Terroryści z "Charlie"?

Wojciech Teister

Karykatury Mahometa z "Charlie Hebdo" stały się motywem do mordowania chrześcijan. Mimo że narysowali je wojujący z Kościołem ateiści. I to oni są współodpowiedzialni za śmierć pomordowanych w akcie zemsty chrześcijan. Ołówkiem też można zabić.

Terroryści z "Charlie"?

Czasami jest tak, że między ofiarą a oprawcą jest bardzo cienka granica. I chociaż nie można powiedzieć, że pozostali przy życiu rysownicy z "Charlie Hebdo" dosłownie ją przekroczyli, najnowszy numer ich pisma sprawił, że polała się krew niewinnych.

Jeszcze przed tygodniem wszyscy byliśmy wstrząśnięci brutalnym mordem, którego dwóch islamistów dokonało na rysownikach szyderczego tygodnika. Przez Europę przeszła akcja utożsamiania się z redakcją czasopisma, do której przyłączyło się wiele osób, które nigdy nie wzięłyby do ręki "Charlie Hebdo", ale w ten sposób chciały sprzeciwić się rozlewającej się na Starym Kontynencie fali islamskiej przemocy.

Tymczasem redaktorzy i rysownicy, którzy ocaleli z masakry, postanowili wykorzystać szum, jaki powstał wokół ich gazety, i wydali nowy numer, jeszcze ostrzej szydzący z Mahometa i islamu jako takiego. Doskonale przy tym wiedzieli, że wywoła to kolejne fale protestów i zamieszek w świecie islamu. I tak się stało.

Terroryści z "Charlie"?   Protesty po publikacji nowego numeru "Charlie Hebdo" PAP/EPA/ABDULRAHMAN HWAIS Jak informuje dziś Radio Watykańskie, do protestów doszło w niemal wszystkich krajach z większością muzułmańską, natomiast w Nigrze rozwścieczony karykaturami tłum postanowił pomścić znieważonego proroka i z dzidami i kijami zaatakował tamtejszą chrześcijańską społeczność. Spalono 10 kościołów, zaatakowano domy chrześcijan, zginęło co najmniej czworo wyznawców Chrystusa, a blisko 50 zostało rannych. W zemście za rysunki stworzone przez wojujących ateistów od lat walczących z Kościołem wściekły tłum muzułmanów zamordował... chrześcijan.

Oczywiście, że redaktorzy "Charlie Hebdo" stali  się w pierwszej mierze ofiarami islamistycznego terroru, na który nie może być zgody. Oczywiście, że to nie oni zabijali w Nigrze. Oni jedynie świadomie rozwścieczyli tłum. I w tym sensie są współodpowiedzialni za tragedię chrześcijan z Nigru. Ale kogo to obchodzi? Na pewno nie twórców "Charlie Hebdo". Nikt nie zorganizuje protestu pod hasłem "Je suis un chrétien", bo mordu dokonano daleko od granic przejedzonej Europy. Jak się okazuje - ołówkiem też można zabić.

Przeczytaj też: Muzułmański odwet za karykatury Mahometa