Misjonarze. – Ekwador to kraj leżący na równiku – wyjaśnia werbista o. Jan Koczy i pyta dzieci: – Czy wiecie, że tylko na równiku można postawić jajko na łepku gwoździa?
Na początek spora dawka śpiewu
zdjęcia Anna Kwaśnicka/Foto Gość
Kto z was był na innym kontynencie? – uczestników 10. Zjazdu Misyjnego Dzieci w Nysie wypytuje o. Wiesław Dudar SVD, misjonarz pracujący na Papui-Nowej Gwinei. Okazuje się, że nikt. – Nic nie szkodzi. Wystarczy zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że po 17,5 godz. lotu samolotem wysiadacie na odległej od Polski o blisko 16 tysięcy kilometrów wyspie – tłumaczy dzieciom o. Wiesław. – Kiedy wychodzicie z klimatyzowanego samolotu, czujecie, jakbyście szli do pralni. Jest bardzo wilgotno i duszno. Nie ma czym oddychać – opowiada. I od razu dodaje, że tam po prostu jest zupełnie inny klimat od tego, jaki znamy w Europie. Są tylko dwie pory roku, a przez pół roku ciągle pada.
Temperatura znana tylko z lodówki
W sąsiedniej sali Domu Misyjnego Dobrego Pasterza pochodzący z Togo o. Eric Hounake SVD otwiera czarną walizkę na kółkach. Oczy zebranych wokół niego dzieci robią się coraz większe, a szyje coraz dłuższe, bo nawet ci, którzy siedzą dalej, chcą dojrzeć, co kryje się w środku. Misjonarz raz po raz wyciąga barwne, wzorzyste afrykańskie stroje i zachęca do przymierzania.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.