11.09.2014 00:15 GN 37/2014
Krzyż to znak, że ostatnim akordem ludzkiego życia nie jest cmentarna cisza, ale życie wieczne.
Jest słynna Góra Krzyży na Litwie. Masowe przynoszenie krzyży zaczęło się w tym miejscu po upadku powstania listopadowego w 1831 roku. Sowiecka władza próbowała oczywiście zastraszać pielgrzymów, a samo miejsce zniszczyć za pomocą siekier i buldożerów, ale krzyże wciąż stawiano. Dziś liczbę stojących i leżących tam krzyży i krzyżyków szacuje się na ponad 150 tys. Niedawno odkryłem, że w Polsce też mamy wzgórze krzyży. Myślę o sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Świętej Wodzie.
Początki tego szczególnego miejsca owiane są opowieściami o cudownych wydarzeniach. Jedna z nich mówi o uzdrowieniu niewidomego starca, któremu Maryja kazała obmyć oczy w źródełku. Jako wotum wdzięczności za odzyskany wzrok starzec wraz z synem postawili w tym miejscu kaplicę. Poświęcił ją w 1719 roku, co jest faktem historycznym, unicki arcybiskup Kiszka. Cudowne miejsce przechodziło burzliwe dzieje. Zostało zbezczeszczone i zrujnowane przez Sowietów w 1940 roku. Świetność Świętej Wodzie przywrócił gorliwy kapłan Wacław Rabczyński, któremu wydatnie przeszkadzali esbecy. Góra Krzyży powstała przy sanktuarium w 1997 roku. Postawiłem tam i ja półmetrowy krzyż w pewnej intencji.
Na znak krzyża można spojrzeć w różnych perspektywach. Na przykład: kosmologicznej, egzystencjalnej, społecznej. Interpretacja kosmologiczna widzi w jego ramionach połączenie całego kosmosu. Ukrzyżowany Chrystus łączy niebo z ziemią, wymiar wertykalny z horyzontalnym. W perspektywie egzystencjalnej krzyż to znak, że ostatnim akordem ludzkiego życia nie jest cmentarna cisza, ale życie wieczne. W perspektywie społecznej krzyż jest znakiem oskarżenia ciemiężycieli i nadziei wyzwolenia dla uciemiężonych.
Pamiętamy, że krzyż był ważnym znakiem w różnego rodzaju akcjach sprzeciwu wobec władców PRL-u. O znak krzyża walczyli uczniowie. Widniał na bramach strajkujących stoczni i kopalni. Warto o tym wszystkim sobie przypomnieć w niedzielę Podwyższenia Krzyża Świętego. Warto też zapytać się, w jaki sposób doszliśmy po obaleniu PRL-u do tego, że dziś władze Warszawy nie chcą, aby w godnym widocznym miejscu stanął krzyż upamiętniający tragiczną śmierć prezydenta Polski i innych ważnych osób w państwie. Za to mamy na placu Zbawiciela zupełnie niepasującą do tamtego miejsca homoseksualną tęczę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.