Kubek wody lub kamień u szyi


ks. Tomasz Jaklewicz


|

GN 39/2015

„Zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami”. 


Kubek wody lub kamień u szyi


1 Warto być czujnym wobec uczucia zazdrości i pokrewnych emocji. Pojawiają się na ogół wtedy, gdy porównujemy się z innymi. Ludzie są różni, i tak być powinno. Sprowadzanie wszystkich do swojej miary prowadzi albo do wynoszenia się nad innych, albo do pogardzania nimi. Także w środowiskach kościelnych nie brakuje zazdrości. Zdarzają się walki podjazdowe między grupami, wspólnotami. Raz po raz pojawiają się spory o to, kto jest wierny jakiemuś charyzmatowi, a kto nie, kto ma prawo nazywać się tak czy inaczej. Skoro Ewangelia opowiada o takich samych tendencjach wśród apostołów, nie panikujmy, nie rozdzierajmy szat. Tacy jesteśmy. Każdy z nas. Walczymy o swoje nawet wtedy, gdy ewangelizujemy. Trzeba tylko widzieć swoją pychę, zazdrość, małość, ciasnotę, zamknięcie itd. Bo tylko widząc jasno swój emocjonalny bałagan, można nad nim zapanować, usłyszeć słowo Jezusa: „Nie zabraniajcie”. Niech cię nie martwi sukces brata, niech Cię nakłania raczej do radości, do wielbienia Boga w nim, niech Cię raduje Kościół, który rośnie mocą Ducha Świętego działającego na tysiące sposobów, często zaskakująco.



2 „Kto wam poda kubek wody do picia…” Myślę o Weronice, która otarła Chrystusowi twarz na krzyżowej drodze. Mały gest, a ile w nim miłości i odwagi. Otrzymała w darze niezwykłą nagrodę. Słowo „wam” odnosi się do wspólnoty, do Kościoła, który jest Ciałem Chrystusa. To, co robimy dla Kościoła, robimy Jezusowi. Liczy się nawet kubek wody do picia. To, co ofiarowane szczerze, zostaje wynagrodzone, zyskujesz twarz Jezusa. Dziś ten „kubek wody”, może być „wodą” prawdy. Kiedy wokół tyle fałszywych oskarżeń pod adresem Kościoła, trzeba odwagi, by stanąć po jego stronie, otrzeć twarz zeszpeconą pomówieniami, szyderstwem, opluciem.



3 „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą”. Sytuacja odwrotna, zamiast kubka wody – zgorszenie. Dobro buduje, zło niszczy. Nasze czyny mają swoje konsekwencje nie tylko w naszym życiu, ale i w życiu innych. Nie żyjemy w próżni, jesteśmy naczyniami połączonymi. Zależymy nawzajem od siebie, na dobre i na złe. Szczególnie wrażliwe obszary na zgorszenie: rodzice wobec dzieci, nauczyciele wobec uczniów, ksiądz wobec parafian… Słowa Jezusa brzmią niezwykle twardo: „kamień młyński u szyi i w morze”. Mój grzech, który niszczy innych, staje się kamieniem u mojej szyi, ciągnie mnie w morze, czyli w piekło.



4 Ostatni fragment brzmi równie ostro. Tłumaczymy sobie, że odcinanie ręki czy nogi to tylko metafora. W jakimś sensie tak, ale przecież odcinanie się od źródła zła bywa boleśniejsze niż ucinanie kończyny. Zło przychodzi w przebraniu zbawcy, zrasta się z nami, oswaja, znieczula. Chce, byśmy zawarli z nim pakt o nieagresji, byśmy się jakoś dogadali, byśmy uznali, że trzeba je zaakceptować, bo trzeba przecież jakoś przeżyć. Ostre cięcie bywa jedynym ratunkiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.