Co się stało?

Marcin Jakimowicz

Skoro kiedyś to działało, to co, na litość boską, co dzieje się teraz?

Co się stało?

Cytat, który nie daje mi spokoju. Z "Kina krótkich filmów" Marka Stokowskiego, najlepszej powieści tego roku.

....W gruncie rzeczy tak za bardzo się nie dziwił, że on sam nie umie leczyć, bo uważał się za neptka, ale dziwił się, że tylu innych, tylu fantastycznych, dobrych ludzi też tego nie robi. Co się stało, do cholery? Dlaczego wyznawcy bezbronnego Króla na wygnaniu przestali to czynić? No, co się zmieniło?  Czy On nie powiedział: "Tym zaś, co uwierzą, owe znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie"? I czy nie napisano: "...dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych"? Jeżeli tak było, rozumował, skoro kiedyś to działało, no to co, na litość boską, co dzieje się teraz? Co? Dlaczego on a zwłaszcza inni – ludzie rzeczywiście godni, predestynowani - nie potrafią radzić sobie z chorobami, bez tej całej niewyobrażalnej męki zadawanej niklowaną maszynerią, bez grozy szpitali? I dlaczego wszyscy uważają tę niemożność za zupełnie naturalną, absolutnie oczywistą? Czy naprawdę brak im wiary? - myślał z bólem. – Czy naprawdę nikt jej nie ma, chociażby tak małej, jak ziarnko gorczycy? A może powodem niemocy bywa jeszcze coś innego, dodatkowa ludzka nędza? A może gniew Boga? Tyle rozpaczliwych pytań; nader mgliste odpowiedzi.

I drugi cytacik. Szymon Hołownia uderza w niezwykle bliski mi ton: "Chrześcijaństwo jest o zwyciężaniu - przypomina w "HolyFood"- To nie zaczajony w szuwarach batalion obrony wybrzeża".

"Widziałem śmierć. Przegrała mecz. Trzeciego dnia" - śpiewa mój przyjaciel Grzegorz Bociański. I co tu dużo gadać, ma rację.