Moja tęsknota

ks. Marek Gancarczyk

|

GN 45/2015

Pierwsza w historii Kościoła kanonizacja małżonków, Ludwika i Zelii Martin, przeszła bez większego echa. A szkoda.

Moja tęsknota

Przypomnę, że byli to rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus i jeszcze czterech innych sióstr zakonnych. Zostali ogłoszeni świętymi zaledwie trzy tygodnie temu, w czasie trwania synodu o rodzinie. Ostatnio wpadła mi w ręce poświęcona im mała książeczka. Może nie najlepiej napisana, ale z wieloma cytatami z listów, które do siebie wysyłali.

Swoją drogą po naszych esemesach i mejlach chyba nic nie zostanie, przepadną w przepastnej, internetowej chmurze. Po nich zostały listy. Jedna myśl szczególnie zwróciła moją uwagę. I mąż, i żona doskonale wiedzieli, po co mają dzieci. Dzieci są dla Boga. To było dla nich oczywiste i niepodlegające żadnej dyskusji. Głównym ich zmartwieniem było to, żeby dzieci nie straciły Boga. Żeby były zbawione. W jednym z listów Zelia Martin napisała: „Obym tylko dotarła do raju i ujrzała ich tam lepiej umieszczonych ode mnie, będę aż nadto szczęśliwa: nie proszę o więcej”. I proszę nie myśleć, że święci małżonkowie byli pięknoduchami.

Przez wiele lat prowadzili dobrze prosperujące biznesy. Przytaczam te być może staroświecko brzmiące słowa, bo choć komuś mogą pachnąć naftaliną, na mnie robią wrażenie. Co więcej, wydaje mi się, że w Kościele brakuje prostego i jasnego przekazu. Jakby wszystko za bardzo komplikujemy. Życie oczywiście bywa skomplikowane, ale zasady nim rządzące są proste. Ilu rodziców ma jasną świadomość, że ich dzieci nie należą do nich, ale do Boga?

Kiedy słyszę po raz setny powtarzane zdanie, że najważniejsze, by dzieci dobrze się wykształciły, dostaję białej gorączki. Nie to jest najważniejsze. Najważniejszym zmartwieniem rodziców powinno być to, czy ich dzieci trafią do nieba czy do piekła. Czy będą pobożne czy bezbożne. Czy w ich życiu górę weźmie Bóg czy szatan. Chyba trochę się zagalopowałem. Napisałem, że ktoś może trafić do piekła, a przecież nikogo nie wolno w tak prostacki sposób straszyć. Oczywiście ironizuję. Ale w tej ironii jest moja tęsknota za jasnym przekazem. Mam wrażenie, że to nie tylko moja tęsknota.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.