Siła odstrasza

Bogumił Łoziński

|

GN 38/2014

publikacja 18.09.2014 00:15

O przyczynach bierności Zachodu wobec Putina, sojuszach, jakie powinna zawrzeć Polska, oraz groźbie wojny atomowej z Witoldem Waszczykowskim rozmawia Bogumił Łoziński

Witold Waszczykowski w latach 2005–2008 był wiceministrem spraw zagranicznych, w tym czasie pełnił też funkcję głównego negocjatora w rozmowach ze Stanami Zjednoczonymi, dotyczących tarczy antyrakietowej.  Był też m.in. ambasadorem Polski w Iranie, przedstawicielem Rzeczypospolitej przy NATO oraz zastępcą Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Ma 57 lat, jest doktorem historii, obecnie posłem Prawa i Sprawiedliwości. Witold Waszczykowski w latach 2005–2008 był wiceministrem spraw zagranicznych, w tym czasie pełnił też funkcję głównego negocjatora w rozmowach ze Stanami Zjednoczonymi, dotyczących tarczy antyrakietowej. Był też m.in. ambasadorem Polski w Iranie, przedstawicielem Rzeczypospolitej przy NATO oraz zastępcą Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Ma 57 lat, jest doktorem historii, obecnie posłem Prawa i Sprawiedliwości.
Jakub Szymczuk /foto gość

Bogumił Łoziński: Czuje się Pan bezpieczniejszy po szczycie NATO w Newport?

Witold Waszczykowski: Niestety nie. NATO daje sygnały, dostrzega problem, ale konkretnych decyzji, które by zmieniły status bezpieczeństwa Polski, nie podjęło. Szczyt w Newport dał dopiero polityczne wytyczne, które przez najbliższe miesiące będą przekładane na język wojskowy. Wstępne plany zmiany strategii NATO i być może rozmieszczenia wojsk zostaną przedstawione dopiero w lutym przyszłego roku na spotkaniu ministrów obrony.
 

Przecież ustalono, że powstanie szpica składająca się z 5 tys. żołnierzy, która będzie zdolna do reagowania w ciągu 5 dni?

To jest deklaracja polityczna, teraz wojskowi muszą wskazać, które oddziały w Europie będą do tej szpicy należeć. Nie wiadomo też, gdzie będzie stacjonować dowództwo tej formacji.
 

Podobno w Szczecinie?

To nie jest takie pewne. Są opinie, że powinno być mobilne, przemieszczać się tam, gdzie są konflikty, a więc na przykład od Bałtyku po Turcję.
 

W Szczecinie już jest wielonarodowy korpus NATO.

Tylko że on nie jest częścią obrony Polski. Dotychczas pełnił zadania treningowo-ćwiczebne. Miał przygotowywać wojsko do udziału w misjach poza obszarem traktatowym, na przykład w Afganistanie, jednak do tej pory w żadnej misji nie wziął udziału. Warto na spotkaniu ministrów obrony w lutym wyjaśnić, jaką rolę ma spełniać obecnie.
 

To dopiero za pół roku. Biorąc pod uwagę eskalację działań wojennych Putina, czy nie będzie za późno?

Niestety może być za późno. Sytuacja jest dynamiczna. Rozejm między prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką i Władimirem Putinem może być początkiem rozbioru Ukrainy. Putin łamie jego warunki i będzie szedł dalej w kierunku południowo-zachodnim, aby odciąć Ukrainę od Morza Czarnego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.