Czy i wy chcecie odejść?

ks. Tomasz Jaklewicz

|

2011-2015/2015

„Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” Tydzień temu była mowa o Żydach, którzy szemrali. Dzisiaj dowiadujemy się o reakcji na słowa Jezusa Jego uczniów.

Czy i wy chcecie odejść?

Mowa Jezusa wydaje im się zbyt „trudna” nie tylko w znaczeniu „za trudna do pojęcia”, ale także „zbyt wymagająca”. Taka jest w istocie cała Ewangelia. Zwiastuje ona zmiłowanie Boga nad nami, ale jednocześnie stawia w wielu miejscach wymagania. Podkreślmy mocno, wymagania nie są warunkiem udzielenia Bożej łaski, ale są zaproszeniem do lepszego życia. Żyjemy w czasach mody na łatwiznę. Interesuje nas, jak szybko, skutecznie, bez wysiłku osiągnąć szczęście. Może dlatego czegoś podobnego oczekujemy od Kościoła. Chcemy, żeby zawsze było miło, sympatycznie, ze zrozumieniem dla ludzkiej słabości, bez twardych zasad. Takie nastawienie bywa opatrywane szyldem „miłosierdzia”. Cóż to jednak za miłosierdzie, które tylko pochyla się nad słabością, a nie pomaga w jego przezwyciężeniu i wznoszeniu się w górę, ku doskonalszemu życiu?

2 „Pośród was są tacy, którzy nie wierzą”. Nic się nie zmienia. Dziś jest podobnie. Pan Jezus nie pokazuje nikogo palcami. Ale skłania do refleksji: „jestem w Kościele, jestem ochrzczony, OK… ale czy wierzę?”. Formalna przynależność do wspólnoty uczniów (ciałem) nie jest równoznaczna z postawą duchową. Istotą wewnętrznej przynależności jest posłuszne, ufne przylgnięcie do słów Boga, które „są duchem i życiem”. Słowo Boże może się odbić się o mur odmowy ze strony człowieka. „Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodzili”. Tak bywa. Takie wycofanie, czyli opuszczenie wspólnoty idącej za Jezusem, jest bolesne. Dla Niego samego, ale także dla pozostałych uczniów. To zmusza także do pytania „co ja tutaj robię?”

3 „Czyż i wy chcecie odejść?” No właśnie. To pytanie słyszą wprost apostołowie. Jezus mówi to dzisiaj do nas. Jest tutaj dramat ludzkiej wolności. Wciąż trzeba wybierać na nowo, wciąż oczyszczać swoje motywacje, sięgać do istoty. Tutaj nie ma żadnego zniewolenia. Jest „czy chcecie?”. Świat wmawia nam, że wolność jest wtedy, kiedy człowiek ma odwagę zerwać z tym, czego go nauczono i jak się to ładnie mówi „pójść swoją drogą”. Premiowana i ceniona jest dziś raczej postawa buntu, kontestacji, niewierności. To jest nazywane odwagą. A jeśli wierność ma jakąkolwiek wartość, to tylko sobie, nikomu innemu. „Czy i wy chcecie odejść?”. Każdy sam musi w sobie znaleźć odpowiedź. Kiedy tylu „światłych” odeszło i wykazało „odwagę” i „dojrzałość”. Co ze mną? Czy chcę być wierny Jemu bardziej niż sobie.

4 „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”. Te słowa przeszywają serce na wskroś. „Do kogóż pójdziemy?”. Jest tu nuta jakiegoś smutku. Chrześcijanin to pesymista. Patrzy trzeźwo na świat, nie kupuje tandetnych obietnic, naiwnego optymizmu. Ale ma nadzieję w Tym, którego poznał i uwierzył, że „jest Świętym Boga”. Nadzieja to więcej niż optymizm.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.