Czy obrona Mariupola będzie punktem zwrotnym w trwającym od marca konflikcie na wschodniej Ukrainie? Widziałem tu determinację ludzi, których wojna postawiła przed dramatycznymi wyborami.
Ochotnik z Chmielnickiego na linii obrony Mariupola
andrzej grajewski
To wojna formalnie nieogłoszona. Nikt na Ukrainie nie ogłosił mobilizacji i nie zamknął granic. Nadal funkcjonuje ruch bezwizowy z Rosją i każdego dnia tysiące obywateli obu krajów przekraczają granice. Ukraiński przemysł zbrojeniowy nie zerwał kontraktów na dostawy broni do Rosji i słyszałem, że część ukraińskiego uzbrojenia później pojawia się na polu walki we wschodniej Ukrainie. Główny ciężar walk spoczywa nie na barkach armii, ale formacji ochotniczych, uzbrojonych i wyposażonych za pieniądze społeczne albo pochodzące od oligarchów, którzy wsparli centralną władzę w Kijowie. Jeden z ukraińskich dziennikarzy nazwał tę sytuację wojną na własny rachunek. Żołnierz sam kupuje wyposażenie, organizuje zaopatrzenie i wyżywienie. W okolicach Mariupola widziałem wiele przejawów ofiarności i wielkiego patriotyzmu Ukraińców oraz słabość i niewydolność państwa.
Brama na Krym
Mariupol to obecnie najważniejszy punkt w konflikcie na Ukrainie Wschodniej. To nie tylko największy port Donbasu. Tamtędy przebiega najkrótsza droga z Rosji na Krym. Opanowanie Mariupola oznaczałoby odcięcie Ukrainy od Morza Azowskiego. Dlatego już w maju prorosyjscy buntownicy podjęli próbę jego opanowania. Siły porządkowe, przy wsparciu miejscowych, w czerwcu wyrzucili ich z miasta, które stało się faktyczną stolicą Donbasu. Ma blisko pół miliona mieszkańców, z których część albo sympatyzuje z separatystami, albo wprost chciałaby należeć do Rosji. – Z pewnością jednak większość mieszkańców – mówi o. Leonard Aduszkiewicz, proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej – popiera Ukrainę. Widać to było wiosną, gdy separatyści z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DNR) zorganizowali u nas tzw. referendum.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.