Wierność to nie jest heroizm

publikacja 21.10.2015 15:25

O związkach niesakramentalnych, przysiędze małżeńskiej, betonie i synodzie z Andrzejem Szczepaniakiem, prezesem Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar, rozmawia Aleksandra Matuszczyk-Kotulska.

Wierność to nie jest heroizm Agnieszka Kocznur /Foto Gość

Aleksandra Matuszczyk-Kotulska: Drżysz? Synod dobiega końca…

Andrzej Szczepaniak: Jestem spokojny. Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego, stworzyciela świata, który przez Ducha Świętego od 2 tys. lat chroni podstawowe prawdy wiary w Kościele Katolickim i wierzę, że ochroni te prawdy do końca świata, tak jak to obiecał przez Jezusa Chrystusa w Ewangelii Mateusza, że bramy piekielne Kościoła Chrystusowego nie przemogą (Mt 16,18b). Synod jest po to, by odnowić Kościół, tchnąć więcej Bożego ducha, ożywić wiarę, dać nadzieję.

Jakiej nadziei oczekujesz?

Takiej, że każde sakramentalne małżeństwo na drodze nawrócenia jest do uratowania. Obecnie na Synodzie ma miejsce obrona przed naginaniem przez niektórych biskupów nauki Kościoła do oczekiwań tego świata, który akceptuje cudzołożne związki, a czasami nawet im błogosławi. Mam nadzieję, że nastąpi zmiana optyki, że większa uwaga zostanie zwrócona w kierunku ratowania małżeństw w oparciu o żywą wiarę i wypełnianie woli Bożej zapisanej w przysiędze małżeńskiej.

Może parę słów o tym kim jesteście i skąd spadliście. Dla niektórych z sufitu, dla mniej konkretnych - z choinki.

Sychar to wspólnota założona w 2003 r. Na spotkania przychodzą małżeństwa w kryzysie, osoby opuszczone przez współmałżonka oraz nawet te krzywdzące, które się nawróciły. Staramy się twórczo wykorzystywać czas kryzysu swojego małżeństwa, by wzrastać w miłości do  współmałżonka. Pracujemy nad swoimi wadami, pozwalamy Panu Bogu leczyć nasze zranienia, pogłębiamy relację z Nim, aby żyć pełnią życia. W  ten sposób otwieramy się na powrót współmałżonka i pojednanie się z nim. Czekamy, nie czekając. Charyzmat naszej Wspólnoty streszcza się w zdaniu: „Każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania!” Wynika on wprost z ewangelicznej prawdy, że w każdej sytuacji kryzysu (także po rozwodzie i gdy współmałżonek jest w drugim związku) każdy sakramentalny małżonek ma szanse się nawrócić i wypełnić wolę Bożą.

Nawet jak w drugim związku są dzieci?

W przysiędze małżeńskiej nie ma klauzul dodatkowych, warunkujących jej ważność. Przysięga małżeńska w jednakowym stopniu obowiązuje wszystkich sakramentalnych małżonków – tych, co skrzywdzili, i tych, co zostali skrzywdzeni. Tych co zostali porzuceni i tych, co weszli w drugie związki i urodziły im się w tych związkach dzieci. „Co Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,6) – czyli również dziecko  z niesakramentalnego związku nie może rozdzielać małżonków sakramentalnych. Zresztą często zapomina się, że w małżeństwie sakramentalnym też są dzieci. W naszej wspólnocie modlimy się o pojednanie i ich powrót do nas współmałżonków również z dziećmi zrodzonymi w tych drugich związkach (o ile zajdzie taka potrzeba), które również przyjmiemy z miłością.

Jakie są Twoje odczucia po pierwszych relacjach z Synodu?

Pozytywne. Widzę wyraźnie jak działa Duch Święty, jak podczas Synodu odsłania się prawda o kondycji współczesnego małżeństwa, o zagrożeniach, w tym niestety o propozycjach zniesienia jego nierozerwalnego charakteru przez dopuszczenie do Komunii Św. tych sakramentalnych małżonków, którzy łamią 6 i 9 przykazanie Dekalogu, i własną przysięgę małżeńską. To bardzo dobrze, że możemy poznać poglądy uczestników Synodu, poznać prawdziwy obraz sytuacji, argumenty, aby z pomocą Ducha Świętego znaleźć takie rozwiązanie, które będzie się Bogu podobać, które oczyści i umocni wiarę małżonków, da im nadzieję, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania i że ta prawda przeniknie cały Kościół i również będzie miała swoje powszechne zastosowanie w praktyce duszpasterskiej księży.

Nie każdy tak myśli, nawet niektórzy biskupi.

Samo rozważanie dopuszczenia do Komunii św. naszych sakramentalnych współmałżonków żyjących w drugich związkach osłabia u niektórych wolę trwania w wierności, zwłaszcza u tych słabszych wiarą, a z drugiej strony daje poczucie większego komfortu duchowego u tych, co permanentnie łamią własną przysięgę małżeńską oraz 6 i 9 przykazanie Dekalogu. Jak bardzo są te propozycje, de facto legalizujące drugie związki, niesprawiedliwe i krzywdzące tych małżonków, którzy są wierni i czekają na powrót swoich współmałżonków uwikłanych w drugie niesakramentalne związki. Jak bardzo w ten sposób odbiera im się nadzieję, narażając na pokusę wchodzenia w drugie związki.

Wiem, że nie czekaliście bezczynnie przed ubiegłorocznym wprowadzeniem do Synodu. Szły listy….

Tak, wysłaliśmy listy do papieża Franciszka, do Księży Biskupów z różnych krajów, w tym do uczestników Synodu staraliśmy się pokazać, w oparciu o świadectwa wierności (w książkach przetłumaczonych na różne języki „Sychar. Ile jest warta twoja obrączka?” i „Sychar. Jak kochać nieślubne dzieci? Powroty z niesakramentalnych związków – świadectwa”), naszą małżeńską drogę opartą na wierze w moc Pana Boga, w ozdrowieńczą moc Jego sakramentu małżeństwa, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Przedstawiliśmy przykłady powrotów małżonków z niesakramentalnych związków.

Są powroty?

Tak i to coraz częściej. Ostatnio małżonków żyjących osobno 13 lat w związkach niesakramentalnych, w których były dzieci z niesakramentalnymi partnerami.

Większość katolików myśli, że są to przypadki nieodwracalne.

Tak, w tym niestety także niektórzy biskupi. Taki przykład niewiary w moc sakramentu małżeństwa znalazł się w dokumencie Relatio Synodi, gdzie w punkcie 52 użyto określenia „przypadki nieodwracalne”. Dlatego zapytaliśmy: Czy jest możliwe, żeby człowiek mógł z góry przesądzać, że jakieś sakramentalne małżeństwo jest nieodwracalnie nie do uratowania, że jacyś małżonkowie nie mają szans się nawrócić? Czy dziecko w drugim niesakramentalnym związku jest przeszkodą do pojednania i powrotu do siebie sakramentalnych małżonków? Czy zgadzają się z tym, że zdanie: „Co Bóg złączył, dziecko niech nie rozdziela” zawiera się w zdaniu z Ewangelii: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mt 19,6)?

Argumenty tych, którzy się z Wami nie zgadzają?

Zauważyliśmy, że często w rozmowach próbuje się przywoływać w wybiórczy sposób fragment adhortacji św. Jana Pawła II Familiaris Consortio: „Najpierw duszpasterze mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo”. Tej argumentacji używa się na potęgę aby usprawiedliwiać życie w drugim związku tych małżonków, którzy zostali skrzywdzeni, porzuceni i weszli w cudzołożny związek. Przecież ważna przysięga małżeńska w jednakowym stopniu dotyczy i zobowiązuje wszystkich sakramentalnych małżonków  na dobre i złe - zarówno tych, co skrzywdzili jak i tych, co zostali skrzywdzeni, gdyż nie ma w niej żadnych dodatkowych klauzul.

Przecież to słowa Papieża.

 Tak, ale zauważyliśmy, że nie podawane w całości. Bowiem w tym samym 84 punkcie Familiaris Consortio rzadko zwraca się uwagę na ostatnie kluczowe zdanie: Kościół z ufnością wierzy, że ci nawet, którzy oddalili się od przykazania pańskiego i do tej pory żyją w takim stanie, mogą otrzymać od Boga łaskę nawrócenia i zbawienia, jeżeli wytrwają w modlitwie, pokucie i miłości (FC nr 84)). Wynika z niego, że Pan Bóg małżonkom sakramentalnym żyjącym w niesakramentalnych związkach daje łaskę nawrócenia prowadzącą do zbawienia. Od samych małżonków zależy czy oni tę łaskę przyjmą czy odrzucą. Kościół ma jednak obowiązek im w tym pomóc, głosząc Bożą prawdę, która wzywa każdego do nawrócenia: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię" Mk (1, 15). W przypadku małżonków sakramentalnych żyjących w drugich związkach Pan Bóg wzywa ich do nawrócenia i powrotu do zobowiązań wynikających z przysięgi małżeńskiej, do przygotowywania się do otwarcia na zawsze możliwy z Bożą pomocą powrót i pojednanie z sakramentalnym współmałżonkiem. Albowiem zgodnie z porządkiem miłości najważniejszą osobą po Bogu jest współmałżonek, wobec którego ponoszę największą odpowiedzialność.

Często nie tylko od duszpasterzy można usłyszeć, że Bóg zbawia także pozasakramentalnie.

Niestety takie poglądy sugerują alternatywną drogę zbawienia, która nie wymaga koniecznego do zbawienia nawrócenia, porzucenia grzechu. Ale jak to usprawiedliwianie pozasakramentalnego życia w grzechu da się  pogodzić ze słowami Katechizmu Kościoła Katolickiego, który wyraźnie mówi: "Kościół naucza, że dla wierzących sakramenty Nowego Przymierza są konieczne do zbawienia" (KKK 1129)?

W wywiadzie dla amerykańskiego pisma katolickiego "Commonweal" Ksiądz Kardynał Walter Kasper powiedział: "Żyć razem jak brat i siostra? Oczywiście mam szacunek dla tych, którzy tak żyją. Ale to jest akt heroiczny, a heroizm nie jest dla przeciętnych chrześcijan" . Czy nie oczekujecie za wiele od małżonków zwłaszcza w tych najtrudniejszych po ludzku beznadziejnych sytuacjach?

Pyta Ksiądz Kardynał czy mamy prawo wymagać od chrześcijan heroizmu - powrotu do zobowiązań wynikających z przysięgi małżeńskiej. To nie jest heroizm. To są dzieła Boże. Człowiek nie jest w stanie sam z siebie robić takich rzeczy, ale jest w stanie mocą Boga. Na tym polega rola Kościoła, aby prowadzić wiernych w kierunku większej wiary: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Mt 16,24-25). A zatem heroizm jest osiągalny dla każdego chrześcijanina, jeśli człowiek uwierzy w słowa Chrystusa i pozwoli Mu działać: "Nic beze Mnie uczynić nie możecie" (J 15,5b).

Uwierzyłeś w te słowa? Żona cię opuściła 18 lat temu, a Ty wciąż na nią czekasz?

Tak, czekam bo ją bardzo kocham i chcę być wierny Bogu i przysiędze, którą złożyłem swojej żonie. Żona odeszła ode mnie 18 lat temu po jednostronnym - bez mojej zgody - rozwodzie i weszła w drugi sformalizowany ślubem cywilnym związek. W tym drugim związku wychowuje dziecko. Bardzo chciałbym, żeby moja żona trafiła do takiego duszpasterstwa dla niesakramentalnych związków, które tak pomoże jej otworzyć się na Pana Boga, żeby Jego mocą była zdolna rozstać się z niesakramentalnym partnerem i powrócić do mnie.

Taka postawa nie jest modna, macie łatkę betonu

Jesteśmy wierni Bogu i małżonkowi, któremu przysięgaliśmy do końca życia miłość, wierność i uczciwość małżeńską na dobre i na złe. Żeby jednak sprzedać taką postawę potrzebujemy pomocy duszpasterzy. Oni mają możliwości. Uznanie i odważne głoszenie na forum całego Kościoła katolickiego prawdy (podczas kazań, w konfesjonale, w rozmowach z małżonkami, wszędzie), że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania, gdyż każdy małżonek może się nawrócić i powrócić na miejsce swojego powołania, by wypełniać zobowiązania wynikające z przymierza małżeńskiego z Bogiem. W sytuacjach najtrudniejszych, księża nie powinni tylko informować o możliwości zbadania ważności małżeństwa, ale przede wszystkim zachęcać do życia w wierności, aby w pełni, na przekazanej całej prawdzie, mogła objawić się moc Boża. Nie wolno odbierać nadziei! Pojednanie małżonków sakramentalnych zawsze jest możliwe, bo sam Bóg jest gwarantem ich przymierza,  a każdy człowiek może otworzyć się na Jego łaskę – ten, który teraz ciężko grzeszy i łamie przysięgę, może się w każdej chwili nawrócić! Mamy coraz więcej we wspólnocie takich świadectw, nawróceń i powrotów małżonków do siebie.

Mówienie tego jest niewygodne, trudne. Trzeba upomnieć, wskazać grzech.

Od 8 grudnia zacznie sie ogłoszony przez Papieża Franciszka Rok Miłosierdzia. Uczynkiem miłosierdzia względem duszy jest upominanie grzeszących, głoszenie prawdy o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa, wzywanie do nawrócenia. W adhortacji Familiaris Consortio św. Jan Paweł II wzywa Kościół do okazywania pomocy małżonkom w utrzymaniu gotowości do ewentualnego podjęcia na nowo poprzedniego życia małżeńskiego (FC 83), a z drugiej strony tych, co odeszli wzywa do otwarcia się na łaskę nawrócenia (FC 84), czyli powrotu do zobowiązań wynikających z przysięgi małżeńskiej, powrotu małżonków do siebie i prawdziwego pojednania. Bardzo tu liczymy na pomoc osób duchownych,  w tym szczególnie duszpasterzy zajmujących się duszpasterstwami dla osób żyjących w niesakramentalnych związkach. Nie przyklepywać stanu istniejącego a pomagać w powrotach tych osób do wierności małżeńskiej. Mamy nadzieję, że będzie coraz więcej takich duszpasterstw osób, które chcą powrócić do wierności małżeńskiej.