No, nareszcie

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 48/2015

„Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłoku z wielką mocą i chwałą”.

No, nareszcie

1 Pierwsza część Adwentu akcentuje przygotowanie na powtórne przyjście Jezusa, czyli na tzw. paruzję. Jej zapowiedzią są znaki, które mogą napawać przerażeniem. Dotyczą one gwałtownych zjawisk w przyrodzie lub w ludzkiej historii. „Ludzie mdleć będą ze strachu”. Uderza kontrast. Skoro przyjście Pana oznacza zbawienie, dlaczego zapowiadają Go znaki napełniające tak wielkim strachem? Jest tak dlatego, bo zbawienie nie wynika wprost z ludzkiej historii. Świat z biegiem wieków nie staje się koniecznie coraz dojrzalszy, otwarty na Boga, lepszy, sprawiedliwszy. Okazuje się, że właśnie tam, gdzie widzimy niepowodzenie ludzkich możliwości, powstaje „miejsce” na Bożą interwencję. Zbawienie przychodzi jako niezasłużony dar Boga, który potwierdzi swoje „tak” wobec człowieka, nawet w obliczu ludzkich buntów i słabości.

2 W historii świata widzimy obecność tych znaków właściwie w każdym pokoleniu. Świat jest wciąż areną wojen, przelewu krwi, śmierci niewinnych. Nie ma nadziei na wypracowanie światowego pokoju raz na zawsze. Ludzka natura jest niezmienna, jest zraniona, potrzebuje Bożego lekarstwa. Dlatego „gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”. Dosłownie mowa jest o tym, że mamy się wyprostować, stanąć na baczność. Adwent to czas pobudki. Wezwania, aby nie spać, aby nie pozwolić sobie na to, by zwiesić głowę, wbić wzrok w ziemię, czyli poddać się rozpaczy. Nadzieja mówi nam, że nic i nikt nas nie może złamać. Nadzieja ma tylko jeden fundament, którym jest Bóg. Wszystkie inne małe nadzieje, jeśli nie odnoszą się do Boga, są iluzoryczne.

3 Nasze serca mogą się stać „ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych”. Jezus przestrzega przed postawą duchowej kapitulacji. Adwent to czas, w którym mamy zajrzeć do swojego sumienia i dokonać badania jego stanu. Co nam ciąży? Jakie nałogi, jakie grzeszne uwikłania, jakie troski doczesne odbierają nam „lekkość” życia, jego radość i smak? Tyle dziś gadania o odchudzaniu, joggingu, zdrowej żywności itd. Czy nie trzeba zadbać nieco o dobrą kondycję naszej duszy? Przywrócić właściwą wagę spraw, którymi żyjemy. Zobaczyć je w perspektywie nadziei.

4 „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym”. To jest pozytywny program. Czuwać i modlić się, podkreślmy – „w każdym czasie”! A motywuje nas do tego zapowiedź, że staniemy kiedyś przed Synem Człowieczym. Chodzi o sąd, który ujawni całą prawdę o mnie w obliczu Boga, który jest Prawdą. Czuwać i modlić się oznacza stałe konfrontowanie mojego życia z Tym, który już teraz przychodzi w słowie, sakramentach, drugim człowieku. Jeśli codziennie się z Nim spotykam, to Jego ostateczne przyjście mnie nie zaskoczy. Będę mógł powiedzieć: „No, nareszcie”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.