Minister od zadań specjalnych

Piotr Legutko

|

GN 38/2014

publikacja 18.09.2014 00:15

Tomasz Siemoniak jeszcze nie został premierem, ale jego akcje w rządzącej partii wciąż idą w górę.

Tomasz Siemoniak – człowiek przeznaczony do ryzykownych misji, których inni nie chcą podjąć Tomasz Siemoniak – człowiek przeznaczony do ryzykownych misji, których inni nie chcą podjąć
Paweł Supernak /epa/PAP

Jedni mówią o nim „człowiek prezydenta”. Bo też Bronisław Komorowski nie szczędzi Tomaszowi Siemoniakowi komplementów. „Bardzo wysoko oceniam jego poziom współpracy, wspólnotę myślenia, trochę też styl uprawiania rzemiosła politycznego, pełnego spokoju, stawiania przede wszystkim na pracę, a w trochę mniejszym stopniu na błysk medialny” – zachwalał niedawno ministra obrony prezydent.

Ale równie wiele przemawia za tym, że jest to bardzo zaufany człowiek Donalda Tuska. Choć zupełnie odmienny charakterologicznie od emocjonalnej Ewy Kopacz, to równie lojalny i w pełni dyspozycyjny wobec szefa Platformy. Człowiek do zadań specjalnych i ryzykownych misji, których inni nie chcą podjąć. Tak różnych jak montowanie koalicji z SLD i LPR w mediach publicznych czy przejęcie Ministerstwa Obrony Narodowej po katastrofie smoleńskiej. Jeszcze inni zaklinają się, że poważnie rozważany (przez jakiś czas) kandydat na następcę Donalda Tuska to… tajna broń Grzegorza Schetyny.
 

Gry medialne

Jak w wieku 27 lat zostać dyrektorem w TVP? Jest to możliwe oczywiście tylko po linii partyjnej. Tomasz Siemoniak w latach 90. obstawił „właściwie”, by otworzyć sobie drzwi do takiej kariery. Jako były działacz NZS związał się najpierw z liberałami, a potem Unią Wolności, czyli partią, która w mediach publicznych zawsze miała wiele do powiedzenia. Szefem telewizyjnej Jedynki był krótko, bo akurat nastał tam czas prezesa Wiesława Walendziaka. Siemoniakowi udało się jednak mimo młodego wieku utrzymać na karuzeli wysokich stanowisk. Zaliczył w mediach jeszcze radę nadzorczą Polskiej Agencji Prasowej i zarząd Polskiego Radia.

Wszędzie tam był jednak zawsze politycznym spadochroniarzem. Pomiędzy wysokimi stanowiskami, jakie zajmował w mediach, sprawdzał się też w administracji państwowej i samorządzie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.