Lokomotywa ta sama

Grzegorz Brożek

|

Gość Tarnowski 35/2014

publikacja 28.08.2014 00:15

660. rocznica nadania praw miejskich Pilznu. Zaledwie 24 km na wschód od Tarnowa leży stare i zacne miasto, które gdyby nie kolej żelazna, byłoby dziś może ośrodkiem wojewódzkim.

 Niedawno rynek został całkowicie odnowiony. W tle wieża gotyckiego kościoła parafialnego Niedawno rynek został całkowicie odnowiony. W tle wieża gotyckiego kościoła parafialnego
Grzegorz Brożek/Foto Gość

Abyło to tak. Pierwsze słuchy o Pilźnie pojawiają się w dokumencie Idziego z 1105 roku, w którym tenże wymienia włości nadane benedyktynom tynieckim, w tym Pilzno i Strzegocice.

Krzyżówka

Dobra te miałaby podarować klasztorowi w 1086 roku księżna Judyta, żona Władysława Hermana. Jeden z opatów tynieckich, konkretnie Michał, w 1328 roku wyznacza na sołtysa Ursusa i jemu powierza organizację wsi na prawie niemieckim. Ściągał osadników ów Ursus zapewne chwacko, skoro wieś rozwinęła się znacznie. Minęło bowiem zaledwie 26 lat, a król Kazimierz Wielki rycerzowi Dobiesławowi zezwala na lokację miasta. Był rok 1354. Pilzno zostaje własnością królewską. – Miasto miało znakomite położenie na szlaku bursztynowym na południe i trakcie ruskim, które tu się krzyżowały. Mieszkańcy Pilzna, dotąd żyjący z roli, teraz zaczęli zajmować się handlem i rzemiosłem, czemu sprzyjało prawo składu i przywilej organizowania jarmarków – opowiada Stanisław Tomasiewicz, autor jednego ze szkiców o historii miasta. Minęło prawie 700 lat i niewiele się zmieniło.

Kolej wyszła bokiem

Oczywiście świetne położenie było kapitałem, ale i zmorą średniowiecznych miast. Oprócz kupców, czy mnichów tymi szlakami przechodziły także wojska. – Okres rozkwitu przerwały coraz częstsze w XV i XVII wieku pożary, najazdy, wojny i zarazy – zauważa Stanisław Tomasiewicz. Silnie ucierpiało Pilzno w wyniku wojny o tron węgierski. 200 lat później miasto złupili Szwedzi. W XVII wieku 5 razy nawiedzała okolice zaraza. Niemniej jednak do 1772 roku była tu stolica bardzo rozległego powiatu pilzneńskiego. Potem przyszły zabory, co stało się gwoździem do trumny. Przeniesiono stolicę cyrkułu do znacznie mniejszego Tarnowa, bowiem dawna królewszczyzna była z gruntu podejrzana. Tym bardziej że w 1809 roku, kiedy zaczęły zbliżać się wojska Księstwa Warszawskiego, ludność powstała przeciw Austriakom. Niestety, układy pokojowe pozostawiły „niewdzięczne” miasto w rękach wiedeńskiego cesarza. Wreszcie, co okazało się najgorsze, ominęła Pilzno kolej żelazna. – Stało się to w wyniku decyzji władz austriackich, ale przyczynili się do tego ówcześni rajcy, którzy biorąc pod uwagę rzekomo zagrożony interes wozaków, sprzeciwili się budowie kolei – mówi Aleksander Sas, starszy Cechu Rzemiosł w Pilźnie. Dzięki temu rozwinęła się Dębica.

Perła w koronie

– Historia bez wątpienia jest naszym atutem, naszą dumą – przyznaje burmistrz Pilzna Ewa Gołębiowska. W Pilźnie stoi najstarszy zabytek powiatu dębickiego. Mowa oczywiście o kościele parafialnym pw. św. Jana Chrzciciela. – Badania ks. prof. Kumora pokazują, że parafia, staraniem opatów tynieckich, powstała w 1256 roku – mówi ks. Józef Jabłoński, proboszcz parafii. Kościół powstał niewiele później i był przez lata rozbudowywany. Ostatni raz, otrzymując obecny wizerunek architektoniczny, w 1482 roku. To kawał wspaniałej, surowej i prostej architektury gotyckiej. Miejsce, które koniecznie warto odwiedzić, będąc w Pilźnie. Nie tylko z religijnego punktu widzenia. – To zabytek doskonale zachowany. Także dlatego, że od wieków dbano o niego jak o drogocenną perłę. Jest oczkiem w głowie mieszkańców Pilzna. Nam wypada tylko kontynuować starania tych, którzy byli przed nami – mówi ks. Józef Jabłoński. Równie istotnym miejscem w pejzażu duchowym miasta jest leżący z drugiej strony drogi, która przecina miasto na pół, klasztor karmelitów i kościół, sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. Pierwszą świątynię postawili tu w 1410 roku augustianie. Od ponad 170 lat opiekują się maryjnym sanktuarium karmelici.

Zero procent

Siłą miasta 500 lat temu i dziś jest ta sama „lokomotywa”. W Pilźnie w 1581 roku mieszkało 60 mistrzów rzemieślniczych. To nadawało miastu charakter. – Miasto rzemiosłem i kupiectwem stało i tak jest do dziś – mówi Aleksander Sas. Samo Pilzno liczy sobie 5 tys. mieszkańców, cała gmina 18 tys. – Na tym terenie jest zarejestrowanych 700 podmiotów gospodarczych. Rzemiosło to nie tylko historia, nasze dziś, ale i przyszłość Pilzna – dodaje. Ważne, że pilźnianie biznes rozwijają w swoich stronach. „Omega” Godawskich, „Taurus” Stanisława Jarosza, Akpil Kazimierza Anioła czy Metchem to firmy bardzo duże, liczące po kilkuset pracowników. – Sam kiedyś zatrudniałem 80 ludzi, teraz mam 20. Ale gdybyśmy wszyscy przyjmowali tylko ludzi z gminy, to bezrobocie u nas wyniosłoby dokładnie zero procent. Nie wszyscy fachowcy są dostępni na miejscu, więc wielu dojeżdża tu do pracy – podkreśla Aleksander Sas, który od 45 lat prowadzi firmę meblową. – To sprawia, że miasto się rozwija, powiększa – dodaje Stanisław Tomasiewicz.

Zawód z etosem

Źle przez przedsiębiorców zostało przyjęte „zarżnięcie” w Polsce szkolnictwa zawodowego. 5 lat temu Cech Rzemiosł, przy współpracy Towarzystwa Przyjaciół Pilzna i Ziemi Pilzneńskiej, z motorem przedsięwzięcia Anną Smołuchą powołali Rzemieślniczą Zasadniczą Szkołę Zawodową. – 3-letnia nauka kończy się egzaminem czeladniczym. Stawiamy na praktyczną naukę zawodu, którą uczniowie odbywają u pracodawców. Współpracuje z nami dziś w tym zakresie 70 firm – tłumaczy Anna Smołucha, dyrektor szkoły.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.