Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami to rodzice mają prawo decydować, jakie treści dotyczące ludzkiej seksualności są przekazywane w szkole.
Wiedzę o seksualności człowieka uczniowie wszystkich typów szkół poznają na zajęciach z wychowania do życia w rodzinie
henryk przondziono /foto gość
Środowiska lewicowe dążą do wprowadzenia do szkół przedmiotu edukacja seksualna i chcą, aby był on obowiązkowy. Powołują się na przykład krajów zachodnich, gdzie jest on nauczany. Inicjatywa ta wzbudza protesty rodziców i wielu środowisk, gdyż pod nazwą „edukacja seksualna” kryje się program deprawacji dzieci. Powstają różne inicjatywy, aby nie dopuścić do wprowadzenia do szkół tego przedmiotu. W sporze tym warto mieć świadomość, że istniejące w Polsce prawo zapewnia rodzicom możliwość decydowania, czy i jakie treści dotyczące życia seksualnego będą przekazywane w szkole. Jednak rodzic musi wykazać inicjatywę – znać odpowiednie przepisy i skorzystać z przysługujących mu praw.
Problem jest
Analiza lewicowych projektów programów do edukacji seksualnej pokazuje, że sprowadzają się one do seksedukacji, czyli przekazywania wiedzy o technikach seksualnych i sposobach antykoncepcji. Nie ma w nich mowy np. o czystości czy wstrzemięźliwości. Bulwersującym przykładem takiego ujęcia są „Standardy edukacji seksualnej w Europie”, opracowane przez Światową Organizację Zdrowia. Według nich na przykład dzieci w wieku 6–9 lat powinny uczyć się różnych metod antykoncepcji, a w wieku 9–12 lat skutecznie je stosować, mają one posiadać też umiejętność masturbacji. Przez cały okres kształcenia dzieci mają uczyć się akceptacji dla wszelkich zachowań seksualnych, czyli np. homo- czy biseksualnych. Na takich założeniach opierają się programy edukacji seksualnej opracowane przez środowiska lewicowe w Polsce, reprezentowane np. przez Ponton – Grupę Edukatorów Seksualnych przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Tego typu organizacje często mają wsparcie finansowe fundacji zagranicznych. Intensywnej propagandzie, która odbywa się m.in. przez lewicowe media, towarzyszą konkretne działania. Twój Ruch złożył w Sejmie projekt ustawy przewidującej obowiązkowe lekcje z tego przedmiotu na wszystkich etapach nauczania. Na szczęście na początku tego roku został on odrzucony, przeciwko był nawet rząd Donalda Tuska. Jednak seksedukacja jest wprowadzana w inny sposób. W Łodzi od 2012 r. realizowany jest pilotażowy program z tego przedmiotu w szkołach, finansowany ze środków samorządowych. Problem więc istnieje.
Przeciwko edukacji seksualnej protestuje wiele środowisk, wskazujących na zagrożenia wynikające z traktowania ludzkiej płciowości w oderwaniu od sfery wartości czy emocji. Wskazują, że w krajach, gdzie prowadzona jest seksedukacja, przynosi ona odwrotne skutki – rośnie np. liczba niechcianych ciąż wśród nieletnich, gdyż wyedukowani w życiu seksualnym nie są na tyle dojrzali, aby nad tą sferą panować. Prawica podejmuje inicjatywy prawne, aby zakazać edukacji seksualnej czy karać za deprawację dzieci, która może się w jej ramach odbywać. Inicjatywy te są jak najbardziej słuszne, ale trzeba mieć świadomość, że przy obecnym stanie prawnym to rodzicie decydują, czy edukacja seksualna w szkole odbywa się, czy nie. Warto poznać konkretne przepisy, które to zapewniają.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.