Jeśli ktoś myślał, że po sensacyjnym rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich czeka nas do jesieni urlop od polityki, bardzo się pomylił.
Premier Ewa Kopacz uznała, że rekonstrukcja rządu jest niezbędna Radek Pietruszka /pap
Zaledwie w ciągu kilku czerwcowych dni mieliśmy „największy wyciek z akt śledztwa w historii” (jak stwierdził Jacek Cichocki, jeszcze jako koordynator służb specjalnych), serię dymisji w rządzie, ustąpienie marszałka Sikorskiego, wniosek o samorozwiązanie Sejmu i propozycję powołania technicznego gabinetu do wyborów. Jeśli dodać do tego poważny kryzys w koalicji i partiach ją tworzących, trudno oprzeć się wrażeniu, że obecny układ rządzący znajduje się w stanie postępującego rozkładu. „Szanse na objęcie kontroli w parlamencie po wyborach za cztery miesiące znikają szybciej niż drinki z restauracyjnych stołów na ujawnionych taśmach audio” – komentuje sytuację polityków Platformy Obywatelskiej „Washington Post”. I nazywa polską aferę mianem „Waitergate” (ang: waiter – kelner).
Przepraszam wyborców Platformy
9 czerwca w sieci pojawiły się – za sprawą Zbigniewa Stonogi – zdjęcia ponad 2500 stron materiałów z postępowania w sprawie „afery taśmowej”, czyli nielegalnie nagranych rozmów polityków i biznesmenów. Najbardziej szokujące były nie tyle fakty (w większości już znane), ile „didaskalia”: szczegóły obyczajowe, dane przesłuchiwanych osób, ich adresy, numery PESEL, telefony – w tym szefów służb, czyli osób podlegających szczególnej ochronie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.