W drodze pod Everest

Wojciech Teister

publikacja 17.02.2017 12:30

Zobacz galerię zdjęć i weź udział w wirtualnej wycieczce do bazy pod Everestem, krok po kroku.

W drodze pod Everest   Mount Everest eiro / CC 2.0 17 lutego 1980 r. Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy - uczestnicy polskiej wyprawy pod kierownictwem Andrzeja Zawady - jako pierwsi w historii ludzie zdobyli zimą ośmiotysięcznik. Tym szczytem był Mount Everest. Wielu miłośników gór marzy o tym, by kiedyś stanąć na najwyższym szczycie świata. Mount Everest to góra, która rozpala wyobraźnię setek tysięcy, a może i milionów ludzi na całym świecie. Jak dotąd na szczycie stanęło około 6 tys. osób. Zdecydowana większość z nich - jeszcze zanim rozpoczęła wspinaczkę - musiała pokonać wielodniowy trekking do umiejscowionej na wysokości ponad 5300 m. bazy. Już sama ta podróż to zdaniem wielu niesamowita przygoda. Zapraszamy do foto-wycieczki nepalskimi ścieżkami pod najwyższy szczyt naszej planety.

W drodze pod Everest   Lotnisko w Lukli valcker / CC 2.0 Do udziału w ekspedycji na Everest nie wystarczy dobra kondycja i znajomość techniki wspinaczki górskiej. Potrzeba tez znacznych środków finansowych. Wyprawa trwa długo (zwykle około 2 miesięcy), wymaga odpowiednich zezwoleń nepalskiego ministerstwa turystyki i jest potężnym przedsięwzięciem logistycznym. To wszystko generuje wysokie koszty. W praktyce więc Everest atakują albo doświadczeni wspinacze, którzy mają wsparcie sponsorów, albo bogaci klienci komercyjnych agencji turystyki wysokogórskiej. Koszt udziału w komercyjnej wyprawie wynosi około 100 tys. zł. Znacznie niższe (ok 10 tys. zł) są koszty udziału w kilkunastodniowym trekkingu do bazy pod Everestem (Everest Base Camp).

W drodze pod Everest   Lotnisko w Lukli Frank Kehren / CC 2.0 Zarówno himalaiści jak i trekkerzy rozpoczynają swoją przygodę od przylotu do stolicy Nepalu - Kathmandu. Stamtąd ruszają samolotem lub helikopterem do położonej na wysokości 2860 m.n.p.m. Lukli. Znajdujący się tam niewielki Port Lotniczy im. Tenzinga i Hillarego (pierwszych potwierdzonych zdobywców Everestu) bywa powodem pierwszego emocjonalnego wstrząsu u wielu turystów. Krótki (527 m) pas startowy ograniczony jest z jednej strony potężnym urwiskiem, a z drugiej górska skarpą. Lądowanie w trudnych warunkach kieruje niejednego pasażera ku przemyśleniom eschatologicznym.

W drodze pod Everest   Lukla Frank Kehren / CC 2.0 Lukla jest miejscem, od którego wspinacze i turyści są zdani na własne nogi oraz pomoc tragarzy i jaków przy transporcie bagaży. Do bazy pod Everestem można oczywiście dotrzeć helikopterem, ale nie praktykuje się tego, gdyż przebywanie na wysokości ponad 5300 m.n.p.m, na jakiej znajduje się obóz, wymaga wcześniejszego przystosowania organizmu do oddychania rozrzedzonym powietrzem. Wielodniowy trekking i stopniowe zdobywanie tej wysokości znacznie ułatwia aklimatyzację do oddychania powietrzem o obniżonej zawartości tlenu.

W drodze pod Everest   Namche Bazar davide zanchettin / CC 2.0 Z Lukli turystyczne karawany wyruszają w drogę do położonego na 3440 m.n.p.m. Namche Bazar. Po drodze przecinają dzięki licznym wiszącym mostom głębokie górskie kaniony i wąwozy. Wokół roztaczają się panoramy jak ze snów - pełne pokrytych lodowcami szczytów himalajskich. Namche Bazar to stolica Szerpów. Szerpowie to jedna z kilkudziesięciu grup etnicznych zamieszkujących Nepal. Niewielkie miasteczko jest usytuowane na zboczu przybierającym kształt amfiteatru. Widziane z góry robi niesamowite wrażenie.

W drodze pod Everest   Namche Bazar girolame / CC 2.0 Większość ekspedycji w Namche Bazar robi dzień przerwy w trekkingu. Dzięki temu organizm ma szansę na chwilę "oddechu" w meczącym procesie aklimatyzacji. Bogatsi turyści (głównie z krajów zachodnich) mogą skorzystać tutaj z hotelików z pokojami wyposażonymi specjalnie w aparaturę tlenową.  Większość przybyszów korzysta jednak z tańszych opcji noclegowych. Nie ma problemu z dostępem do internetu - w miasteczku jest wiele kafejek internetowych.

W drodze pod Everest   Namche Bazar girolame / CC 2.0 Namche to bardzo kolorowe miasteczko. W oczy rzucają się barwne dachy domów (głównie niebieskie, zielonkawe i czerwone). Zamieszkuje je około 2000 stałych mieszkańców i jest to najbardziej rozwinięta miejscowość na trasie trekkingu do Everest Base Camp. Stolica Szerpów od wieków stanowiła ważny ośrodek handlowy w regionie. Przez przełęcze Himalajów przybywały tu karawany kupców z położonego po drugiej stronie gór Tybetu. Do dziś w soboty w Namche Bazar odbywa się targ. Na ulicach łatwo spotkać objuczone jaki, w mieście nie ma za to samochodów.

W drodze pod Everest   Ama Dablam djsitaun / CC 2.0 Kolejnym ważnym przystankiem na trasie wyprawy jest oddalony o jakieś 5 godzin drogi buddyjski klasztor w Tengboche (3867 m.n.p.m.). Do wioski z Namche prowadzi ostre podejście, ale po jego pokonaniu, przy dobrej pogodzie, wędrowcom ukazuje się jeden z najpiękniejszych szczytów Himalajów - Ama Dablam (6856m.n.p.m.).

W drodze pod Everest   Widok na Ama Dablam z bramy klasztoru buddyjskiego w Tengboche faj2323 / CC 2.0 Klasztor Tenboche znajduje się na zielonym wypłaszczeniu terenu. Pierwszy monaster został tu wybudowany w 1916 r., jednak spłonął w 1989 r. Obecna budowla jest praktycznie postawionym od nowa obiektem.

W drodze pod Everest   Mnisi w buddyjskim klasztorze Tengboche Yvon Daigle / CC 2.0 Buddyjskich mnichów w charakterystycznych bordowych strojach można zobaczyć nie tylko w czasie sprawowania rytualnych czynności, ale również podczas... gry w siatkówkę. Choć ponad 80 proc. mieszkańców Nepalu to wyznawcy hinduizmu, to akurat w Himalajach, na ziemiach Szerpów niepodzielnie króluje tybetański buddyzm. W całym, liczącym ponad 30 mln. mieszkańców kraju, liczba chrześcijan - wg. oficjalnych statystyk - nie przekracza 150 tys. W tej mniejszości większość stanowią protestanci różnych wyznań. Katolików jest mniej niż 10 tys. W całym Kathmandu jest tylko 1 katolicki kościół.

W drodze pod Everest   Droga do bazy weiinqueensland / CC 2.0 Z Tengboche trekkerzy mają do wybory dwa warianty trasy: krótszą, bezpośrednio do osady Doughla lub wybrać wariant dłuższy, przez Dingboche, które leży już na wysokości 4410 m.n.p.m. Aby uświadomić sobie z jakimi wysokościami mamy do czynienia warto pamiętać, że najwyższy szczyt Polski ma 2499 m.n.p.m., a szczyt Mont blanc 4810 m.n.p.m. Turyści wybierający drugi wariant mijają po drodze starą buddyjska kaplicę, w której przez wiele lat przechowywano włosy, uważane przez mnichów za skalp yeti. Atrakcja turystyczna postaci skalpu została jednak skradziona w 1991 r.

W drodze pod Everest   Dingboche Frank Kehren / CC 2.0 W Dingboche znajduje się duży biwak dla turystów. Tam, po uiszczeniu opłaty, można skorzystać z prowizorycznego, ale jednak ciepłego prysznica. Zwykle w tym miejscu wycieczki zatrzymują się na jeden dzień przerwy, ze względów aklimatyzacyjnych. Bądź, co bądź - to już prawie 4,5 tys. metrów wysokości.

W drodze pod Everest   Jaki są podstawowym środkiem transportu bagażów w karawanach przemierzających nepalskie szlaki James C Farmer / CC 2.0 W czasie wypraw w Himalaje nieocenioną pomocą logistyczną są jaki. Zwierzęta te żyją na dużej wysokości i cechuje je niespotykana wytrzymałość. Są wykorzystywane do transportu towarów i sprzętów. Jaki z prawdziwego zdarzenia spotyka się w zasadzie w wyżej położonym terenie, najczęściej powyżej Namche Bazar. W położonych niżej rejonach wykorzystuje się zwykle zwierzęta będące krzyżówką jaka i krowy.

W drodze pod Everest   Gorak Shep - w drodze do bazy lampertron / CC 2.0 Po opuszczeniu Dingboche i Doughli ścieżka wiodąca trekkerów wciąż pnie się w górę. Kolejny ważny przystanek - schronisko w Gorak Shep - znajduje się już na wysokości 5140 m. n. p. m.  Zabudowania schroniska położone są na na dnie wyschniętego jeziora.

W drodze pod Everest   Gorak Shep Frank Kehren / CC 2.0 Z Gorak Shep do bazy pod Everestem jest już tylko przysłowiowy rzut kamieniem. Ale z relacji tych, którzy w bazie byli, wynika, że łatwiej rzucić niż przejść. Powyżej 5 tysięcy metrów wysokość wyraźnie wpływa na organizm i dla wielu ten ostatni odcinek to niemal katorga. Turystom mogą towarzyszyć objawy choroby wysokościowej takie jak bóle i zawroty głowy, bóle brzucha i ogólny rozstrój układu pokarmowego. Czasem temu wszystkiemu towarzyszą drgawki. Oddycha się coraz trudniej. A wszystko to wpływa na szybkie męczenie się ciał wędrowców. I pomyśleć, że dopiero 200 metrów wyżej zaczyna się prawdziwa wspinaczka na Dach Świata. Jeśli jednak aklimatyzacja przebiega pomyślnie, a wędrowcy dysponują większą ilością czasu, to można zdobyć pobliski szczyt Kala Pattar.

W drodze pod Everest   Widok na Everest z Kala Pattar (5545 mnpm) umbertodpc / CC 2.0

Kala Pattar to łatwy technicznie szczyt o wysokości 5545 m. n. p. m., z którego rozciąga się fantastyczna panorama Mount Everestu. W powszechnej opinii nie ma w okolicy lepszego punktu widokowego na Górę Gór. W języku hindi "Kala Pattar" oznacza tyle, co "czarna skała". Na szczycie - podobnie jak w wielu innych miejscach kraju Szerpów - turyści zastają różnokolorowe, tybetańskie flagi modlitewne.

 

W drodze pod Everest   Widok na bazę The Hoseman. / CC 2.0 Droga z Gorak Shep do bazy prowadzi wzdłuż lodowca. Szlak na ogół wyznacza się kamiennymi kopcami, które jednak trudno dostrzec przy złych warunkach atmosferycznych.

W drodze pod Everest   Baza Parahamsa / CC 2.0 Po czym rozpoznać teren znajdującej się na 5364 m.n.p.m. bazy? W miesiącach wiosennych znajduje się tam całe miasto namiotowe, zbudowane przez liczne ekspedycje wspinające się na Everest. A poza sezonem? Jednym z charakterystycznych punktów w Everest Base Camp jest niebieski wrak helikoptera.

W drodze pod Everest   Baza The Hoseman. / CC 2.0

Największym obłożeniem baza cieszy się w kwietniu i maju - to najkorzystniejsze z punktu widzenia pogodowego miesiące do atakowania Góry Gór. Później przychodzi monsun i warunki drastycznie się pogarszają. Z samej bazy szczytu Everestu praktycznie nie widać. O ile turyści uczestniczący w trekingu na ogół odwiedzają to miejsce na krótko i zaraz schodzą w dół, by znaleźć się na bardziej przyjaznej dla organizmu człowieka wysokości, o tyle dla wspinaczy baza często staje się domem na długie tygodnie, a czasem i miesiące. Stąd od szczytu Everestu dzieli ich jeszcze 3,5 km. Nie odległości. 3,5 km w pionie! A po drodze tak niebezpieczne odcinki jak Lodospad Khumbu, czy słynny Uskok Hillarego. Ale to już temat na inną opowieść.

W drodze pod Everest   Na Lodospadzie Khumbu Pem Dorjee Sherpa / CC 3.0