Tajemnica śmierci ojca Mienia

Andrzej Grajewski

|

GN 37/2015

publikacja 10.09.2015 00:15

9 września 1990 r. zamordowano prawosławnego kapłana, ojca Aleksandra Mienia, giganta duchowego, który u schyłku Związku Sowieckiego stał się jednym z symboli odrodzenia religijnego Rosji. Tajemnica jego śmierci nigdy nie została wyjaśniona.

O. Aleksander Mień  w swojej parafii w Nowej Dierewni O. Aleksander Mień w swojej parafii w Nowej Dierewni
Wojtek Łaski /East News

Chociaż był tylko proboszczem niewielkiej parafii w miejscowości Nowa Dierewnia pod Moskwą, już w latach 70. ubiegłego wieku było o nim głośno. Był znany w kręgach inteligencji, zwłaszcza tej niepokornej, nastawionej krytycznie wobec komunistów. Utrzymywał także kontakty z osobami ważnymi dla rosyjskiej kultury, m.in. Na- dieżdą Mandelsztam i Aleksandrem Sołżenicynem. Ochrzcił wielu ludzi ze środowisk dysydenckich, którzy nie mieli zaufania do oficjalnego Kościoła prawosławnego. Wspierał niepokornego kapłana ks. Gleba Jakunina, represjonowanego za obronę praw ludzi wierzących. W drugiej połowie lat 80. o. Mień stał się znany już w całym kraju. Pierestrojka dała mu największą ambonę w Związku Sowieckim – pierwszy program telewizji. Religijne audycje z jego udziałem cieszyły się dużą popularnością. Szczególnie ważne były rozważania z pogranicza nauki i wiary, demaskujące prymitywizm oficjalnej ateistycznej propagandy. Wielu skłoniły do pytania o sens własnej wiary czy niewiary. O. Aleksander organizował także działalność dobroczynną oraz szkolnictwo religijne. Do jego niewielkiego kościoła w Nowej Dierewni przyjeżdżali nie tylko prawosławni, ale także chrześcijanie innych wyznań, a przede wszystkim poszukujący sensu istnienia, zagubieni, poranieni.

Człowiek z siekierą

9 września 1990 r. rano o. Aleksander (miał wtedy 55 lat) wyszedł z domu w miejscowości Siemchoz (dzisiaj to część miasta Siergiejew Posad), kierując się w stronę nieodległej stacji kolejowej. Udawał się do swej parafii w Nowej Dierewni. Miał tam odprawić poranną Liturgię. Droga na stację wiodła przez las. Tam na kapłana czekał morderca – jeden albo dwóch. Jedna z wersji zakłada bowiem, że pierwsza z osób miała czymś zająć uwagę kapłana, a ktoś drugi uderzył go siekierą w głowę. Według innej wersji była to saperka, jakiej używają wojska specjalne. Cios był śmiertelny, ale duchowny nie skonał na miejscu. Zakrwawiony podniósł się z kolan i szedł jeszcze kilkaset metrów, kierując się w stronę domu. Po drodze spotkały go kobiety, które pytały, kto na niego napadł. Odpowiedział: „Ja sam” i były to jego ostatnie słowa. Doszedł do domu, gdzie upadł pod płotem i skonał z upływu krwi. Później okazało się, że z miejsca zbrodni zniknęła teczka, z którą duchowny szedł rano na stację. Chociaż lasek, gdzie doszło do zbrodni, starannie przeszukano, nie znaleziono ani teczki, ani narzędzia zbrodni. Dlatego kolejni śledczy stawiali sobie pytanie, czy o. Aleksander miał w chwili śmierci przy sobie przedmioty bądź dokumenty, które chciał zdobyć morderca? Teczka musiała być ważna dla o. Mienia, gdyż – jak zeznawali świadkowie – w ostatnich dniach życia praktycznie się z nią nie rozstawał. Jedna z kobiet, która spotkała rannego kapłana, twierdziła, że chociaż ledwo trzymał się na nogach, szukał teczki w pobliżu miejsca, gdzie został napadnięty.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.