Zatracił zmysł Kościoła

GN 35/2014

publikacja 28.08.2014 09:56

O istocie problemu ks. Wojciecha Lemańskiego, powodach suspensy oraz zasadach posłuszeństwa wobec przełożonego z abp. Henrykiem Hoserem rozmawia Bogumił Łoziński

Zatracił zmysł Kościoła Jakub Szymczuk /foto gość

Bogumił Łoziński: Na czym polega problem ks. Wojciecha Lemańskiego?

Abp Henryk Hoser: Na tym, że istnieje ogromna różnica między tym, co jest jego osobistą narracją, a tym, co pokazują fakty.

Ks. Lemański mija się z rzeczywistością?

Jego wersja, przejęta przez media, ogranicza się do stwierdzenia, że chodzi o konflikt personalny między biskupem a kapłanem. Co więcej – to biskup obraża kapłana i to biskup powinien kapłana przeprosić. Innych aspektów nie ma. W tej narracji ks. Lemański jest najlepszym duszpasterzem, człowiekiem dialogu, formułuje światłe myśli i idee: „pokorny, posłuszny, ubogi, światły, następca Y. Congara (!)”. Taki obraz jest kolportowany od czterech lat.

Może Ksiądz Arcybiskup za mało zrobił, aby przedstawić prawdziwy obraz, przebić się do opinii publicznej ze swoją narracji?

Część opinii publicznej nigdy nie miała wątpliwości, co jest prawdą, a co narracją ks. Lemańskiego. Teraz już tylko nieliczni mają złudzenia na ten temat. Prawda obroni się sama. Dlatego czasami nie warto posuwać się do agresji słownej nawet w sytuacji, gdy jest się obiektem oszczerstw. Przez długi czas wolałem nie mówić publicznie o wadach i cieniach ks. Lemańskiego. Jednak jego postawa, publiczne zgorszenie, którego stał się zarzewiem, spowodowało, że jestem moralnie zobowiązany postawić tamę rozlewającemu się złu.

A może Ksiądz Arcybiskup przyjął niewłaściwą metodę postępowania, był zbyt cierpliwy i łagodny, a ks. Lemański to wykorzystywał, i doszło do eskalacji problemu.

Ksiądz Lemański wykorzystuje literę prawa kościelnego do negacji jego ducha, fundamentów. Odwołuje się od każdej mojej decyzji do Watykanu i choć formalnie ma do tego prawo, to jest to radykalne zaprzeczenie ducha posłuszeństwa, który w Kościele wszystkich obowiązuje, tym bardziej że jak dotąd Watykan potwierdza wszystkie moje decyzje. Ks. Lemański faktycznie sabotuje posługę swojego biskupa, zręcznie lawirując na granicy prawa kościelnego.

Czy od kary suspensy też ma prawo się odwołać?

Tak.

Zapowiedział, że to zrobi. Wówczas kara suspensy zostałaby zawieszona?

Odwołanie się od suspensy oznacza, że jej skutki nie działają. To jest węzeł gordyjski.

Nadal będzie pełnił posługę kapłańską?

Obawiam się, że tak mógłby postąpić, lecz nie wyprzedzajmy faktów.

Wygląda na to, że Ksiądz Arcybiskup nie ma za wielkich możliwości działania, a Kościół wcale nie jest – jak mu się przypisuje – autorytarną instytucją, która może kazać wszystko?

Kościół nie może niczego nakazać siłą, nawet kapłanowi. Istnieje prawo kanoniczne, które musi być przestrzegane. Choć wydaje się, że w takiej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania. Ale Kościół radził sobie z trudniejszymi przypadkami niż ks. Lemański.

Czy po suspendowaniu ks. Lemański może się zwrócić do kurii o pomoc materialną, miejsce do zamieszkania, czy sam musi zapewnić sobie egzystencję?

W przypadku suspensy z powodu nadużyć moralnych, np. związku z kobietą, nikt się nie odwołuje od kary, gdyż sam wybiera taki sposób życia. Nie chce wypełniać obowiązków kapłańskich i szuka sobie pracy, mieszkania. Suspensa nie zwalnia od obowiązku pracy. Każdy kapłan ma wyższe wykształcenie, ma potwierdzone umiejętności. Każdy sprawny człowiek mający odpowiednie możliwości ma obowiązek zarobienia na swoje utrzymanie.

Ksiądz Lemański został ukarany po wypowiedziach na festynie w Jasienicy, gdy twierdził, że nie wie, dlaczego ma zakaz odprawiania Mszy św., choć doskonale znał powód. Tymczasem jego wcześniejsze wystąpienie na Przystanku Woodstock pełne było znacznie bardziej skandalicznych stwierdzeń, np. życzył biskupom śmierci, mówił, że są sfrustrowani, wyalienowani, a Kościół jest pyszny i zadufany w sobie. Dlaczego wówczas nie otrzymał kary, a wprost przeciwnie – dostał nawet zezwolenie na odprawianie Mszy w Jasienicy?

Ponieważ na spotkaniu w kurii w związku z jego wypowiedziami na Przystanku Woodstock wykazał gotowość do zmiany swojego postępowania. Dał też do zrozumienia, że jego obecność w Jasienicy wyciszy konflikty, które tam są, że pomoże w pojednaniu parafian.

Przecież to jego osoba była źródłem tych konfliktów. Zezwolenie mu na sprawowanie liturgii w Jasienicy to tak jakby „lisa wpuścić do kurnika”.

Zgoda była warunkowa. Ponieważ odpowiednie warunki w Jasienicy nie zaistniały, to ją zawiesiłem. To była także dla niego ostatnia szansa i on o tym wiedział. Próbowałem uchronić go od staczania się po równi pochyłej, od dołączenia do głośnych medialnie księży apostatów. Nie skorzystał z niej, mówił rzeczy odbiegające od prawdy, kpił z przełożonych i złamał potwierdzony przez Stolicę Apostolską zakaz wypowiadania się w mediach.

Na Przystanku Woodstock stwierdził, że mówienie, iż „cierpienie uszlachetnia” to „bzdura”. Czy osoba o poglądach, które tak bardzo odbiegają od chrześcijańskiego podejścia do cierpienia, powinna pełnić funkcję kapelana cierpiących dzieci?

Na mocy kary suspensy ks. Lemański przestanie być kapelanem w ośrodku w Zagórzu. Suspensa obejmuje bowiem zakaz sprawowania wszystkich funkcji wynikających ze święceń kapłańskich, a bycie kapelanem do tych funkcji należy. Natomiast co do jego wypowiedzi, to rozumiem ją jako bardzo duży skrót myślowy. Być może chciał powiedzieć, że cierpienie jest złem, że może upodlić człowieka i nie można mówić, że jest ono dobrem. Tyle że taka perspektywa pomija fakt, że cierpienie może też uszlachetnić. Ważne jest to, co człowiek z cierpieniem robi, jak do niego podchodzi, a o tym ks. Lemański nie mówił.

Celem suspensy jest poprawa postępowania ukaranego kapłana, odcięcie się przez niego od błędów. Jeśli ks. Lemański taki proces przejdzie, to mogłaby być ona zniesiona?

Jest to możliwie. To jest kara odwracalna, ale wszystko zależy od tego, który ją otrzymał. On ma teraz czas na namysł, na przewartościowanie swojej postawy, na wyjście z sytuacji, która spowodowała karę.

Kapłaństwo ks. Lemańskiego jest  w jego rękach?

On już wcześniej o tym wiedział. Ja mu to nawet napisałem, że przyszłość jest w jego rękach.

Ksiądz Lemański jest przedstawiany przez mainstreamowe media jako wzór kapłana otwartego, nastawionego na dialog, zaś Kościół w Polsce, a szczególnie biskupi z Księdzem Arcybiskupem na czele, jako zamknięci, niezdolni do dialogu. Skąd bierze się takie ujęcie tego problemu?

Sam się nad tym zastanawiam. Rzuca się w oczy to, że w przekazie tak zwanych mediów mainstreamowych na tematy kościelne jest zazwyczaj z góry założona teza.

Jaka?

Zawsze skierowana przeciwko Kościołowi katolickiemu w Polsce. Postawa krytyków z zewnątrz, wszystkich pouczających i zawsze lepiej wiedzących. Z wysokości fotela klubowego niewiele widać.

A może u podstaw kariery, jaką ks. Lemański zrobił w lewicowych środowiskach, jest to, że dostarcza do takiej tezy argumentów: występuje przeciwko nauczaniu Kościoła, szczególnie w kwestiach bioetycznych, i brutalnie atakuje duchownych?

Taki mechanizm jest bardzo prawdopodobny. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że ks. Lemański działa w bardzo przemyślany sposób. Na przykład ostatnio złożył publiczną deklarację, że akceptuje całe nauczanie Kościoła i niczego nie kwestionuje. A jednocześnie w innych wypowiedziach twierdzi, że nauczanie Kościoła nie ma charakteru uniwersalnego, że dotyczy tylko wierzących, a innych nie. Taka opinia jest nie do przyjęcia. Oczywiście są ludzie, którzy kwestionują uniwersalny wymiar nauczania Kościoła, ale ks. Lemański jako kapłan powinien wiedzieć, że jest ono powszechne. Na przykład w kwestiach bioetycznych Kościół odnosi się do elementarnych praw człowieka opartych na prawie naturalnym, jak prawo do życia, a nie wyimaginowanych przepisach zmieniających się w zależności od tego, jakie ktoś przyjmie założenia.

A nie ma Ksiądz Arcybiskup wrażenia, że on wypowiada się w sprawach, o których nie ma pojęcia?

Słuchając tego, co mówi, trudno oprzeć się takiemu wrażeniu.

Jednym z kluczowych problemów ks. Lemańskiego jest kwestia nieposłuszeństwa. W lewicowych mediach jego bunt przeciwko Księdzu Arcybiskupowi jest określany jako wyraz wolności, a on tłumaczy swoją postawę tezą, że posłuszeństwo nie jest ślepe. Są jakieś obiektywne kryteria, według których kapłan powinien być posłuszny swojemu biskupowi?

Oczywiście, że są. Posłuszeństwo, jakie kapłan powinien okazywać przełożonemu, nie może być sprzeczne z nauczaniem Kościoła i prawem kościelnym. To są kryteria obiektywne. Jeślibym namawiał ks. Lemańskiego do grzechu, to oczywiście w takiej sytuacji posłuszeństwo nie obowiązuje. Tylko że takich przypadków nie było.

Ksiądz Lemański się pogubił?

Dramat ks. Lemańskiego polega na tym, że zatracił zmysł Kościoła (sensus Ecclesiae). Dlatego błądzi.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.