Umrzesz, czyli życie jak seans w mulipleksie

Adam Szewczyk

|

GN 47/2014

Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi.

Umrzesz, czyli życie jak seans w mulipleksie

Posłuchaj Ewangelii z komentarzem. Aby pobrać lub słuchać na urządzeniach mobilnych, kliknij TUTAJ.

29.11.2014 rozważa Adam Szewczyk

Dzisiaj bracia ze wspólnoty przemówili do mnie bardzo konkretnymi słowami: Umrzesz. Czy jesteś na tę chwilę przygotowany? Chyba nie. Siła przywiązania do tego, co tu i teraz, jest tak wielka, że śmierć wydaje się odsuniętą w bliżej nieokreśloną przyszłość rzeczywistością. Jak żyć, by być do niej przygotowanym? Życie jak seans kinowy. Wchodzę do multipleksu. Kupuję bilet. Siadam w wygodnym fotelu. Na dobrym filmie można płakać, śmiać się i bać. Ale zawsze jest ta świadomość, że to tylko film, który za chwilę się skończy i będzie trzeba wrócić do rzeczywistości. To sprawia, że przeżywamy film z pewnym naturalnym dystansem. Chciałbym przeżywać życie tak jak seans w kinie! Chcę jeść, pić, śmiać się i płakać, wiedząc jednocześnie, że to wszystko kiedyś się skończy. Chciałbym mieć dystans do życia. Jak do filmu. Kiedy się skończy? Może za chwilę. Może za 100 lat. Dzisiejsze Słowo mówi, że ów dzień będzie potrzaskiem dla serc ociężałych. Ufam, że dla serc czuwających, rozmodlonych i lekkich jak ptak będzie ów dzień błogosławionym przekroczeniem granicy z wiecznym szczęściem.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.