Drużyna z charakterem

Andrzej Grajewski

|

GN 23/2015

publikacja 03.06.2015 00:15

Drużyna bez wielkich nazwisk, ze skromnym jak na europejskie warunki budżetem szturmem wdarła się do europejskiej czołówki. Dnipro Dniepropietrowsk finał Ligi Europy przegrało, ale zdobyło serca wielu kibiców w Europie.

W Warszawie „Dnipro” dopingowali zarówno kibice z zachodniej Ukrainy (z transparentem Czerniowce),  jak i ze wschodniej (z szalikiem Dniepropietrowska) W Warszawie „Dnipro” dopingowali zarówno kibice z zachodniej Ukrainy (z transparentem Czerniowce), jak i ze wschodniej (z szalikiem Dniepropietrowska)
ODD ANDERSEN /AFP PHOTO/East News

Z pewnością spora część widzów finałowego spotkania zastanawiała się, gdzie w ogóle leży Dniepropietrowsk. To duże przemysłowe miasto we wschodniej Ukrainie, zamieszkane przez ponad milion ludzi. Trafiłem tam kilka lat temu, opisując walkę miejscowych katolików o odzyskanie swojego kościoła. Miejscowi z dumą pokazywali stadion Dnipro Arena, wznoszący się w centrum miasta. Wyróżniał się lekką, nowoczesną sylwetką, kontrastującą z pozostałą częścią miasta, położonego nad szerokim w tym miejscu Dnieprem. To dawne kresy I Rzeczypospolitej. Nieopodal Dniepropietrowska są resztki Kudaku, fortyfikacji stanowiącej graniczny szaniec państwa polskiego. Za Kudakiem rozpoczynały się Dzikie Pola, czyli współczesny obszar Donbasu. Dzisiaj nad Dnieprem dominują kominy huty oraz zakładów metalurgicznych. W Dniepropietrowsku w czasach sowieckich budowano najważniejsze systemy rakietowe, które nadal są podstawą ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Bez ciężkiego przemysłu nie mogłaby powstać potęga klubu Dnipro, który sukcesy w sowieckiej ekstraklasie osiągał w latach 80. XX wieku. Na nowo narodził się niedawno, kiedy zainwestował w niego wpływowy oligarcha Ihor Kołomojski, główny udziałowiec Grupy Privat, właściciela klubu.

Prezes

Kołomojski to barwna i znana w całej Ukrainie postać. Pochodzi z Dniepropietrowska, ale właściwie mieszka w Szwajcarii, gdzie pilnuje swych rozległych interesów w całej Europie. Niezbyt wysoki, krępy, z gęstą brodą – dla antysemickiej propagandy stał się wręcz archetypem żydowskiego oligarchy wysysającego pieniądze z Ukrainy. Majątku, jak wszyscy oligarchowie, dorobił się na prywatyzacji w latach 90., kiedy słabe ukraińskie państwo pozwoliło sobie wyszarpać cenniejsze kawałki z gospodarki i finansów. Przewodniczy Zjednoczonej Wspólnocie Żydowskiej na Ukrainie, ale przede wszystkim jest właścicielem „PriwatBanku”, największego banku komercyjnego w tym kraju, a także prezesem Dnipro. Do marca br. był gubernatorem obwodu dniepropietrowskiego, ale zadarł z prezydentem Petrem Poroszenką i musiał się pożegnać ze stanowiskiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.