Kto się cieszy, że buta i arogancja zostały ukarane, niech nie popada w triumfalizm. Nowy początek to rzetelna praca i modlitwa.
Dziękuję tym 47 proc. ludzi, którzy chcieli powstrzymania fali nienawiści i agresji. Trzeba ją zatrzymać – stwierdził Bronisław Komorowski po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów.
„Komorowski przegrał wybory, bo fala nienawiści i kłamstwa była tak wielka, że nie był jej w stanie powstrzymać!” – zagrzmiał Stefan Niesiołowski. „Polska przestanie być państwem demokratycznym [...] powiem wprost: to aksamitna droga do dyktatury!” – wróżył Adam Michnik.
Tego rodzaju pohukiwania przypominają powiedzenie: Złodziej krzyczy: Łapaj złodzieja! Kto bowiem przez ostatnie lata skupił się nie na ciężkiej pracy dla Polski, ale na budowaniu układów i totalnym straszeniu opozycją? Kto dzielił Polskę na „racjonalną” i „radykalną”? Kto w tych wyborach próbował grać kartą antysemicką? Kto oszczerczo drwił z córki kandydata na prezydenta? Kto jest odpowiedzialny za prowokacje pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu? Wszak agresywni obrońcy krzyża okazali się sympatykami pana Komorowskiego. Kto w największych mediach uprawiał tak załgane dziennikarstwo, że nawet starzy wyjadacze z SLD przecierali oczy ze zdumienia? Kto wreszcie po pierwszej turze wyborów nie dyskutował, ale uprawiał czarną propagandę, wyciągając z rękawa karteczki ze zmanipulowanymi cytatami „od czapy”?
Z oskarżeniami o nienawiść jest jeszcze inny, bardziej zasadniczy problem. Ci, którzy szafują słowem „nienawiść”, nie opisują rzeczywistości, lecz próbują dorobić oponentowi gębę. W społeczno-politycznym sporze nie próbują nawet przedstawiać merytorycznych argumentów, ale wszystko kwitują uwagą: Ileż w tych ludziach (myślących inaczej niż oni) nienawiści. W efekcie nie rozmawia się o rzeczywistych problemach, o faktach, wydarzeniach, ale budzi się negatywne, irracjonalne uczucia, by zdobyć głosy. Dlatego zamiast używać zideologizowanego pojęcia „nienawiść”, lepiej mówić o konkretnych sprawach tradycyjnym językiem: kłamstwo nazywajmy kłamstwem, niesprawiedliwość niesprawiedliwością, a cyniczne przemilczanie ważnych spraw cynicznym przemilczaniem. A kto się cieszy, że buta i arogancja zostały ukarane, niech nie popada w triumfalizm. Nowy początek to nie hasło: „Teraz k… my”, ale rzetelna praca i modlitwa. Nie mam wątpliwości, że Andrzej Duda to rozumie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.