Śmierć proroka

Andrzej Grajewski

|

GN 22/2015

publikacja 28.05.2015 00:15

Nie ma dowodów, że ks. Franciszek Blachnicki został otruty, ale z pewnością zmarł wkrótce po tym, jak dowiedział się, że jego współpracownikami w Carlsbergu była dwójka agentów bezpieki.

Ks. Franciszek Blachnicki. Zdjęcie z 1983 r. Ks. Franciszek Blachnicki. Zdjęcie z 1983 r.
reprodukcja henryk przondziono /foto gość

Niedawne sympozjum w Sejmie przypomniało postać sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, słusznie nazwanego prorokiem nowej ewangelizacji w Polsce. Dramatyczne nieraz koleje jego życia nadal są mało znane, podobnie jak okoliczności jego śmierci. Zmarł nagle 27 lutego 1987 r. w Carlsbergu. Miał wówczas 67 lat. Od dawna był traktowany jako jeden z głównych wrogów Polski Ludowej. Kolejne podejmowane przez niego inicjatywy, a więc Krucjata Wstrzemięźliwości czy ruch rekolekcyjny, który później przekształcił się w Ruch Światło–Życie, władza traktowała jako przełamywanie swego monopolu na wychowanie młodzieży. Im więcej ludzi wspierało działania ks. Blachnickiego, tym większe siły reżim kierował przeciwko niemu, prowadząc z nim już od końca lat 50. XX w. walkę na trzech płaszczyznach: administracyjnej, propagandowej oraz operacyjnej z użyciem sił tajnej policji.

Nowi współpracownicy

Stan wojenny zastał ks. Blachnickiego w Rzymie. Ponieważ do kraju nie mógł powrócić, w 1982 r. zamieszkał w ośrodku polskim „Marianum” w Carlsbergu w RFN. Założył tam Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Światło–Życie, którego częścią była także drukarnia i wydawnictwo „Maksimilaneum”. Ksiądz Blachnicki chciał, aby Carlsberg stał się punktem promieniującym nowymi ideami nie tylko na Polskę, ale także na całą Europę Wschodnią. W tym celu powołał Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów (ChSWN), która organizowała sympozja, seminaria, spotkania przedstawicieli różnych narodów oraz szczególnie znane Marsze Wyzwolenia Narodów. Miał kontakt z dysydentami z wielu krajów komunistycznych. W 1984 r. w Carlsbergu pojawili się jego nowi współpracownicy, małżeństwo Andrzej i Jolanta Gontarczykowie. Ona, doktor socjologii, była adiunktem w Instytucie Kształcenia Nauczycieli w Łodzi; on był kierownikiem Przedsiębiorstwa Rozpowszechniania Filmów. Działali w „Solidarności”, a do Niemiec wyjechali w 1982 r. w ramach akcji łączenia rodzin. Jak opowiadali, w połowie 1983 r. poszli na wykład ks. Franciszka Blachnickiego i zafascynowani jego osobowością postanowili poświęcić się dziełu, które tworzył w Carlsbergu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.