam mniej dotkliwe niż regularne odkładanie wyznaczonej kwoty. A przecież w sumie za tę przyjemność zapłacimy bankowi więcej, niż wydalibyśmy z własnych oszczędności. Chociażby z tego powodu warto duże wydatki planować z wyprzedzeniem i po prostu na nie oszczędzać. Zresztą nie tylko na te wielkie. Ale jak gromadzić pieniądze, kiedy mało zarabiamy, żyjemy od pierwszego do pierwszego, doskwierają nam kredyty…?

Ciułamy pomalutku

Według GUS statystyczna rodzina miesięcznie zarabia o 260 zł więcej, niż wydaje. Oznaczałoby to, że naprawdę jest z czego odkładać. I rzeczywiście od 2013 r. z roku na rok Polacy niewiele, ale jednak powiększają tzw. oszczędności dobrowolne, czyli te poza obowiązkowymi składkami emerytalnymi. W połowie ubiegłego roku mieliśmy odłożonej gotówki 134,8 mld zł (o 15 proc. więcej niż rok wcześniej), a na kontach oszczędnościowych i lokatach bankowych – 630,4 mld zł (o 8 proc. więcej niż w połowie 2014 r.).

Jeśli doliczymy do tego pieniądze ulokowane w funduszach inwestycyjnych, akcjach spółek giełdowych i pozagiełdowych, pożyczki udzielone przez osoby prywatne, oszczędności w firmach ubezpieczeniowych i funduszach emerytalnych, urośnie nam całkiem spora suma – 1,678 bln zł. To oczywiście statystyka, którą zawyżają wysokie dochody pracujących na własny rachunek, a zaniżają rodziny rolników. Ale nawet w tych ostatnich, w których miesięczny dochód na osobę przeciętnie wynosi 1051 zł, a wydatki pochłaniają niecałe 800 zł, jest miejsce na odkładanie zaskórniaków. Co więcej, właśnie rodziny, w których kołdra jest wciąż za krótka, powinny gromadzić rezerwę „na czarną godzinę”. Wtedy zepsuta pralka, cieknący dach czy niespodziewanie wysoki rachunek za ogrzewanie nie są katastrofą dla domowych finansów.

Dobry plan

Żeby zacząć systematycznie gromadzić nawet małe kwoty, trzeba wiedzieć, ile miesięcznie dostajemy pieniędzy, ile wydajemy i na co. Czyli stworzyć domowy budżet. Nie jest to zajęcie skomplikowane, ale wymaga samodyscypliny i wytrwałości. Do uporządkowania rodzinnych finansów potrzeba też czasu i cierpliwości, miesiąc po miesiącu korygując je w pożądanym kierunku.

Do domowej księgowości przyda się zeszyt, w którym będziemy notowali wszystkie dochody i wydatki. Możemy też skorzystać z prostej tabelki w Excelu, specjalnego darmowego programu komputerowego (niektóre banki oferują je posiadaczom kont), np. ePortfel, AceMoney Lite, HomeBank, GnuCash, lub z aplikacji mobilnych. Forma jest nieistotna, ważne żeby notatki były czytelne i przejrzyste. Na początek też niezbyt rozbudowane, by łatwiej było ogarnąć całość i przyzwyczaić się do odpowiedniego spisywania wydatków. Konstruowanie budżetu zacznijmy od dochodów. Musimy wypisać to, co wszyscy członkowie rodziny otrzymują w ciągu miesiąca, a więc pensje, dochody z pracy dodatkowej, renty, emerytury, alimenty, stypendia dzieci, zyski z lokat bankowych, z wynajmu mieszkania…

Ale uwaga! Nie uwzględniamy pieniędzy, których jeszcze nie mamy, czyli planowanych premii, nagród i wszelkich dodatkowych, niestałych dochodów. Nie wiemy, czy osoba, której udzielamy korepetycji, nagle nie zrezygnuje, podobnie jak sąsiad, któremu odpłatnie użyczamy miejsca parkingowego. A wtedy nasz budżet ległby w gruzach. Po podsumowaniu zarobków pora na przyjrzenie się wydatkom. W tym przypadku tabelka będzie bardziej rozbudowana i inna dla każdej rodziny. Jednak, przynajmniej na początku, nie musi być zbyt drobiazgowa.

Przykładowo możemy ją podzielić na rubryki: stałe opłaty (czynsz, media, telefon, kablówka, internet, przedszkole, ubezpieczenie na życie, prywatne ubezpieczenie zdrowotne, raty kredytów, konto bankowe itp.), żywność, chemia i środki czystości, ubrania, rozrywka i kultura, utrzymanie samochodu, używki, zdrowie i leki, wydatki na dzieci (korepetycje, kursy, zajęcia dodatkowe, bilety miesięczne). Jeśli po miesiącu okaże się, że na przykład wydatki na żywność są zbyt wysokie, możemy przyjrzeć się im dokładniej, rozpisując rubrykę na bardziej szczegółowe kategorie, które pozwolą nam wychwycić, na co wydajemy najwięcej pieniędzy.

Może wędliny kupujemy w drogich sklepach, w drodze do pracy fundujemy sobie kawę w cafe kioskach, a na popołudniowe pobudzenie pijemy napoje energetyzujące? Spisywanie wydatków może ujawnić wiele prawd o naszych zakupowych przyzwyczajeniach i pomoże odkryć dziury, przez które wypływają nasze finanse. Nagle bowiem okazuje się, że codzienna kawa za 8 zł miesięcznie kosztuje nas 160 zł, a rocznie – ok. 2000 zł! Może więc warto wypić ją przed pracą, jeszcze w domu. Na pewno będzie taniej.

Noworoczne postanowienie

Prowadząc budżet domowy i kontrolując miesięczne finanse, możemy zaplanować większe wydatki, które czekają nas w najbliższych miesiącach. Rodziny z dziećmi w wieku szkolnym wiedzą, że bardzo drogim miesiącem jest wrzesień, kiedy kupuje się podręczniki i szkolną wyprawkę. Warto to wziąć pod uwagę już w styczniu, przyglądając się finansom w perspektywie całego roku. Podobnie jak opłacenie OC i AC za samochód, organizację świąt czy planowany remont mieszkania.

Na ekstrawydatki musimy odłożyć w miesiącach mniej kosztownych. Jeśli założymy sobie, że na wakacyjny wyjazd zaoszczędzimy z tego, co pozostanie na koncie na koniec miesiąca, z pewnością skończy się na tym, że przed wakacjami będziemy musieli wziąć kredyt. Rezerwę, którą chcemy zgromadzić, uwzględniamy w planach budżetowych na początku miesiąca. Jak to zrobić, kiedy bilans ledwo wychodzi na zero albo – co gorsza – jest na minusie?

W takim przypadku musimy krytycznie przyjrzeć się swoim wydatkom. I zacząć nad nimi panować. Może żyjemy ponad stan, jesteśmy zbyt rozrzutni, na zakupach ulegamy zachciankom, w sposób niekontrolowany zadłużamy się na karcie kredytowej? Nawet stałe opłaty można zmniejszyć, wybierając tańszą ofertę operatorów telefonii komórkowej lub energii elektrycznej, zmieniając zwykłe konto bankowe na internetowe z darmowymi przelewami, a drogą chwilówkę czy kredyt w karcie na tańszy, np. debet w koncie. Warto też wpoić domownikom dobre nawyki: gaszenia światła przy wyjściu z pomieszczenia, wyłączania uśpionych urządzeń, odłączania od prądu naładowanych komórek i laptopów, zakręcania kranu przy szorowaniu zębów, zmniejszania ogrzewania nocą…

Niby drobiazgi, a w skali roku mogą dać całkiem spore oszczędności. Ale prawdziwym polem walki dla oszczędzających są zakupy. Po pierwsze chodźmy na nie tylko z konieczności, a nie dla przyjemności. Żeby nie wydać więcej, niż planujemy, powinniśmy do koszyka wrzucać wyłącznie te rzeczy, które znalazły się na sporządzonej wcześniej liście. Wymaga to samodyscypliny, bo zewsząd kuszą nas promocje, przeceny, okazje i towary „2 w cenie 1”.

Zanim z nich skorzystamy, odpowiedzmy sobie szczerze, czy na pewno tych rzeczy potrzebujemy i w takiej ilości. Duże opakowania najczęściej są bardziej opłacalne, ale czy zjemy dziesięć jogurtów z krótkim terminem przydatności albo pięć kilogramów jabłek, zanim się zepsują? Jak podają Banki Żywności, polskie rodziny co roku wyrzucają 2 mln ton jedzenia, co stawia nas na niechlubnym 5. miejscu w Europie. Marnujemy żywność i własne pieniądze.

Nie kupujmy więc na zapas, ale tylko tyle i tylko wtedy, gdy rzeczywiście tego potrzebujemy. A jeśli czegoś mamy nadmiar, przerabiajmy babcinymi sposobami: wekujmy, zamroźmy, ususzmy… Zeschnięte i starte resztki bułek będą tańsze niż bułka tarta ze sklepu. Zamiast kupowanych soków pijmy domowe zdrowsze kompoty z owoców sezonowych. Okazyjne zakupy często robimy pod wpływem impulsu, a moglibyśmy je również zaplanować z korzyścią dla naszego budżetu. Jeśli widzimy, że kozaki już kończą swój żywot, a zimowa kurtka męża robi się za ciasna, nie odkładajmy zakupów na jesień.

Możemy je zrobić za pół ceny w styczniu, na posezonowych wyprzedażach. Oszczędności będą z tego duże pod warunkiem, że przy okazji do koszyka nie wrzucimy promocyjnych bluzeczek, sweterków i spodni, których w szafach piętrzą się już stosy. Z okresowych obniżek cen i kuponów promocyjnych warto też korzystać, planując większe wydatki, np. zakup sprzętów AGD i RTV. W ich przypadku warto też sprawdzić ceny w sklepach internetowych, zazwyczaj bowiem są o wiele niższe niż w stacjonarnych. Zaoszczędzić możemy nawet na samych oszczędnościach. Nie trzymajmy ich w portfelu czy na nieoprocentowanych kontach ROR.

Wybierajmy sposoby, które zapewnią nam chociaż minimalny zysk, np. konta oszczędnościowe (możemy wpłacać i wypłacać pieniądze w dowolnym momencie bez utraty odsetek) lub terminowe lokaty. Na przykład ulokowana na koncie oszczędnościowym oprocentowanym na 1,5 proc. kwota 4 tys. zł po roku przyniesie zysk 48,81 zł (po uwzględnieniu 19-procentowego podatku od dochodów kapitałowych). A w ofercie banków można znaleźć konta oszczędnościowe wyżej oprocentowane, nawet powyżej 3 proc. Ulokowana na takim rachunku kwota 4 tys. zł po roku urośnie o ponad 100 zł.• Więcej o ekonomii na stronie www.nbp.pl. Zainteresowała cię treść artykułu? Podziel się z najbliższymi! Zaproś ich do odwiedzenia strony www.gosc.pl/Domowa ekonomia, gdzie zamieszczamy kolejne odcinki cyklu „Domowa ekonomia”. Weź udział w ankiecie internetowej dotyczącej tego cyklu rozwiąż quiz – możesz wylosować atrakcyjne nagrody.

Uwaga, konkurs!

Przeczytaj uważnie tekst z cyklu „Domowa ekonomia”, rozwiąż krzyżówkę, znajdującą się na ostatniej stronie dodatku telewizyjnego, i odczytaj hasło utworzone z ponumerowanych liter. Nagrody czekają!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.