W cieniu tragedii

ks. prof. Jerzy Myszor

|

Tragedia Górnośląska

publikacja 25.01.2015 00:00

Początku Tragedii Górnośląskiej należy szukać w samym położeniu geograficznym, kulturowym i politycznym Górnego Śląska przed plebiscytem i po nim.

Po obu stronach granicy pozostali zarówno Niemcy, jak i Polacy, a transfer ludności, jaki dokonywał się aż do ustania obowiązywania konwencji genewskiej, niczego nie rozwiązał, zostawił bowiem po obydwu stronach poczucie niesprawiedliwości, nieufności i podejrzeń. Reszty dopełniły agresywna polityka hitlerowska przed wybuchem II wojny, a szczególnie szatańska pułapka, jaką zastawili Niemcy jesienią 1939 r. na mieszkańców tzw. Polskiego Śląska – tzw. palcówka i volkslista.
Konflikt narodowościowy jak fatum wybrzmi szczególnie mocno w ostatnim okresie wojny i pierwszych miesiącach po jej zakończeniu, wtedy gdy na teren bogatego, uprzemysłowionego Górnego Śląska wkroczyła armia sowiecka. Czy w aktach terroru wobec Ślązaków, czyli aresztowań, egzekucji oraz wywózek na Sybir i do kopalń Donbasu, po wejściu armii sowieckiej na tereny Górnego Śląska można doszukać się jakiejś spójnej logiki represji? Czy mamy do czynienia wyłącznie ze ślepą nienawiścią do wszystkiego, co niemieckie? Spytajmy się więc najpierw, kogo dotknęły represje. 
W morderstwach, gwałtach, rabunkach, pospolitych zbrodniach, dokonywanych przez wojsko sowieckie przy współudziale polskich tymczasowych organów administracji państwowej, trudno doszukać się jakiejkolwiek logiki.

Na czele regularnego wojska szła awangarda, której nikt nie powstrzymywał i nie miał zamiaru kontrolować. Przez kilka dni za pełnym przyzwoleniem władz wojskowych na zdobywanym terenie mogli robić, co im się żywnie podobało. Za nimi szli funkcjonariusze NKWD, których trudno posądzać o działania chaotyczne. Poszukiwali i aresztowali na obszarze Górnego Śląska Górnoślązaków, zarówno Niemców – obywateli pokonanej III Rzeszy, jak i obywateli państwa polskiego. Typowali zakłady przemysłowe, które miały jako zdobyczne tzw. reparacje wojenne trafić w głąb Związku Sowieckiego.
W najtrudniejszym położeniu znalazła się ludność górnośląska, mieszkająca w granicach tzw. Starej Rzeszy, gdzie obowiązywało wilcze prawo zwycięzcy, ubrane w pozory prawa stanowionego. W odpowiedzi na skargi w sprawie zachowania czerwonoarmistów wkraczających już na teren Starej Rzeszy, zabijających na oślep mężczyzn, kobiety i dzieci, Stalin miał powiedzieć: „Za dużo udzielamy naszym żołnierzom pouczeń; pozwólcie im mieć trochę inicjatywy!”.
Większość ludzi wywiezionych w głąb Związku Sowieckiego z terenu tzw. polskiego Śląska (przedwojenny obszar województwa śląskiego) były to osoby uważane za Niemców, wpisane na volkslistę, i tzw. element niepewny politycznie. Wśród deportowanych znalazło się wiele osób, które zostały uznane za szkodliwy niemiecki element z racji używania oznak przynależności do organizacji niemieckich, niekoniecznie związanych bezpośrednio z armią niemiecką, lub słabo znających język polski.


Z zatrzymywanych w obozach różnego typu (tzw. filtracyjnych, poprawczych i innych), tworzono następnie bataliony pracy kierowane do zakładów pracy w Związku Sowieckim. Było wśród tych osób wielu górników i hutników. Trwają badania nad ustaleniem okoliczności i policzeniem wszystkich mieszkańców, których dotknęła Tragedia Górnośląska. Pierwsze udokumentowane dane mówią o kilkudziesięciu tysiącach deportowanych w głąb Związku Sowieckiego, od kilku do kilkunastu tysiącach ofiar zamordowanych w czasie przejścia frontu, zmarłych lub zamęczonych w obozach internowania i zakładach przymusowej pracy. Straty duchowe są niewymierne i kładą się złowrogim cieniem aż na dniu dzisiejszym.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.