Grochówka 
u dragonów

Mariusz Majewski


|

GN 14/2015

publikacja 02.04.2015 00:15

W Drawsku Pomorskim uroczyście zmieniły się amerykańskie oddziały, które ćwiczą na poligonie razem z Polakami. Po uroczystości żołnierze bratali się z mieszkańcami Drawska. Strykery i grochówka zachwyciły zarówno dzieci, jak i dorosłych. 


Strykery – pojazdy opancerzone, którymi dysponuje amerykańska piechota Strykery – pojazdy opancerzone, którymi dysponuje amerykańska piechota
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Rajd Dragonów, bo tak nazwano tę operację, rozpoczął się 21 marca w Estonii. Stacjonujący tam amerykańscy żołnierze z 3. Szwadronu 2. Pułku Kawalerii wracali do koszar w Vilseck w Niemczech. Przejechali przez 6 krajów, pokonali około 1800 kilometrów. W trasę ruszyli także Amerykanie stacjonujący na Litwie i w Polsce. Kilkuset żołnierzy zostało podzielonych na 9 kolumn. Zmotoryzowane pododdziały US Army połączyły się na terenie Czech i 1 kwietnia razem dotarły do macierzystego garnizonu w Bawarii. 
Stacjonujący w Niemczech 2. Pułk Kawalerii Pancernej wywodzi swoje tradycje jeszcze sprzed wojny secesyjnej, stąd nazywanie żołnierzy jeżdżących w pojazdach opancerzonych kawalerzystami i dragonami. Pułk brał udział w obu wojnach w Iraku oraz w Afganistanie. Obecnie jest jedyną jednostką zmechanizowaną amerykańskiego wojska w Europie.
W 11-tysięcznym Drawsku Pomorskim, obok którego znajduje się największy w Europie poligon, obecność wojska nie jest żadną wielką sensacją. Dlatego pomysł zorganizowania tam spotkania żołnierzy z mieszkańcami podczas cieszącego się wielką popularnością przejazdu przez Polskę wydawał się raczej nietrafiony. – Nie chcieliśmy utrwalać wrażenia, że nasza armia opuszcza Polskę, bo tak nie jest. Stąd uroczystość w Drawsku, gdzie na ćwiczenia przyjechała grupa bojowa 3. Dywizji Piechoty z bazy Fort Stewart w Georgii – wyjaśnia nam mjr Juan Martinez, odpowiedzialny za kontakty z mediami armii amerykańskiej w całej Europie. 


Zbyszek robi wrażenie


Na 20 minut przed uroczystą zmianą amerykańskich żołnierzy ćwiczących na drawskim poligonie wszystko wskazuje na to, że nasze obawy się potwierdzają. Po placyku przed miejscowym Centrum Kultury krząta się kilku urzędników. Mieszkańcy w śladowych ilościach. Chwilę później nadciągają jednak posiłki. Z różnych stron pojawia się kilka klas z miejscowych szkół. – Zbyszek, weź młodzież, ustaw tu po łuku, żeby było, wiesz, takie wrażenie – instruuje starszy urzędnik swojego młodszego kolegę, wykonując przy tym ruch rękami, pokazujący, jak prostym zabiegiem wykreować mały tłum. Na szczęście zbytnie kreowanie nie jest potrzebne. W miasto zapraszać ludzi na spotkanie z żołnierzami rusza dwóch dowódców amerykańskich oddziałów oraz attaché prasowy z Ambasady USA w Warszawie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.