Jak trwoga, to do Boga

Krzysztof Łęcki

|

GN 03/2015

Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Mk 3,10

Jak trwoga, to do Boga Krzysztof Łęcki Roman Koszowskii /Foto Gość

Do Jezusa garnęli się pewnie nie tylko tacy, którzy „mieli jakieś choroby”, ale oni zapewne napierali najbardziej. Powód takiego stanu rzeczy jest rzecz jasna oczywisty: zatrwożenie swoimi dolegliwościami i nadzieja na uzdrowienie. A jak trwoga, to do Boga – powiada stare porzekadło. Czy to mnóstwo ludzi, które za Jezusem podążało, myślało o Nim jako o Synu Bożym? Czy tylko potrzebowali uzdrowiciela, kimkolwiek by on był? Duchy nieczyste o tym, że Jezus jest Synem Bożym, wiedziały. A oni, ci wszyscy chorzy, którzy cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć? Czy wiedzieli, że Jezus to Syn Boży? Czy też wystarczyły im wieści, jakie do nich dotarły o Jego wielkich czynach? Tego oczywiście nie wiemy. Możemy chyba założyć, że przynajmniej część z nich wierzyła. Wiedziały na pewno tylko nieczyste duchy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.