Ks. Twardowski a odrzucenie Boga

Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska


|

GN 22/2015

Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła.


Ks. Twardowski a odrzucenie Boga

Niesłychane, jak w miniaturze przypowieści Jezus zawarł historię ludzkiej słabości i niestałości. Zaledwie w kilku wersetach skreślił losy narodu, który nie odczytał właściwie znaków czasu i nie przyjął swego Zbawiciela. Odrzucili Boga.


Dziś jest 1 czerwca, dzieci wiedzą, że to ich dzień. 
Równe 100 lat temu przyszedł na świat mały Jaś Twardowski, ten, który w spojrzeniu na Boga pozostał dzieckiem do końca. 
W jego tekstach znajduję wyjaśnienie dzisiejszej perykopy. Pisze bowiem: „Wydaje się, że na naszych oczach dzieje się wielkie widowisko. Niektórzy chcą usunąć Boga, jak kamień niewygodny dla siebie. Ciekawa rzecz. Bóg jakby zgodził się na to, żeby go odsunąć, po to, żebyśmy zobaczyli, co będzie bez Niego. (…) Ostatecznie człowiek, który uważa, że Bóg zabiera mu wolność, może wpaść w jeszcze większą niewolę ponurych dyktatorów, niemoralnych uczonych i artystów, dorobkiewiczów”. 


Kochany Janie od biedronki, stawiaj nas nieustannie za warkoczyk do pionu i powtarzaj do znudzenia, że „Bóg nie tyle pragnie swojej chwały, ile naszego szczęścia”. Ora pro nobis.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.