Najlepsza wersja

Marcin Jakimowicz

|

GN 50/2015

publikacja 20.01.2016 09:18

Wielokrotnie byłem pytany o „Kościół moich marzeń”. Za każdym razem odmawiałem udziału w takim plebiscycie.

Najczęściej o „Kościół marzeń” pytają ludzie, którzy nie mają z nim wiele wspólnego Najczęściej o „Kościół marzeń” pytają ludzie, którzy nie mają z nim wiele wspólnego
henryk przondziono /Foto Gość

Naprawdę chcielibyście poznać Kościół urządzony według projektu Marcina Jakimowicza? – dziwiłem się. Kto znalazłby się w „moim” niebie? Komu łaskawie dałbym klucze i zdradził sekretny PIN? Odpowiedź na pytanie o „Kościół moich marzeń” prędzej czy później zamienia się w katolicką wersję „książki skarg i wniosków” oraz listę mniej lub bardziej pobożnych postulatów. Wpisałem w internetową wyszukiwarkę hasło będące tematem artykułu. Poza streszczeniami wypracowań dla gimnazjalistów znalazłem też (a jakże!) zadanie domowe podyktowane kilku intelektualistom przez dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Zauważyłem, że najczęściej o „Kościół marzeń” pytają ludzie, którzy nie mają z nim wiele wspólnego. Lewicowi reformatorzy, którzy zabierają się za budowę nowego, lepszego świata w wersji dla róż różańcowych. Patrząc na Kościół, widzą jałową ziemię, rolniczy nieużytek. Podstawowa trudność z rozmowie z niewierzącymi? Mur, o który wielokrotnie się rozbijałem? Ktoś, kto nie ma doświadczenia wiary, widzi z zewnątrz szare, zakurzone witraże, a nie cudowną grę świateł.

Kto mi przeszkadza w Kościele?

Znakomitą opowieść o rzeczywistości Ducha Świętego ożywiającego Kościół serwował swym słuchaczom ks. Franciszek Blachnicki: „Pewien człowiek w Teksasie był właścicielem gruntu. Ponieważ był ubogim pasterzem, trudno mu było wyżyć z tej ziemi – opowiadał sługa Boży. – Któregoś dnia przyszli geologowie i odkryli złoża nafty. Nie powiedzieli jednak o tym temu człowiekowi, tylko zapytali go, czy nie sprzedałby swej ziemi. Sprzedał i nawet był zadowolony. A potem na dawnym jego gruncie zaczęto wiercić i odkryto niesłychanie bogate złoża ropy naftowej. Nabywcy gruntu stali się multimilionerami, a on nadal żył w biedzie, bo nie wiedział, jakie posiadał skarby”. Właśnie wróciłem z weekendu Alpha. Rozmawiałem z ludźmi, którzy jeszcze przed dwoma miesiącami byli pewni, że ośmieszany każdego dnia Kościół jest ostatnim miejscem, w którym znajdą odpowiedzi na dręczące ich pytania. Po doświadczeniu miłości żywego Boga okazało się, że cały czas… siedzieli na ropie. – Istotą doświadczenia działania Ducha w Kościele nie jest to, że zmienia się coś wokół nas – wyjaśnia s. Bogna Młynarz, doktor teologii duchowości. – To my zaczynamy wszystko inaczej postrzegać. Tak jakby otwierały się dodatkowe zmysły, dodatkowe wyposażenie do przyjmowania Bożej rzeczywistości. Kościół moich marzeń jest Kościołem, który zastałem, przychodząc na świat 1 czerwca 1971 roku. Nie będę miał innego. Nie chcę mieć innego. To najlepsza wersja. Wiele jej brakuje (jesteśmy skażeni grzechem), ale ta krucha, skupiona na sobie, nieufna, rozdzierająca rany wspólnota jest nieustannie nawadniana łaskami Ducha Świętego.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.